Witam wszystkich, mam podobny problem. Wychowywałem się w katolickiej rodzinie, byłem lektorem, ale jakoś nigdy nie czułem się związany z kościołem aż tak mocno, żeby zostać księdzem. Nawet mam trochę różniące się poglądy, np. na związki homoseksualne itd. Mam dziewczynę, z którą mimo zgrzytów chciałbym spędzić życie.
Myśl o tym, że powinienem zostać księdzem uderzyła mnie jakieś 2 miesiące temu, cały lipiec, dzień w dzień o tym myślałem, zły humor, stres,, nerwy. Po przeczytaniu wątku poszedłem do psychologa, jest trochę lepiej, z tym, ze następna wizyta dopiero za miesiąc.
Ale mam pytanie, czy ktoś z was miał takie ataki lękowe związane z tymi myślami, połączone z fizycznymi objawami. Mam na myśli coś takiego - dochodzę do krytycznego momentu, w którym wydaje mi się, że to jest już mi droga wybrana przez Boga, nie ma odwrotu, że tak naprawdę będzie mi dobrze jako kapłanowi, i dostaję wtedy takiego uderzenia gorąca, czy ciepła, podwyższony puls, co jeszcze pogarsza sprawę, bo wydaje mi się, że to jest jakiś znak czy coś.
Wiem jak to brzmi z pozycji osoby trzeciej, bo po takim ataku sam wiem, że to ja kontroluje swoje życie, i nikt mnie nie zmusi, ale w czasie trwania NN nie jest to już takie łatwe.