Skocz do zawartości
Nerwica.com

aneta112

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aneta112

  1. Witam. Mam na imię Aneta. Od jakiegoś czasu strasznie męczy mnie moja psychika. Nie potrafię normalnie funkcjonować. Ciągle chce mi się płakać, nie mam siły na nic. Nachodzą mnie dość często myśli samobójcze. Czuję, że tak totalnie do niczego się nie nadaję, nic nie potrafię zrobić. Nawet już wśród ludzi nie umiem normalnie się zachowywać. Mam wrażenie, że wszyscy się na mnie ciągle gapią, obgadują za plecami i mają mnie za jakąś dziwną.. zresztą pewnie taka i jestem. Strasznie źle się ze sobą czuję. Wszystko mnie tak przytłacza i boli. Mam jeden wielki mętlik w głowie, nie potrafię nawet poukładać myśli do kupy. Tnę się od dłuższego czasu. Może nie powinnam, ale to chyba jedyna rzecz która mi sprawia jakąś przyjemność teraz. Jakiś czas temu prosiłam mamę, żeby zapisała mnie do psychologa. Prosiłam bardzo dobitnie, a dużo mnie to kosztowało, bo nie umiem z nią rozmawiać o uczuciach, ale przełamałam się wtedy. Tylko nic dobrego z tego nie wyszło. Miałam potem awantury w domu, że ludzie nie takie mają problemy jak ja i że jestem egoistką, tylko o sobie myślę. Nie mam odwagi z nią rozmawiać już na takie tematy, nie chcę. Chciałabym wreszcie poczuć się tylko normalnie. Przestać czuć się odrzucona przez wszystkich i samotna. Na prawdę mam wrażenie, że nikt mnie nie lubi. Męczy mnie przebywanie z ludźmi, bo cały czas się kontroluję, żeby nie zrobić z siebie idiotki czy coś. Właściwie to nie wiem też po co tutaj piszę. Szukam jakiegoś ratunku, ale pewnie go tutaj nie znajdę. Problem tkwi we mnie i chyba nikt nie może pomóc mi go rozwiązać.
  2. Nie uważam go za niewystarczająco dobre bym mogła je skonsumować. Jedzenie to jedzenie. Nigdy nie miałam takich oporów nawet przed rzeczami które mogłyby mi w jakiś sposób zaszkodzić. Moje opieranie się jedzeniu ma może bardziej podstawy masochistyczne. Odczuwam taką chorą satysfakcję z bólu. A jak nic nie zjem to mnie boli żołądek. Jem tylko wtedy kiedy mama patrzy. Śniadania prawie w ogóle (z pół kanapki, nie ma znaczenia z czym), trochę obiadu (zawsze mówię, że więcej nie dam rady) zazwyczaj są to ziemniaki albo ryż z małym kawałkiem mięsa..i to praktycznie całe moje codzienne posiłki. A piję dużo. Dużo herbaty, bo ją uwielbiam. Oprócz tego, mam wrażenie, że im więcej wypije tym mniej jestem głodna, więc jest mi to na rękę. Czuje opór także w trakcie jedzenia. Mam ochotę wymiotować zawsze i czuję straszny wstręt do siebie, że coś w ogóle ląduje w moim żołądku. Lubię wiele potraw, ale to co mi kiedyś smakowało dziś nie sprawia mi żadnej przyjemności. Jednakże czasem jem owocę. Przed tym akurat nie mam dużego oporu, bo większość z nich jest strasznie lekka i czuję się tak jakbym po prostu coś piła.
  3. Mam problem z jedzeniem, tkwi on w mojej psychice i nie potrafię go unicestwić. Od dłuższego czasu bardzo mało jem. Jestem prawie ciągle głodna, czasem mam takie uczucie jakby mi zasysało żołądek. Wiem, że powinnam wtedy coś zjeść, ale nie mogę. Czuję taki wewnętrzny opór. Nie wiem o co z tym chodzi. Przerażają mnie takie choroby wynikające z niedożywienia jak anoreksja np, nigdy nie chciałabym się doprowadzić do takiego stanu... Ale kiedy coś zjem, czuję do siebie straszny wstręt. Na prawdę tego nie rozumiem. Bo ja wiem, że powinnam jeść, ale nie umiem. Jakby mnie coś powstrzymywało przed tym. Jakby jakiś wewnętrzny głos kazał mi przestać. Nie wiem czy mam schizofrenię czy coś, ale czuję jakby coś we mnie było. Jakby jakiś kosmita, który powoli opanowuje mój umysł i doprowadza do autodestrukcji. Mówi mi co mam robić. Nie słyszę żadnych głosów, ale po prostu czuję jakby ktoś mną kierował. Czasem się czuję jakbym obserwowała siebie tak z góry. Z resztą chyba sama jestem kosmitką. Tak czy inaczej to wszystko coraz bardziej daje mi się we znaki, bo nie tylko przestaję jeść, ale samookaleczam się, mam myśli samobójcze, czuję coraz większą odrazę do siebie. Nie wiem co mam z tym zrobić. Codziennie walczę ze sobą- już do tego akurat przywykłam, ale nigdy nie miałam takich problemów z odżywianiem się. Boję się, że na prawdę zachoruję na coś pokroju anoreksji.. i będzie trochę nieciekawie...
  4. Zaczęło się to już sporo wcześniej, tylko nie brałam tego wtedy jakoś do siebie. Trafiłam do zupełnie nowego środowiska, tak jak ona. Wtedy był taki okres że żartowałam sobie że jestem biseksualna i dużo osób w to wierzyło. Ona jest homo. Powiedziała, że jej się podobam. Było mi miło, ale nic sobie z tego nie robiłam, przecież byłam hetero. I tak przez następny miesiąc sprawy się trochę pokomplikowały. Uświadomiłam sobie, że ona też mi się podoba, niestety zaczęłyśmy się trochę kłócić i miałyśmy bardzo na pieńku ze sobą. Więc jakoś tamten rok przetrwałam. Dopiero pod koniec szkoły kiedy zaczęłyśmy normalnie ze sobą gadać, pomyślałam, że coś z tym zrobię, nie wiem, może jej powiem co czuję, ale bałam się strasznie, bałam się odrzucenia, albo że byłaby jakaś chora sytuacja między nami znowu, i też nie chciałam żeby inni się dowiedzieli że nie jestem hetero... Wakacje jakoś zleciały. Nie myślałam o niej w sumie dużo, bo się nie widziałyśmy, ani nie miałyśmy żadnego kontaktu ze sobą. Ostatnio po poniedziałku też nie było tak źle. Ona trzymała się z innymi dziewczynami, ja przesiadywałam z jeszcze innymi. Ale teraz.. Zaczęła spędzać sporo czasu z nami, a nie tworzymy jakiejś dużej grupki. I kiedy muszę się na nią patrzeć, kiedy z nią rozmawiam, jestem blisko niej, to po prostu nie wyrabiam. To straszne kiedy muszę AŻ TAK dusić w sobie emocje. Ciśnie mi się na usta, żeby jej nie raz powiedzieć że mi się podoba, ale nie mogę. Z tego samego powodu z którego wcześniej tego nie zrobiłam. Boję się, że stanie się coś niepożądanego w skutkach i będę żałować... Nie wiem co mam zrobić... Liczę na czyjąś pomoc tutaj.
×