wiem że jestem akceptowany nie czuje żeby ktoś był za szybą albo żebym był pod szklanym koszem ale jakoś nie czuje swojich uczuć nie czuje miłości nie czuje radości z przyjemności życiowych a jeśli już czuje to bardzo słabo nie wiem o co chodzi. Np. jak chce sie bardzo z czegoś ucieszyć to coś mi złego wmawia w myślach że to jest proste płytkie bezsensu i nie powinienem tym sie podniecać to jest okropne!