U mnie to się nie objawia aż tak drastycznymi sytuacjami, ale w sytuacji, kiedy odstawiłem alkohol wyprowadzić mnie z równowagi potrafiła najmniejsza pierdółka.
Potrafiłem zbluzgać własną matkę za to, że się o mnie troszczyła. Najpierw więc poszła depakina, kilka dni było ok, po czym znowu wracałem do stanu pierwotnego. Następnie tegretol, który działał super, tylko tak jak już wspomniałem wcześniej decyzją lekarza poszliśmy w lamotryginę. W dawce 200 dziennie było nie najlepiej, za to 300 już robi swoje. A do ludzi, którzy piszą, że mają strasznego doła, polecam dodatkowo SSRI'e. Osobiście biorę je równolegle z lamo i nie narzekam na żadne objawy w stylu zjazdów nastroju, czy dołów.
A jak się dzieje po alkoholu, to nie wiem, bo już odstawiłem, mam nadzieję, że na dobre.
A jeśli chodzi o sulpiryd, to chyba nie będzie on odpowiedni, bo ja potrzebuję stricte stabilizatora, ale zapytam lekarza.
P.S. Dzięki za podopowiedź.
Pozdrawiam serdecznie