Skocz do zawartości
Nerwica.com

beacisko

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez beacisko

  1. Ann- to chyba zbieg okoliczności z tymi pierogami? Tak dziecko najlepiej wyleczy z nerwic... ale pojawiają się nowe... przeraźliwy strach o jego zdrowie i bezpieczeństwo. O jego przyszłość Absolutnie nie mogę się nazwać wyleczona z lęku przed wymiotami.Bo jeden incydent to chyba zbyt mało... Choc przypominam sobie jak maluch miał z 1,5 roczku i zjadł cukierka ze złotkiem, zaczęło go ciągnąć i wtedy z mężem sami chcieliśmy żeby to zwymiotował żeby sie nie udusił i mąż mu w tym pomógł. Byłam przy tym i też zniosłam dobrze choć troche sie trzesłam. ALe wiele osób mowi że własne dziecko nie brzydzi i to jest prawda. Zupełnie nie wiem jak zachowałabym się gdybym sama zaczęła wymiotować. CZy byłby to płacz, utrata przytomności, przerażenie, nie wiem.....
  2. Witam .. Czytam Was od dawna ale dotąd nie miałam co napisać bo wszytsko co czuję było napisane w powyższych wątkach.. Jedynie mogłam się z tym zgodzić..... Mam prawie 30 lat i straszny lęk przed wymiotami.... Co dziwne- mam dziecko i odważyłam się na decyzje o ciąży mimo wszytskim moim lękom. U mnie zaczęło sie po zatruciu kiedy miałam jakieś 6 lat. Od tamtej pory zero imprez, wymigiwanie się do zjazdów rodzinnych, a już na pewno broń Boże wracać z kimś pijanym samochodem, mąż oczywiście nie daj Boże pijący, a sezon wirusów to dla mnie śmierć... Mój syn ma 3 lata i zawsze się bałam co będzie jak zwymiotuje... Na pewno uciekne i mu nie pomogę, tak było gdy wymiotowały dzieci siostry.I co? W sobote zaczęło mnie mdlić, baaaaardzo, wzięłam pół apteczki leków i nie przechodziło, po przebudzeniu z drzemki południowej moj maluch zaczął wymiotować.... Co dziwne nie czułam paniki tylko stwierdziłam - to rata-potwierdziło się bo jak się okazało chorowała szwagierka, i pół rodziny.... Nie czułam odrobiny obrzydzenia tylko go tuliłam i pocieszałam.... Na szczeście pomiędzy wymiotami synek pięknie sie bawił a mój stan się pogarszał.... W końcu- wierzcie lub nie było mi wszystko jedno czy się wyrzygan. poszłam już nawet do wc i połozyłam się na płytkach.... na pomoc przyszłą słynna "orzechówka " i po niej zaczęło mijac, ale synek wymiotował po każdym łyku płynu.... Zmywałam po nim, prałam i czułam się zupełnie spokojna i wyluzowana...... Czy mój lęk minął??? Nie wiem ale na pewno zmalał.... Wiem że nie będę w stanie pomagać wymiotującym ludziom, że dalej będę bałą się wirusów ale po tym jak odtykałam wannę po praniu pościeli syna, czuje się taka silna, nawet z zaciekawieniem patrzyłam jak on wymiotuje, bo dotąd nigdy nie widziałam jak to się odbywa i chyba to było tak przerażające..... I co WAm powiem- kupka śmierdzi o wiele bardziej niż wymioty wię c nie wiem skąd nasz lęk.... ?????????
×