Witam mam pewien problem. Zacznę od początku. Mam 19 lat. Jestem chłopakiem, który ma słabą psychikę, przejmuje się wieloma nie potrzebnymi rzeczami (z wiekiem chyba mi to przechodzi). No więc topiłem wiele razy smutki w alkoholu- czasem codziennie 4-5 piw. Różnie doprowadzałem się do euforii nie do kompletnego upicia(trwa to 3-4lata). Zacząłem mieć problemy ze snem w końcu, nie mogłem spać miałem tyle myśli w głowie przed spaniem że nie dało rady, gdy już zasnąłem miałem dosłownie milion snów. Oczywiście pić nie przestałem, chciałem nadal czuć się dobrze. A tak jest gdy wypije właśnie. W domu też lekko nie mam ojciec zmarł na zawał (44lata), z matką nie mogę się dobrze porozumieć, czasem nie chce mi się wracać do domu. Z alkoholem miałem coraz więcej styczności, piłem dużo. Po jakimś czasie problemy ze snem mi przeszły, zachorowałem na luszczycę (taką ostrzejszą)- choroba nie uleczalna jak wiadomo. W grudniu spotkałem kobietę którą kocham, ale ona nie jest mną już zainteresowana. Trudno wiem że w życiu czasem tak jest. Ogólnie jestem uważany za uśmiechniętego chłopaka, pozytywnego, jednak w mojej głowie jest zupełnie co innego. No i teraz najważniejsze. 2 tygodnie temu podczas spania o 4 nad ranem poleciała mi krew z nosa, nagle zasłabłem- przyjechało pogotowie, zabrali mnie. Badania wyszły okej- tylko z krwi. Tydzień później to samo znów zasłabłem, pojechałem do szpitala zrobili mi wszystkie badania (holter, echo, ekg, tomografia, EEG, badania krwi, moczu, cholesterol, próby wątrobowe, tarczyca- wszystko wyszło dobrze. Mam pewne ataki opisze je np. dzisiejszy. Wstaje rano z łóżka do szkoły, czuje się słabszy taki, czuje jak by to znów chciało do mnie przyjść te osłabienie ale czeka (chodź przytomności nie straciłem jeszcze nigdy), nagle czuje jak by ucisk w klatce, potem głowa- nie potrafię opisać tego co mi się dzieje w głowie, czuje jak tracę przytomność, dziwne uczucie boje się bardzo tego że coś mi się stanie ciśnienie mi wzrasta wtedy np,120/100 lub 150/90, czuje jak by trudność w oddychaniu. Do szkoły lubię chodzić także to nie stres. Problem ten zaczął się 2 tygodnie temu, kiedy poleciała mi krew z nosa i zrobiło mi się słabo. Więc alkohol? Uszkodził mi psychikę? Stan przedzawałowy? Naprawdę mam tego dosyć, ciągle coś i coś, tracę resztki sił. Ostatnio czuje się nie szczęśliwy. Proszę was o pomoc.