Witam! Na forum nie byłem od bardzo dawna. Jednak nic sie nie zmieniło drastycznie w moim życiu. No chyba że na gorsze . Wciąż borykam się z nerwicą i wcale nie jest lepiej. Dochodza nowe lęki, natręctwa i częste mysli samobójcze. Z reguły mam tak, że kilka dobrych dni jest przeplatanych prawdziwą katorgą. Znajduje tak wiele powodów żeby ze soba skończyć a tak mało żeby dalej się starać i walczyć. Założyłem ten temat gdyż prosze o sugestie i propzycje jaki można ustanowić sens w życiu żeby się nie poddawać, gdyz moja wiara się wypaliła. Nie moge juz znaleźć zadnej sensownej drogi. Pragne znaleźć taki cel żeby byc mu wierny i mieć wiare, która pomoże przezwyciężać lęki. Rodzina odpada gdyż jestem z rozbitego domu a moje starania w tym kierunku sprowadzają się raczej do nie stwarzania mamie problemów lub stwarzania ich mniej. Miłość też odpada, gdyż uważam że nie jestem teraz do żadnego przygotowany i nie zasługuje na czyjąś sympatie.
Z góry dziękuje za odp.
_________________________________
...chciałbym tylko nadzieje ocalić od zła.