Skocz do zawartości
Nerwica.com

norweg12

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez norweg12

  1. Chodziło mi tylko o to żeby się dowiedzieć, czy to co się ze mną teraz dzieje może być początkiem nerwicy lękowej. Żadnej złośliwości z mojej strony, ani pokazywania jak to jest mi źle. Nie wiem czemu mają służyć te kąśliwe uwagi.
  2. Ja przeszłam podobnie tak jak ty przez odchudzanie, ale niestety w jeszcze bardziej niezdrowy sposób niż ty, a mianowicie wymiotowałam jedzeniem. Bulimia. Przez kilka lat. Nie lubiłam swojego ciała, do tego jeszcze nerwica natręctw. Tak więc rozładowywałam swoje napięcie najadając się i wymiotując. Niedawno podobnie jak ty zasłabłam. Przestraszyłam się i chęć wymiotowania zamieniła się w lęk przed tym. Boję się, że sobie coś uszkodziłam i od jakiegoś czasu bulimia mi już nie w głowie. Jednak psychicznie poczułam się dużo gorzej. Jestem cały czas smutna i chyba uaktywniła się nerwica lękowa i depresja. Myślę, że te rzeczy które teraz przeżywasz, lęki itp. mogą być spowodowane właśnie tym, że przeżyłeś lęk podczas gdy zasłabłeś. Nigdy wcześniej nie pomyślałeś pewnie, że takie odchudzanie może być niebezpieczne dla twojego zdrowia. I teraz się nakręcasz. Bo zacząłeś myśleć o słabościach własnego organizmu. Też tak mam. Sam sobie nie poradzisz. Wizyta u psychologa jest konieczna. Staraj się też robić rzeczy dobre dla twojego ciała. Zdrowe jedzenie, sport itp. Mi to pomaga, tylko trzeba uważać żeby nie popaść ze skrajności w skrajność. Najpierw wszystko co niezdrowe a teraz niezdrowe zafiksowanie się na zdrowy tryb życia. To też uzależnia podobnie jak odchudzanie. Pozdrawiam.
  3. Ale czy to jest na pewno to, że nie umiem się przystosować czy może coś innego. Wydaje mi się, że do wtorku jeszcze tyle czasu... I szczerze powiem, że się boję.
  4. Chodziłam jak chorowałam na nerwicę natręctw. Teraz mam umówioną wizytę do psychiatry na wtorek.
  5. Witam wszystkich! Chorowałam na nerwicę natręctw przez ok. 3 lata. Przez ostatnie pół roku trwania choroby, objawy były naprawdę tak znikome, że zaczęłam ja traktować jak coś normalnego. Tak jakby to było normalne, jakby tak miało być. Moja choroba ustąpiła 3 tygodnie temu. Z dnia na dzień. Było cudownie. Ten luz w głowie. Ale pewnego wieczoru, ten spokój mnie przeraził. Było za spokojnie. Poczułam jakby czegoś mi brakowało. Przelękłam się okropnie. Dostałam duszności. Wszystko wydało mi się dziwne i straszne. Teraz mam takie ataki prawie codziennie. Tak jakbym nie umiała żyć bez choroby. Do głowy przychodzą mi same przykre myśli. Podczas ataku paniki boję się, że zwariuję, że będę agresywna. Cały czas boję się, że to tylko czas przejściowy, że było za dobrze. Że musi wydarzyć się coś złego. Że zacznę się dziwnie zachowywać na ulicy. Robię rzeczy 'natrętne' z przyzwyczajenia bo wydaje mi się to normalne, chociaż nie czuję takiej potrzeby. Można powiedzieć, że rzeczy normalne jak spokojny spacer czy oglądanie filmu wydają mi się nie normalne bo podczas wykonywania tych czynności jestem za spokojna. Wiem, że to brzmi dziwnie. Ale mam wrażenie, że nie umiem się przystosować na nowo do normalnego życia. Średnio raz dziennie wybucham płaczem, i mam atak paniki. Strasznie się boję tego uczucia. Zaczynam studia, miałam nadzieję na normalne życie. A te lęki mi na to nie pozwalają. Strach przed kolejną chorobą przeszkadza mi w normalnym funkcjonowaniu. Czuję w sobie pustkę. Żadnych uczuć oprócz strachu. Cały czas jest mi zimno, serce mi kołacze i jestem senna. Czasami nie widzę sensu w jedzeniu, chodzeniu, leżeniu, w niczym. Czy miał ktoś podobnie? Co powinnam zrobić?
×