Skocz do zawartości
Nerwica.com

Agnieszka91

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Agnieszka91

  1. Myślę, że powinnaś iść z tym do specjalisty. On Ci doradzi. A na noc nie możesz przyjmowac czegoś innego- np. hydroksyzyny? Ja brałam lorafen w dzień, kiedy musiałam trzeźwo mysleć, a na noc jak już to hydroksyzynę. Chyba, że się od niego uzależniłaś- wtedy tym bardziej lekarz Ci powie jak stopniowo zmniejszac dawki.
  2. haha śmiech na sali. Naczytałam się już trochę o paroksetynie więc również uważam że są to objawy odstawienne. Z resztą znam swój organizm i nie zachowuje sie on typowo. Leki już mam, wczoraj wieczorem je wzięłam. Mam nadzieję, ze wróce do normy :) Tak, biorę 50 mg. Wiem, że to spora dawka, ale tak wyszło. Zależało mi przede wszystkim na czasie, na dość szybkim powrocie do zdrowia. Powoli zwiększałam dawki- jeżeli po 2 tygodniach nie było lepiej- oczywiście cały czas w porozumieniu z psychiatra. Lęki pojawiły się na studiach. Miałam bardzo stresującą sytuację i to chyba była kropla która przelała czarę. Nie mogłam normalnie funkcjonować, ale przede wszystkim nie mogłam się uczyć. Studiuję trudny kierunek, ale zawsze to lubiłam. Codziennie miałam takie napady lęku, taką czarną rozpacz, że w ogóle nie mogłam sie skupic na nauce, a to oznaczało albo powtarzanie roku albo dziekanka, a nie chciałam tego, bo wiedziałam że to pogorszy mój stan psychiczny. Przy pomocy lorafenu stosowanego doraźnie (świetny lek, ale oczywiście niebezpieczny na dłuższą metę) i parogenu wyszłam na prostą. W tym samym czasie zaczęłam psychoterapię i teraz jest już naprawdę dobrze. Za jakiś czas bym chciała wychodzić z leków- ile można :) Dzięki za odpowiedzi :)
  3. Witam, jestem nowa na forum. Od grudnia biorę parogen, miałam nerwicę lękową spowodowaną dużym stresem. Lek znosiłam bardzo dobrze, myślę, że mi bardzo pomógł ale w tym samym czasie mniej więcej zaczęłam też psychoterapię (bo to już 3 incydent nerwicy/depresji w moim zyciu), więc nie wiem co bardziej pomogło :) Wszystko wróciło do normy i myślałam już o zejściu z tabletek, ale oczywiście po konsultacji z lekarzem. I tu zaczął się mój problem. Skończyły mi się tabletki i nie miałam możliwości spotkać się szybko z lekarką ani w inny sposób zdobyć lek, więc przestałam brać całkowicie. Po kilku dniach nie zażywania tabletek zaczęłam się gorzej czuć, najpierw to był tylko spadek energii (ale to mnie nie zaniepokoiło), a później (po 4-5 dniach) zaczęłam mieć nudności i stałam się płaczliwa. Od paru dni ciągle mnie mdli, nasilało się to przede wszystkim w pracy (pracowałam trochę fizycznie na okres wakacji). W pierwszy dzień moich nudności zwracałam wieczorem. zadzwoniłam do mojej psychiatry, to stwierdziła że prędzej się czymś zatrułam albo to grypa żołądkowa, bo objawy zazwyczaj przechodzą po 2-3 dniach, a nie nasilają się po 5 dniach. Ale nadal czuje się niedobrze, płaczę częściej. Czytałam, że parogen (paroksetyna) jest trudny do odstawienia, a ja przestałam nagle- brałam 50 mg. Co o tym sądzicie? Czy ktoś miał podobnie? Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
×