Ciesze sie, ze tu trafilam bo widze, ze nie tylko ja zmagam sie z problemami, jest nas wiecej i kazdy z nas jakos stara sie sobie z tym radzic.
Jestem w zwiazku. Jestesmy szczesliwi, on uwaza mnie za najpiekniejsza i najwspanialsza na swiecie i mocno mnie kocha, ja tez bardzo go kocham. Wiec wszystko wydaje sie byc idealnie, i czasem rzeczywiscie mysle, ze tak jest. Jendak mysle, ze w tym zwiazku jest o jedna osobe za duzo. Zanim zwiazalam sie z moim chlopakiem byl on z inna kobieta przez 10 lat i maja razem biznes. maja 2 sklepy. Teraz jego byla jest ciagle w naszym zyciu. Dzwoni do niego codziennie, pisze smsy, widza sie prawie codziennie. Poznalysmy sie i ona nienawidzi mnie szczera nienawiscia. Natomiast do mojego faceta mowi: kochanie i patrzy mi w oczy z satysfakcja. Dodam, ze ich kontakt jest tylko i wylacznie biznesowy, co dla mnie niestety niewiele zmienia... On nie widzi w tym nic dziwnego, przeciez zawsze tak mowila i "nie musze byc o nia zazdrosna nawet przez sekunde". No i tu zaczyna sie problem. Oni sa na etapie rozdzielenia biznesu, ale nie sadze, ze w zaden sposob zmieni to sytuacje bo on uwaza, ze ciagle jest odpowiedzialny, zeby jej dowozic towar bo ona nie ma za duzego auta, a poza tym jest na jej kazde zawolanie. A ja? Wpadam w szal. Jak slysze jak dzwoni mu telefon zaczynam miec okropne bole brzucha, chce mi sie wymiotowac, czuje sie jak w amoku. Jak ide do pracy i wracam i widze dwie szklanki na stole od razu mysle, ze ona tu byla i mam dokladnie takie same objawy. Trzesa mi sie rece, jest mi slabo, prawie nie moge chodzic, nie moge myslec o niczym innym tylko analizuje. Moja glowa pracuje bez przerwy, ciagle tylko mysle ze ona pewnie mu wlasnie wyslala smsa, ze pewnie on mi o czyms nie mowi, ze musze go zostawic bo on nie ma jaj zeby skonczyc ten biznes poprawnie. On jak slyszy ze ja wspominam ma juz dosc. Uspokajal mnie juz kieys w ataku placzu, ataku bezsilnosci, rozmawial ze mna ale nie widzial tych atakow, ktore mam jak go nie ma.
Ja wiem, ze ona przez pare lat bedzie w naszym zyciu a kazdy dzien jest dla mnie koszmarem. Od rana do wieczora mysle, analizuje, podejrzewam. Nie wiem jak moge przezyc nawet kolejny tydzien. Zapisalam sie do psychiatry za tydzien, ale nie wiem czy faszerowanie lekami mi pomoze. Czuje sie jak w jakims koszmarze, a mam przy sobie kochajacego mezczyzne ktoy anie daje mi ani troche powodow do zazdrosci. Co ja mam robic? Juz nie moge......