Skocz do zawartości
Nerwica.com

alinka255

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez alinka255

  1. Witam, Piszę bo jak w temacie - muszę się wyżalić! Zaczne od tego ze mam 25 lat i mysle ze mam depresje praktycznie od kiedy pamietam. Przyczyn jest wiele ale czasem wydaje mi sie ze mam to po prostu w genach. Moja mama od paru lat bierze tabletki na schizofrenie, ale nasza sluzba zdrowia sprawia wiele do zyczenia i mam wrazenie ze lekarze zrobili sobie z mojej mamy krolika doswiadczalnego bo co chwile zmieniaja jej leki. Ona ogolnie miala zalamanie nerwowe, a wzielo sie to przede wszystkim od tego ze jej maz zostawil ja sama z dziecmi i ona nie mogla sobie z tym poradzic a ja wychowywalam sie w rodzinie pelnej smutku i rozgoryczenia. Codziennie slyszalam moja mame placzaca i nieszczesliwa i przez to nie potrafila nas wychowac. Teraz ja mam problemy ze soba. Nie radze sobie z otaczajacą mnie rzeczywistoscia. Ludzie wokol pewnie mysla ze jestem szczesliwa. Bo jak tu nie byc szczesliwa kiedy mam u boku kochanego faceta ktory poza mna swiata nie widzi i tak juz ladnych pare lat. Ale ja zawsze bylam pesymistka, nigdy nie wierzylam w siebie. Denerwuje mnie to ze wsrod znajomych potrafie byc taka zabawna, rozesmiana i udaje ze jest tak wspaniale , ze jestem super zaradna osoba. I tak mnie postrzegaja ludzie ktorzy nie spedzaja ze mna 24h/dobe. Nawet rodzina mysli ze ja jestem taka bystra i jak cos mi sie nie wiedzie w zyciu zawodowym to kreca glowami, bo jak to takiej madrej dziewczynie, ktora miala w szkole same piatki ( inne oceny nie wchodzily w gre, i tak dla mojej mamy to malo,ona chciala szostki)? a ja po prostu szybko rezygnuje bo jestem tez niestety typem perfekcjonistki i byle drobna porazka doluje mnie niesamowicie wiec wole uciec od tego. Po prostu boje sie wysmiania, odrzucenia. Jak bylam mala dziewczynka ludzie smiali sie z mojego wygladu. W szkole mialam przerabane, do tego w domu sie nie przelewalo wiec to tez bylo powodem do szydzenia ze mnie. Nikt nie wiedzial co czuje i co przezywam. Zawsze musialam sama sobie radzic ze swoimi problemami, ale oczywiscie nikt nawet nie zauwazyl przez co przechodze i tak od najmlodszych lat. Moj facet nie ma takich problemow. Jest prostym czlowiekiem i z takiej rodziny pochodzi, wiec on tego nie rozumie i on mysli ze ja po prostu jestem smutna - zal... To przykre ale ja sie wstydze jemu powiedziec co czuje, przez co przeszlam i ze mam problemy,ktore dla niego sa blahostka. A ja boje sie nawet wyjsc sama do sklepu. Jak przechodze ulica i ktos sie smieje to mysle ze ze mnie, mimo ze obecnie ludzie uwazaja mnie ze ladna kobiete ale jak ja mam w to uwierzyc? Czasem ssobie mysle ze na darmo sie urodzilam. Taki pasozyt jak ja nie jest nikomu potrzebny. Tylko ranie swoja postawa mojego faceta,a on na to nie zasluguje... Przepraszam ze tak dlugi post...i tak staralam sie jak najbardziej skrocic swoje mysli :) Mam nadzieje ze to wyzalenie sie choc troche mi pomoze, na tyle zeby choc dobrze udawac przed innymi ze jest super
×