Witam .. Czytam Was od dawna ale dotąd nie miałam co napisać bo wszytsko co czuję było napisane w powyższych wątkach.. Jedynie mogłam się z tym zgodzić..... Mam prawie 30 lat i straszny lęk przed wymiotami.... Co dziwne- mam dziecko i odważyłam się na decyzje o ciąży mimo wszytskim moim lękom. U mnie zaczęło sie po zatruciu kiedy miałam jakieś 6 lat. Od tamtej pory zero imprez, wymigiwanie się do zjazdów rodzinnych, a już na pewno broń Boże wracać z kimś pijanym samochodem, mąż oczywiście nie daj Boże pijący, a sezon wirusów to dla mnie śmierć... Mój syn ma 3 lata i zawsze się bałam co będzie jak zwymiotuje... Na pewno uciekne i mu nie pomogę, tak było gdy wymiotowały dzieci siostry.I co? W sobote zaczęło mnie mdlić, baaaaardzo, wzięłam pół apteczki leków i nie przechodziło, po przebudzeniu z drzemki południowej moj maluch zaczął wymiotować.... Co dziwne nie czułam paniki tylko stwierdziłam - to rata-potwierdziło się bo jak się okazało chorowała szwagierka, i pół rodziny.... Nie czułam odrobiny obrzydzenia tylko go tuliłam i pocieszałam.... Na szczeście pomiędzy wymiotami synek pięknie sie bawił a mój stan się pogarszał.... W końcu- wierzcie lub nie było mi wszystko jedno czy się wyrzygan. poszłam już nawet do wc i połozyłam się na płytkach.... na pomoc przyszłą słynna "orzechówka " i po niej zaczęło mijac, ale synek wymiotował po każdym łyku płynu.... Zmywałam po nim, prałam i czułam się zupełnie spokojna i wyluzowana...... Czy mój lęk minął??? Nie wiem ale na pewno zmalał.... Wiem że nie będę w stanie pomagać wymiotującym ludziom, że dalej będę bałą się wirusów ale po tym jak odtykałam wannę po praniu pościeli syna, czuje się taka silna, nawet z zaciekawieniem patrzyłam jak on wymiotuje, bo dotąd nigdy nie widziałam jak to się odbywa i chyba to było tak przerażające..... I co WAm powiem- kupka śmierdzi o wiele bardziej niż wymioty wię c nie wiem skąd nasz lęk.... ?????????