"gdyz jak piszesz masz dosyc silne objawy lęku (zimny pot, zaniemowienie, szybki puls itp itd). W takich warunkach raczej nie dziw sie sobie, ze unikasz tych sytuacji...Bardzo cie to stresuje, wiec po prostu uciekasz od tego."
Kolego poruszyłeś właśnie dość ciekawą kwestię. Wydaje mi się, iż właśnie oprócz "samej nieśmiałości" gorsze jest to, co dzieje się z naszym organizmem w momencie, kiedy próbujemy ją przezwyciężyć... Sam - niestety - jestem nieśmiały (i w dużej mierze jest to spowodowane niską samooceną, która z kolei... nie jest bezpodstawna oczywiście), mam nerwicę lękową, jestem bardzo nerwowy itp. i w momencie, gdy np. chcę zaczepić dziewczynę, jestem wewnętrznie tak zestresowany, że aby wydusić z siebie kilka zdań musiałbym łapać "głęboki oddech", jak gdybym był fizycznie zmęczony dosłownie. Niestety, to dzieje się samo - jest poza moją kontrolą (coś jak nerwica wegetatywna) - i właśnie "to" powoduje rezygnację z wykonania jakiegoś "zamierzonego celu"
Coraz poważniej zaczynam się zastanawiać nad antydepresantami (proponowano mi już). Gdyby mój organizm w pewnych sytuacjach tak nie "szalał", łatwiej byłoby mi przezwyciężyć resztę. swojej nieśmiałości...
Pozdrawiam!