Właśnie dobrze jest mieć kogoś, z kim można o tym porozmawiać. Jednak jak brak takiej osoby- co wówczas??.Mam pytanie czy konieczna jest wizyta u psychiatry, czy ktoś sam sobie z tym poradził? Chociaż w moim przypadku jest tak, że ostatnio czuję się coraz gorzej, denerwuje się, płaczę, chce wyjść z domu i nie wrócić, albo żeby się mi coś stało. Nie mam siły żyć. Może to wszystko głupio brzmi, ale już mam coraz mniej sił. Szkoda mi dzieci, które patrzą na mnie i si pytają " mamo czemu płaczesz". a ja po prostu mam dość. W mężu nie mam oparcia, zrozumienia, ciągle jestem obwiniana o wszystko. Chodzę do pracy na 8 godz. później zakupy dom, gotowanie obiadu na dwa dania, a i z dziećmi trzeba do lekcji przesiąść dodam że mam 3 dzieci 10, 6 i 1 rok. A i posprzątać trzeba, nie mam może idealnie wysprzątane po domu, ale nie ma bałaganu. kładę się ostania spać a wstaję pierwsza. Nieraz sobie tak myślę, że gdyby nie wiara.... to pewno by mnie tu nie było...Wyobraźcie sobie ,że mój mąż potrafi się do mnie z tydzień nie odzywać od tak sobie... a ja siebie obwiniam o wszystko. Doradźcie proszę co robić, jak to dalej sobie wszystko poukładać.