Cierpię od prawie 2 lat na nerwicę lekową. Jest znacznie lepiej niż było, bo leczę się u psychologa. Ale wciąż mam jeden problem. Mam okropne lęki jesli chodzi o wyjazdy. wiecie- z dala od domu, bezpiecznego miejsca... Obecnie jestem na swoim miesiącu miodowym za granicą. I problem wrócił Do tego pojawiła się okropna senność. Mniej więcej do godziny 16 nie potrafię w ogóle funkcjonować. Mogłabym zasnąć wszędzie. Siedzę w pokoju hotelowym i nie chce mi się nawet ruszać, a jak tylko o tym myślę, to od razu boli mnie żołądek, mam biegunkę i okropną akcję serducha. Czy to możliwe, żeby od nerwicy brała mnie aż taka senność? Ja po prostu żyję w nocy, to jest moja pora. Jak tylko wstaje dzień, nie umiem funkcjonować. Też tak macie? Jak sobie radzicie z tym bez leków?
-- 23 sie 2012, 12:30 --
bardzo mi zalezy na chociaz jednej opinii...