Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nipto

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nipto

  1. Witam. Akurat dziś złapał mnie atak mam 25lat i postanowiłem komuś to i nie tylko to opowiedzieć. Ataki nie zdarzają się często ogólnie bardzo nieregularnie nieraz w kilku miesięcznych odstępach ale za to są bardzo intensywne, zaczynają się od uczucia nudności nieraz dochodzi lekki bólu z tyłu głowy, później silne stopniowe mrowienie i odrętwienie nóg, rąk, twarzy, serducho na pełnych obrotach płytki nieregularny oddech, niedowład prawej dłoni palce chodzą ciężko jak nie wiem i zginają się same do wewnątrz od najmniejszego do kciuka zaraz za nimi nadgarstek do oporu i jedna ręka odpada a zaraz za nią druga nieraz i w łokciu zaczyna opornie chodzić świat się rozjaśnia obraz zawęża plamy przed oczami lekka mgiełka, mętlik w głowie oczywiście myśli destrukcyjne pogłębiające efekt + tragiczne samopoczucie zimne poty i uczucie gorąca na całej głowie, nie wiem co mi się dziś ubzdurało ale jak mnie złapało to poszedłem do łazienki i zacząłem lać sobie zimną wodę na głowę zanim się trochę ogarnąłem miałem już 2 niesprawne ręce wodę w oczach i zarąbisty problem z pójściem do kuchni otwarciem szafki wyjęciem afobamu z pudełka i wypstryknięciem tabletki z listka ale udało się, zacząłem tracić wiarę przy próbie odkręcenia korka od butelki żeby to przepić, do tego stopnia zwątpiłem w powodzenie że chciałem zadzwonić po pomoc zanim złapie mnie szczękościsk bo trafił się wcześniej ale słuchawka wpadła mi za szafkę, całkowita załamka myślałem że kojtne na szczęście kran był blisko i dałem radę, dżoging po domu w kółko pełne skupienie na oddychaniu żeby o niczym nie myśleć i w końcu puściło ale sam nie wiem ile tak krążyłem, ogólnie masakra. Nie wiem na jakiej zasadzie to działa nie zadręczam się urojeniami jak mnie łapie pierwsza myśl to że stracę przytomność i się nie obudzę. Ludzie uważają mnie za pozytywnego człowieka bo staram się taki być a przynajmniej sprawiać takie wrażenie, jestem raczej bezkonfliktowy ciężko mnie sprowokować w rozmowie nie kieruje się emocjami na jaki temat by ona nie była i nie ważne w jakiej sytuacji by się odgrywała praktycznie nie można mnie wciągnąć w emocjonalne rozgrywki no chyba żeby bardzo mi zależało nie potrafię tego wytłumaczyć zawsze tak było jedni płaczą w pewnych sytuacjach tygodniami a ja po prostu przyjmuje to do wiadomości za to potrafię się rozkleić na jakiejś kiczowatej komedyjce, nie umiem się też przywiązać do ludzi nawet do tych których znam od lat i sporo razem przeszliśmy przychodzą odchodzą a ja nawet nie czuję potrzeby żeby ich odwiedzać. Nie lubię mówić o swoich planach o tym co robię co zamierzam w ogóle to nic o sobie nie mówię nawet kumplowi którego znam od dziecka chyba że od początku planujemy razem, może dlatego że kiedyś nikt nigdy mnie o to nie pytał a jeżeli pytał to jedynie osądzał to co robię czy co kupuję z reguły niezbyt motywująco i tyle, nie czuję takiej potrzeby a nawet jak nieraz czuję to nie potrafię tego powiedzieć wytłumaczyć tak jak myślę i urywam temat zresztą lubię gadać sam ze sobą i sam bawić się swoimi zabawkami Nienawidzę pracować w grupie, duecie, czy innej konfiguracji a jak ktoś patrzy mi na ręce to zaczynam się gotować dlatego się przekwalifikowałem i pracuje sam na stanowisku które coraz bardziej mnie denerwuje razem z polityką całej firmy szefem który nie potrafi nawet porządnie uzupełniać stanów, ale za to potrafi przypominać mi terminy i dokładać pierdół zazwyczaj na sam koniec roboty denerwują mnie ludzie którzy cały czasz czegoś chcą czy oczekują i myślą że mają prawo to ode mnie egzekwować i grać na uczuciach ale potrafię to ogarnąć mam zawsze obmyślone 1000planów na dobry bajer żeby nie pęknąć i nie wygarnąć wszystkim po kolei a potem nie zamieszkać w norze własnoręcznie wykopanej w mexyku pod kaktusem. Za to rozwalają mnie drobnostki takie typowe pierdoły szczególnie jak rano wstanę już z nerwem a nieraz mam takie szałowe ciągi i nad tym nie panuje jak mnie coś w....i tak do granic raczej bardzo rzadko się to zdarza ale nieraz dużo nie potrzeba to koniec ze łzami w oczach wszystko jest rozwalone po prostu przestaje myśleć i ogień do puki się nie zmęczę nieraz zdemoluje garaż, stołówkę w pracy, nieraz szaleje bo np. zapomnę kupić keczupu i wstawię do środka puste opakowanie, kiedyś roztłukłem motor, telewizor bo zrobił się pasek na ekranie rozerwałem go po całym pokoju, różne rzeczy oczywiście swoje, i tylko jak jestem sam jak ktoś się przypadkowo napatoczy w trakcie i się czepia to najpierw kończę swoje i potem wychodzę, godzina przerwy aż miną palpitację wypalę parę szlugów i idę posprzątać albo ponaprawiać po sobie z uśmiechem, inna forma wyładowania się nie działa mogę dymać 14 godzin na łopacie czy tłuc worek wrócić do domu styrany na kolanach ale jak do tego będę wnerwiony to i zapasy energii się znajdą i w tym momencie będę na 100% pewny że to właśnie chce zrobić. To powiedziałem mały ułamek który przyszedł mi w tej chwili do głowy Dobranoc.
×