Witam, zacznę wszystko od początku.
Jestem osiemnastoletnią dziewczyną, przez dwa lata chorowałam na bulimię.
Przestałam wymiotować w maju tego roku i od tej pory moje życie stało się koszmarem.
Z początku nie działo się nic takiego, oprócz tego, że non stop miałam odruch wymiotny, jednak z czasem mi przeszło.
Następnie zaczęłam sobie wmawiać śmiertelną chorobę, wszędzie doszukiwałam się jej objawów, co uniemożliwiało mi normalne funkcjonowanie (w mojej rodzinie jest dziecko, które mając 11 lat zachorowało na białaczkę i trochę się to na mnie odbiło). Od tej pory zaczynają się dziać ze mną dziwne rzeczy, mało spałam myśląc non stop o swojej wyimaginowanej chorobie, przez co sen po pewnym czasie strasznie zaczął mi się mieszać z rzeczywistością . Kiedy tylko zasypiałam, śniło mi się wszystko, czego potwornie się bałam - śmierć, samotność, koniec świata, ciężka choroba, co jeszcze bardziej pogłębia mój smutek.
Od pewnego czasu z tego wszystkiego zaczęło mi się wydawać, że albo jestem opętana, albo że mam schizofrenię (wiem, że to brzmi dziwnie, ale ja naprawdę mam coraz to większe lęki pod każdym względem), myśli w tym temacie są tak uporczywe, że nie mogę normalnie funkcjonować, ponieważ mam wrażenie, że moje zachowanie to kwestia sił nadprzyrodzonych albo ciężkiej psychicznej choroby . Moja mama mi powiedziała, że mogę mieć nerwicę, postanowiłam się zgłosić do psychologa, jednak wizytę mam dopiero w czwartek, a dla mnie te kilka dni czekania to naprawdę koszmar ... Odkąd mi o tym powiedziała, gdy napadają mnie te czarne myśli, powtarzając sobie "spokojnie, to tylko nerwica" zaczynam się trochę uspokajać i jest lepiej ... Od kilku dni biorę tabletki ziołowe ułatwiające mi zasypianie i to działa, przesypiam całe noce bez żadnych snów, bez żadnych lęków, jednak wstaje rano i wszystko z powrotem do mnie wraca ...
Mój lęk potęguje jeszcze bardziej moja przyjaciółka, która jest osobą bardzo wierzącą i mi mówi, że nie będzie mnie straszyć, po prostu mam się modlić, co jeszcze bardziej mnie smuci i dołuje, bo boję się, że dzieje się ze mną naprawdę coś poważnego, a ja nie chcę być ani osobą opętaną, ani chorującą na schizofrenię, a coraz bardziej mi się wydaje, że to jedna z tych dwóch rzeczy .
Błagam o pomoc, jakąkolwiek. : (