Skocz do zawartości
Nerwica.com

marnr

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez marnr

  1. ep1 W moim życiu mnóstwo ludzi się przewinęło , i mimo młodego wieku bardzo dużo mogę powiedzieć o tym co trapi nas całe życie .Widziałem zarówno inżynierów, magistrów, byłych mistrzów sportu , lokalne gwiazdy oraz zwykłych ludzi , bezrobotnych i tych którzy pracują za grosze w fabryce .W tej kwestii wszyscy są tacy sami i równi , każdego to spotyka i musi stawić jakoś podołać. Często czyta się w internecie ze jakaś gwiazda jest uzależniona itd. Pewnie myślisz ze jakie on/ ona ma problemy? Przecież ma super życie, jest gwiazda, ma kasę niczego jej nie brakuje. Jednak w życiu człowieka jest mnóstwo wartości i celów do których dążymy. Przede wszystkim to spokój wewnętrzny Mówi się ze chorobą cywilizacyjna XX wieku jest stres i to prawda , w średniowieczu masy zabijały epidemie cholery , dżumy bądź malarii , a teraz? Teraz mamy dostęp do służby zdrowia mnóstwo leków , terapeutów , lekarzy . A jednak coś jest nie tak , stres jest choroba która wyniszcza powoli ..stopniowo. Ktoś na pewno powie też ze takie coś jak „depresja” „nerwica” w ogóle nie istnieje i że o prawdziwym cierpieniu może powiedzieć tylko człowiek który jest chory fizycznie. Jest to jednak nieprawda i bardzo często człowiek w nerwicy wolałby mieć schorzenie fizyczne. Przede wszystkim dlatego że w większości przypadków diagnoza jest prosta i można zastosować leczenie Postaram się wam przybliżyć trochę temat , chociaż pewnie w sposób chaotyczny i nie poukładany który charakteryzuje moje teksty i wypowiedzi . Według mnie ! Jeśli ktoś jest narażony i przezywa napięcie przez X lat( uzależnione jest to on predyspozycji każdego człowieka) to nie można już nazwać tego życiem . Zmienia się ono diametralnie , sprawy które kiedyś były ważne staja się nie istotne , nie potrafimy się cieszyć a przede wszystkim zaznać relaksu . Jedynym ukojeniem jest sen, chociaż i tak większość ludzi ma problemy z zasypianiem . A jeśli człowiek się nie wysypia, i dręczą go koszmary, natrętne myśli to następstwem tego jest to że budzimy się i kolejny dzień jest kontynuacja poprzedniego . Niektórzy sądzą ze wyjściem są leki nasenne . I tak i nie! Zaraz napisze dlaczego To tylko chwilowe „chemiczne” uspokojenie myśli , bo gdy leki przestają działać „chemia” umysłu wraca do poprzedniego stanu i wszystko jest kontynuowane . To właśnie dlatego ludzie często nadużywają , leków, alkoholu narkotyków. Chcą zaznać wewnętrznego wyciszenia .Gdy problemy codzienne staja się coraz większe , narastają , ludzie przestają sobie radzić ze sprawami z którymi wcześniej radzili sobie bez problemu . Wszystko staje się chaotyczne , myśli nie poukładane , często wtedy sięgamy po alkohol . Mówi się ze cały tydzień pracy to w piątek trzeba się „zresetować”. I tak i nie Jest to jakieś wyjcie , wyjście które tak naprawdę jest ucieczka , nigdy nie będziemy szczęśliwi jeśli po całym tygodniu będziemy musieli zaznać uczucia "zresetowania" Z czasem przestanie nam to wystarczać i sięgniemy po narkotyki które tez na jakiś czas przyniosą ukojenie . Taki stan może utrzymywać się latami ale w końcu to tez będzie za mało i będziemy sięgać po używki coraz częściej i wtedy już śmiało możemy nazwać to uzależnieniem . Według mnie wszystko jest dla ludzi Ale jeśli stosujemy (alkohol , używki ) tylko dlatego aby odpocząć bądź właśnie się zresetować to śmiało możemy mówić ze jest to uzależnienie . I taka właśnie według mnie jest definicja uzależnienia . Bez ”tego” czegoś nie potrafimy sobie dać rady. I nie mowie tu o tym ze ktoś raz na tydzień napije się kilka lampek wina , nie mylmy sytuacji . Mówię tu właśnie o syndromie tak zwanego "resetu" . Sytuacja ta jest patowa , bo koniec końców albo spadniemy na samo dno albo wylądujemy u specjalisty . Myślicie okej , pójdę na terapie i wszystko będzie okej . Wcale nie! Trafić na dobrego specjalistę który dotrze do nas i pomoże nam jest strasznie ciężkie Zapytacie dlaczego? Większość ludzi nie stać na prywatne wizyty , lekarzy z powołania tez jest coraz mniej .Tak naprawdę nie możemy liczyć ze psycholog weźmie na nas całe nasze problemy i rozwiąże je za nas. Nie ma złotego środka . Właśnie tym rożni się ta choroba od zwykłej choroby fizycznej np. wieńcowej przy której dostaniemy leki i problem udaje się rozwiązać . Wniosek? Nie możemy zamiatać problemu pod dywan i twierdzić ze to schorzenie jest tylko wymysłem danej osoby że przecież badania ma okej że nic jej/jemu nie jest ,tak samo nie możemy liczyć na to że dostaniemy leki i w kilka dni będziemy zdrowi .To nie grypa czy wieńcówka , to schorzenie na które pracuje się latami i drugie tylko może zająć nam wyjście na prosta. To długa droga przez mękę i walkę ze samym sobą i z własnymi słabościami. Czym właściwie jest nerwica? Nie będę opierał się na badaniach, wypowiedziach specjalistów itd. napisze moją własna definicje tej choroby tak jak to widzę i czuje. Niewątpliwie jest to choroba bardzo ciężka i niekiedy nie uleczalna ( tak nie uleczalna), ludzie latami chodzą do specjalistów, psychoterapeutów i marnym skutkiem . Jest to choroba duszy która zaburza naszą chemie w organizmie , niestety ludzi mozg jest tak skomplikowany ze dzisiejsza medycyna jest do końca w stanie wyjaśnić dlaczego tak się dzieje i nie ma złotego środka na nasze problemy. Jest dostępna masa leków starej i nowej generacji , ale żaden nie gwarantuje nam powrotu do zdrowia i dawnego życia. Zapytacie ja kto dawnego życia ? Ano tak to osoba która zapada na schorzenia nerwicowe nie potrafi wrócić do dawnego życia i robić tego co sprawiało kiedyś przyjemność . Pewnie przecież znów może wyjść ze znajomymi ( na grilla , dyskotekę , bądź po prostu uprawiać kwiaty w ogródku) Jednak to już nie będzie to samo , nie da nam tego spokoju , ukojenia i zadowolenia co kiedyś . Zamiast czerpać przyjemność będziemy zdenerwowani ze znowu coś nam nie wychodzi . Ktoś może powiedzieć to po co się denerwuje , trochę luzu itd, spoko ale tak się nie da ! Po prostu , nie da się wytłumaczyć dlaczego , być może chodzi o właśnie tą „chemie” umysłu człowieka . Często jest tak jak pisałem wyżej , nerwica może wyniknąć z ciągłego stresu w pracy i może dopaść osobę która nigdy nie nadużywała używek , ale również może być następstwem przykrych zdarzeń z dzieciństwa. Sięgając po używki napędzamy tak zwane błędne koło „zachowań i myśli” . Stosując tak zwany „reset” doznajemy chwilowego ukojenia naszych problemów i je bagatelizujemy , lecz z każdym tyg,miesiącem,rokiem problemy zostają nie rozwiązane i kumulują się .Wtedy sięgamy po więcej , doprowadzając się do alkoholizmu bądź narkomani .Nie ma człowieka który jest w stanie sam stanąć do walki z rozwinięta nerwica dodatkowo wspieraną uzależnieniem , jeśli by tak było to nigdy nie popadła być w uzależnienie . I nie ma mowy tu o chwilowej słabości , uzależnienie również nie jest czymś co nabywa się z dnia na dzień to długi proces na który pracuje się miesiącami/latami(w zależności od predyspozycji genetycznych , sytuacji materialnym , sytuacji w domu) .Śmieszy mnie stwierdzenie że jeśli w domu jest alkoholizm to Ty też nim będziesz bo nieraz się napijesz. To nie prawda , a wmawiając to tej osobie sami przybliżamy ją do tego , bo skoro każdy mówi ze będę to widocznie tak musi być . Wiadomo że ta osoba będzie narażona na to , bo doznała tego i widziała ojca/matkę pod wpływem .Jednak nie jest powiedziane że z góry musi tak być. Spotkałem się z chłopakiem który cierpiał właśnie na zaburzenia nerwicowe i psycholog stwierdził że ma objawy współuzależnienia i zamiast leczyć go na nerwice próbował wmówić mu ze pije , chociaż chłopak jest całkowitym abstynentem i porządnym człowiekiem . Nie możemy ślepo opierać naszego życia na opiniach specjalistów i psychologów którzy również są ludźmi tak jak my . Nie siedzą w naszej głowie i nie wiedzą co czujemy , przeżywamy, mówić im o tym kierujemy do nich tylko słowa , nie da się ubrać tego w emocje które dokładnie zinterpretują stan który właśnie odczuwamy. Każdy psycholog odbierze to na swój sposób i będzie interpretował to tak jak on to widzi , a prawda może być zupełnie inna , dlatego właśnie nie można ślepo wieżyc w to że psychoterapeuta „wejdzie do naszej głowy” i powie nam jak mamy żyć . Tego nikt nam nie powie , sami musimy odnaleźć się w tym syfie i przede wszystkim chcieć wyzdrowieć . Jest to ciężkie , są nawroty ale da się , i nie przez bezmyślne stosowanie leków przepisanych przez pseudo lekarzy , to może tylko tymczasowo uspokoić myśli . Koniec części pierwszej „ oświadczam że tekst ten jest tylko i wyłącznie własną opinią i nie należy się nim sugerować”
  2. marnr

    gonitwa myśli

    mam tak samo , i nie umiem temu zapobiedz. samo nakręcające sie myśli , nieraz pomaga wyciszenie i liczenie w myslach . ale generalnie to wydaje mi sie ze to stres tak narasta ze nie panujemy nad tym . myslałem kiedys nad jakimis technikami rozluzniająco relaksacyjnymi moze to pomoze
  3. wiem wiem , po roku leczenia samymi lekami udało sie na troche zatuszować problem ale i tak czułem że on cały czas we mnie tkwił. moze wyrzucenie z siebie tego całego stresu niepokoju przyniesie skutek , pamiętam że w dziecinstwie zawsze jak cos sie stało i płakałem to potem było lepiej wiec moze warto wyrzucic to wszysytko z siebie .Przez pewien czas doszukiwałem sie innej przyczyny bo nie mogłem zrozumiec ze nerwica , depresja moze dawac takie objawy fizyczne ale chyba to jednak prawda , te koszmary co opisałem wyżej to najprawdopodobniej paraliż senny , widocznie przez nerwice mam zaburzone stan snu i aktywnosci i tym to sie konczy . no nic trzeba sie wziąśc w garsc i isc dalej . pozdrawiam
  4. Witam od jakiś dwóch lat mam wahania nastroju raz jestem zadowolony żeby za chwile znów był dół , potrafi się to zmieniac kilka razy w ciągu dnia a nieraz tydzien jest dobrze potem kilka dni zle . Generalnie miewam bardzo intensywne koszmary nocne i kilka minut po przebudzeniu lęk ogólny - czyt. zmieszanie , strach po tym co mi się sni .Odczuwam stany otepienia , zamotania , zamulenia psychicznego ciężko mi to nazwać . czuje wtedy ucisk na głowe i zmęczenie psychiczne , nie jestem wtedy w stanie niczym sie zając na niczym sie skupić . Z reguły jak wsaje rano jest lęk po chwili moija i jest dobrze ale z każda godzina stres i napiecie we mnie narasta . i wieczorem to juz jestem tak zjechany ze na niczym konkretnym nie moge sie skupić ( dziwne uczucie takie odmużdżenie ) Byłem u psychiatry stwierdział że zaburzenia nerwowo -lękowe. Brałem szereg tabletek - ogłupienie totalne po nich (nawet po małych dawkach) a pozatym nasilały u mnie stan depresyjny który przed leczeniem nie występował. Generalnie ciągle towarzyszy mi stres i wydaje mi sie ze to moze byc główny problem .Psychiatra nie stwierdział zadnych zaburzeń siadomości itp . tę lęki rano i czasowe wahania nastroju jestem w stanie wytrzymac ale to odmużdżenie jest straszne . studiuje i w takim stanie cięzko mi cokolwiek zaliczyc , na czym kolwiek sie skupic , jakby głowe mi wyczyscili -strasznie dziwny stan . THS miałem robione było lekko podwyższone na niedoczynnosc ale nie wymaga leczenia - stwierdził tak lekarz . Czy te objawy mogą sugerować jakies inne choroby? może coś z neurologia? Prosiłbym o odpowiedz bedę bardzo wdzięczy , moze juz ktos odczuwał cos podobnego pozdrawiam
  5. jak ostatnio kupowałem lerivon to jest to samo co miansec to miałem na recepcie 30% . Natomiast problem miałem z Wenaflaksyną która lekarz przepisał mi na recepcie pisząc nazwę związku i powiedział żebym sobie wybrał najtańszy bo nie ma sensu przepłacać , a w aptece okazało się ze jeśli mam na recepcie 30% to tyczy sie to tylko przepisanego leku a nie zamiennika itd . moje zdziwienie była duże bo wcześniej kupowałem i normalnie można było , i musiałem zapłacić 100%. strasznie pokręcili teraz z tymi receptami i lekarze i w aptekach boją się sprzedawać jak mają jakieś niejasności
  6. Ravciu, Też mam nieraz wrażenie że mnie lekko prąd kopie ;p myślę ze to sprawko neoadrenaliny, mi lekarz przepisał propanol - jest to beta blocker który niby ma łagodzic objawy drżenia rąk , prądów po ciele , niepopkoju. ale na mnie nie działa , może ręce mniej drąż wieczorem . ogólnie to powiedzcie mi nie odczuwacie zmeczenia psychicznego popołudniu lub wieczorem po weni? ja po 7h od zażycia jestem niesamowicie zmęczony psychicznie żeby nie powiedzieć zryty .
  7. bralem 75 mg to było nawet nawet ale za bardzo pobudzony byłem teraz biore od około miesiąca 37,5mg i jest okej ale libido spadło, rano erekcja jest ale nie zawsze.. generalnie odczułem duży spadek popędu i to mnie troszke martwi, pożyjemy zobaczymy może sie za jakis czas ustabilizuje
  8. Mam pytanko a jak u was z popędem sexualnym tzw libido ? u mnie na początku było okej a teraz coś sie zepsuło tak jakbym nie odczuwał potrzeby ;/ troszke mnie to martwi i pewnie lekarz bedzie chciał zmienic lek na inny . Pytanie kieruje do męskiej strony;)
  9. Siema . Jula to normalne, ja pierwsze 2 miesiące to żywy trup . lekarz zmniejszył mi dawkę na 37,5mg i jest dobrze jakieś 3 tyg mnie męczyło po zmianie dawki a teraz od miesiąca czuje znaczącą poprawę czuje się najlepiej od roku. Wreszcie zeszło to napięcie i niechęć do wszystkiego , jakieś skutki uboczne są ale już delikatne i niewyczuwalne. Powiem tak ,warto sie przemęczyć jeśli po 8 tygodniach będziesz się nadal bardzo źle czuła to znaczy ze albo dawka albo lek zły .Mi bardzo pomógł wakacyjny wyjazd na wieś do rodziny, tam udało mi się odzyskać spokój i równowagę zobaczymy jak będzie po powrocie . pozdrawiam
  10. no wiem kminie ze trzeba poczekać tylko zastanawiam sie czemu kilka dni było lux i teraz siadło od nowa. najgorzej ze czuje sie taki ubity po tym leku, ktos cos do mnie mówi a ja jestem nieobecny, martwi mnie to troszke bo tak jeszcze nie miałem.... u mnie depresja objawiła sie bezsennoscią i kompletnym rozbiciem emocjonalnym , zdenerwowaniem itd , nie mogłem w miejscu wsiedziec mysli tyle ze szok i wszsytkie złe , a teraz jestem ubity jak warzywo ;/
  11. Siemanko , mam pytanie . Biorę alvente od 25 dni . dwa pierwsze tygodnie to była masakra chyba wszystkie skutki uboczne , pózniej z dnia na dzień sie poprawiło tzn był nąpęd siła do działania i wgole wiecie ocb , i kilka dni i się zepsuło wszystko , tak jakby lek przestał działać a nawet jeszcze gorzej , a co mnie najbardziej martwi to nasiliły sie lęki których wczesniej nie miałem , i natręctwa - ale to pewnie przez neoadrenaline i troche mnie to nie pokoi , a druga sprawa to straszna sennosc , pustka w głowie ,bóle głowy otępienie kompletne , i niskie ciśnienie - zawsze miałem 130 -80 (około) a teraz potrafi spasc do 90-60 rano w dzien 100-70 i wieczorem tez strasznie niskie , momentami to jak warzywo sie czuje , do tego bóle brzucha i brak jakiej kolwiek motywacji zeby z łózka wstać.... mam pytanie miał tak ktos? moze to chwilowe? czy dawka leku moze za mała ? duża? ogólnie z pobudzenia to czuje tylko wyszczelone oczy .. a zapowiadało sie tak dobrze .
×