Mój problem jest przynajmniej dla mnie dosyć skomplikowany. Po paru zakrętach w moim życiu i napadach lękowych postanowiłam pójść do psychiatry. Zostałam zdiagnozowana z zaburzeniami adaptacyjnymi. Dostałam depralin, afobam i nasen. To była pierwsza działka. Depralin tylko powodował u mnie nasilenie objawów, afobam brany doraźnie pomagał, nasen nie działał na mnie wcale. Depralin odstawiłam, bo stwierdziłam, że zwariuję. Zauważyłam jednak jedną prawidłowość: uspokaja mnie wypicie dwóch góra trzech piw wieczorem. Bo napady lękowe i nerwobóle mam tylko przed położeniem się do łóżka. Przez cały dzień jestem w stanie funkcjonować w miarę normalnie, horror zaczyna się wieczorem. Nie mam typowych objawów alkoholizmu, nie muszę się rano klinować, nie urywa mi się film, nie piję nie wiadomo ile. I już sama nie wiem czy to nerwica czy uzależnienie od alko?