Też jestem dda, zainteresowałam się tym niedawno, ale większość opisanych przez Was zachowań jest mi doskonale znana. Z moim facetem jesteśmy ponad 2 lata i wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że on pije. Z punktu widzenia "normalnego" człowieka jego zachowanie jest zwyczajne, bo nie robi tego często i w przeciwieństwie do mojego ojca nie jest agresywny, wręcz jest bardziej czuły, ale ja, patrząc na głupią puszkę piwa widzę w niej i w nim największe zło całego świata. Najgorsze jest to, że mam wrażenie, że to ja go wpędzam w to picie, bo to ja robię awanturę, wpadam w furię i wmawiam mu, że jest taki sam jak mój ojciec i wtedy on też wybucha i już nie raz skończyło się to tym czego jego piciem. Wiele mu zawdzięczam, bo przedtem panicznie bałam się związków, byłam zamknięta w sobie i nie opowiadałam nikomu jak wyglądało moje dzieciństwo. Przy nim się otwarłam i zyskałam pewność siebie, której nigdy nie miałam. Nigdy w życiu mnie nie obraził, nie powiedział złego słowa. On też miał trudne dzieciństwo, ma zachwianą psychikę i jak wpada w doła, to często powtarza mi, żebym sobie znalazła kogoś kto będzie dla mnie lepszy, bo on jest skompikowany, itd. Kocham go bardzo i wiem, że on też mnie kocha. Podobnie jak większość Was mam gdzieś zakodowane zadanie misjonarki, żeby go ocalić. Mówiłam mu o syndromie dda, po części to rozumie, ale nie rozumie czemu się tak czepiam jak np wykończony po pracy wypije sobie dwa piwka, a ja nie wiem jak mam przestać się czepiać i tak w kółko. Ciężko o tym pisać, nie wiem czy jestem taka naiwna i zaślepiona miłością czy faktycznie on zaczyna być alkoholikiem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego ale nie chce żyć z ojcem 2. Miło, że istnieją takie fora, bo nie mam z kim o tym pogadać. Tylko czemu akurat to my musimy być naznaczeni?