Skocz do zawartości
Nerwica.com

manquegriot

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia manquegriot

  1. Cześć wszystkim. :-) Otóż od kilku dni przeżywam podobne objawy jak założyciel tematu i wiele osób, które się tutaj udzielały. Wychowywałem się od urodzenia z chorym na schizofrenię bratem, który uważał, iż wszyscy (rodzina i całe społeczeństwo) robią z niego homoseksualistę. Ma urojenia, słyszy głosy, zachowuje się w niezrozumiały sposób, wegetuje odseparowany od społeczeństwa w domu, ma napady agresji itd. Ogólnie to bardzo ciężki przypadek, wiele razy hospitalizowany bez większych rezultatów. Właśnie rozpocząłem studia w innym mieście, nie mieszkam już z rodziną i nie widzę, co się tam dzieje. Niestety, kilka dni temu, nagle i niespodziewanie, dostałem ataków lęku, że i ja mogę mieć, lub będę miał, schizofrenię (zaczęło się to po obejrzeniu filmu "A Beautiful Mind). Oprócz zawsze towarzyszącego lęku, kojarzę sobie wszystko, co zawsze słyszałem od chorego brata i przypisuje to swojemu zachowaniu. Nie unikam ludzi, nie mam wrażenia, że wmawiają mi oni, że mam schizofrenię (mój brat ciągle mówił, że ktoś mu coś wmawia), ale rozmawiając z nimi, cały czas czuję się "inaczej" niż zwykle, czasem prześwituje mi podczas rozmowy myśl w stylu, że zrobiłem coś przez to, że mam psychoze. Większość natrętnych myśli staram sobie racjonalnie wytłumaczyć; czasem dochodzę do tego, że na pewno nie mam choroby, a czasem odwrotnie: że jestem chory. Do tego mam jakieś dziwne wrażenie, że bolą mnie i "przeszkadzają mi" w jakiś sposób moje oczy; jakby były ciągle zmęczone. Nachodzą mnie myśli, że to przez schizofrenie. Do tego dochodzi depresja: ciężko mi skupić uwagę na czymś, co nie jest myśleniem czy dowiadywaniem się o chorobach psychicznych, nie wysypiam się, jestem mega zamulony. Postaram się jutro pójść do psychiatry, lub zapisać się na wizytę na NFZ (niestety, z kasa u mnie krucho ; /). Tymczasem, proszę o pomoc. Jak myślicie, czy to nerwica, czy rzeczywiście psychoza?
  2. manquegriot

    Gorzów Wielkopolski

    No proszę, wśród tylu Polskich miast znalazł się i Gorzów, w którym mieszkam. ^^ Jeżeli macie ochotę porozmawiać, o czymkolwiek, zapraszam do napisania. :-)
  3. Ona mieszka na wsi, blisko natury. Była już na kilku kilkudniowych wycieczkach, w których była sama lub ze znajomymi na łonie natury, to nic nie daje. Ona serio chce żyć jako włóczęga. Wie jednocześnie, że to nie jest proste, i że prawdopodobnie sobie nie poradzi, dlatego tego nie robi. To, że będzie miała pracę związaną z czymś takim nie zmieni niczego. Ona chce całkiem oddać się naturze ale nie może i to ją boli i boleć będzie. Dlatego nie wiem, jak jej pomóc ponieważ ona nie może przebić się przez swoje pragnienia, przez co kompletnie nie radzi sobie ze sobą.
  4. Cześć wszystkim. :-) Mam bardzo skomplikowaną sytuację z moją ukochaną i nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Moja dziewczyna jest osobą, dla której najważniejszą rzeczą w świecie jest kontakt z naturą, włóczęgostwo, tułaczka. Ona nie potrzebuje domu, nie potrzebuje ludzi, ona jedynie czego chce to być wolną na łonie natury. W dzisiejszym świecie nie da się tego osiągnąć, jak wiadomo, przez co ona strasznie cierpi. Można powiedzieć, że udaje, że żyje. Nic dla niej nie ma sensu. Cierpi przez to nasz związek, ludzie, którzy ją otaczają i wszystko dookoła. Widzę tylko dwa rozwiązania: albo ona ucieknie, porzuci rodzinę, dom i wszystko co ma, by stać się osobą wolną, albo zacznie cieszyć się rzeczami, które są dla niej mniej ważne (jak chociażby miłość, przyjaciele, rodzina, dobre oceny w szkole). Kiedyś potrafiła się tym cieszyć, lecz jej ex chłopak swoim destruktywnym charakterem sprawił, że ona teraz nie jest w stanie żyć tak, jak żyć by mogła. Przez jej teraźniejsze samopoczucie, nie jest pewna uczuć, którymi mnie darzy, nie jest nawet pewna, czy chce w ogóle ze mną być. Uważa, że dopóki nie poradzi sobie sama ze sobą, nie powinna angażować się w stałe związki. Jednak zdecydowała się na związek ze mną. Obydwoje czujemy się źle w tym związku ponieważ ona nie jest w stanie poświęcić mi tyle uwagi, ile powinna a ja nie jestem w stanie jej pomóc. Z drugiej strony uważam, że idealnie do siebie pasujemy i ani ona nie znajdzie lepszego faceta niż ja, ani ja nie znajdę lepszej kobiety. Nie wiem, co mam robić: czy spróbować pomóc jej odblokować szczęście, które może odczuwać dzięki miłości, przyjaźni itd? Jak to zrobić? Jak sprawić, żeby pustka, którą odczuwa, nie była aż tak dotkliwa? Jeśli nie zdecyduję się na to, zakończę nasz związek, ponieważ uważam, że kompletnie nie ma on sensu, gdy sytuacja wygląda tak, jak wygląda. Proszę o pomoc.
×