Skocz do zawartości
Nerwica.com

olapok

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez olapok

  1. olapok

    Spór ze sobą...

    Taheleno, a jednak udało mi się znaleźć trzecie wyjście. Fakt, "trochę" to trwało, ale zwyciężyłam. Tradycyjne poglądy, ludzi podobnych do Ciebie okazały się stekiem bzdur, prymitywnym, ograniczonym, obezwładniającym myśleniem, czyli jego brakiem. Dlaczego tak arogancko? Dlatego, że szukałam wszędzie. Ten cały internet, to jedno, wielkie gówno. Niczego konkretnego się tutaj nie dowiedziałam i nikt mi nie pomógł. Totalni laicy wypowiadający się na tak poważne tematy - to kretyństwo!. Ale do rzeczy. Taheleno! Nigdy nie porównuj uzależnienia alkoholowego do uzależnienia od narkotyków, leków, hazardu, masturbacji, itd., itp. Tak samo, jak różni są ludzie, tak samo choroby są różne. Jak wiemy uzależnienie jest jedną z nich. Każdy organizm inaczej przechodzi swą chorobę, dlatego nie wolno (!) ludzi (będę to powtarzać), chorych wrzucać do jednego wora. A w naszym społeczeństwie od lat dzieje się...jednokolorowo, niestety. Pisałaś o ludziach, którym się udało i o takich, którzy skończyli w grobie. Wybacz dziecko, tak dosadnie Ci 'powiem', mogłabym być Twoją matką, jeśli nie babcią...i nie wierzę w to, co pisałaś, chcąc w ten sposób dać mi kopa w dupę, żebym pomyślała i wzięła się za siebie. Drogie dziecko! Ten schemat już nie działa, nie na mnie, bynajmniej!!! Ty, jako wielka intelektualistka, poetka, etc., powinnaś o tym wszystkim wiedzieć. Czy miałaś kiedykolwiek do czynienia z człowiekiem uzależnionym? Nie zdajesz sobie sprawy, co taki człowiek przeżywa, jak potwornie cierpi, w jakich warunkach "trwa" psychicznie i fizycznie. Wiem, wiem co odpowiesz: sam tego chciał, sam więc teraz cierpi i dźwiga swój ciężar... Jesteś pewna? Próbowałaś się zagłębić w życie choć jednej z takich osób? Pustymi sloganami,jak większość, strzelasz bardzo celnie, ale czy sądzisz, że za to należy Ci się "medal"? Proponuję Ci poznać człowieka z takim właśnie problemem i wniknąć w niego, w jego życie, rozmawiać, dużo i często. Rzecz jasna, jak wy mówicie, koniecznie w realu. NIE POTĘPIAJ, NIKIM NIE WOLNO GARDZIĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  2. olapok

    Spór ze sobą...

    Taheleno, a jednak udało mi się znaleźć trzecie wyjście. Fakt, "trochę" to trwało, ale zwyciężyłam. Tradycyjne poglądy, ludzi podobnych do Ciebie okazały się stekiem bzdur, prymitywnym, ograniczonym, obezwładniającym myśleniem, czyli jego brakiem. Dlaczego tak arogancko? Dlatego, że szukałam wszędzie. Ten cały internet, to jedno, wielkie gówno. Niczego konkretnego się tutaj nie dowiedziałam i nikt mi nie pomógł. Totalni laicy wypowiadający się na tak poważne tematy - to kretyństwo!. Ale do rzeczy. Taheleno! Nigdy nie porównuj uzależnienia alkoholowego do uzależnienia od narkotyków, leków, hazardu, masturbacji, itd., itp. Tak samo, jak różni są ludzie, tak samo choroby są różne. Jak wiemy uzależnienie jest jedną z nich. Każdy organizm inaczej przechodzi swą chorobę, dlatego nie wolno (!) ludzi (będę to powtarzać), chorych wrzucać do jednego wora. A w naszym społeczeństwie od lat dzieje się...jednokolorowo, niestety. Pisałaś o ludziach, którym się udało i o takich, którzy skończyli w grobie. Wybacz dziecko, tak dosadnie Ci 'powiem', mogłabym być Twoją matką, jeśli nie babcią...i nie wierzę w to, co pisałaś, chcąc w ten sposób dać mi kopa w dupę, żebym pomyślała i wzięła się za siebie. Drogie dziecko! Ten schemat już nie działa, nie na mnie, bynajmniej!!! Ty, jako wielka intelektualistka, poetka, etc., powinnaś o tym wszystkim wiedzieć. Czy miałaś kiedykolwiek do czynienia z człowiekiem uzależnionym? Nie zdajesz sobie sprawy, co taki człowiek przeżywa, jak potwornie cierpi, w jakich warunkach "trwa" psychicznie i fizycznie. Wiem, wiem co odpowiesz: sam tego chciał, sam więc teraz cierpi i dźwiga swój ciężar... Jesteś pewna? Próbowałaś się zagłębić w życie choć jednej z takich osób? Pustymi sloganami,jak większość, strzelasz bardzo celnie, ale czy sądzisz, że za to należy Ci się "medal"? Proponuję Ci poznać człowieka z takim właśnie problemem i wniknąć w niego, w jego życie, rozmawiać, dużo i często. Rzecz jasna, jak wy mówicie, koniecznie w realu. NIE POTĘPIAJ, NIKIM NIE WOLNO GARDZIĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  3. Ja nie wyobrażam sobie tego sztucznego raju ani szerokiego spektrum doznań. Jakich doznań? Tych sztucznych rozmów o niczym? Takich samych uśmieszków? Ludzi cieszących się bardziej od innych, co sprawia, że wyglądają żałośnie? Może tylko ja w taki sposób odczytuję tę trzeźwą parodię, owo idealne życie na pokaz, przesłanie bez przesłania... Nie wierzę w żadne terapie,( cudowne uzdrowienia), nie wierzę żadnym lekarzom, którzy defilują dumnie w białych zbrojach, ze stetoskopem na szyi - podstawowy gadżet każdego z nich. Tyle razy próbowano mnie wyleczyć - dostosować do społeczeństwa, i nic z tego. Nie dlatego, że nie chciałam. Byłam w psychicznym dołku, depresja nie pozwalała na poluzowanie obroży. Byłam w strasznym stanie i liczyłam na nich, wierzyłam, że mi pomogą. Puenta jest taka, że wyszłam stamtąd jeszcze bardziej sfrustrowana, połamana psychicznie z każdej strony, ze zwiększoną depresją i wzmożoną nerwicą. Do tego wykryto u mnie anoreksję i HCV-typu C. Dobrze, że nie HIV, a istniało duże prawdopodobieństwo zarażenia się od "koleżanki", która leżała obok mnie. Wiecie co w końcu zrobiłam? Mając dość kolejnego "leczenia", po miesiącu wypisałam się na własne żądanie i od razu poszłam się nabuzować. Poczułam spokój- ten upragniony, zaczęła wracać moja tożsamość, nerwy gdzieś się usunęły - nareszcie byłam wyleczona i wolna... olapok.
  4. Laima ma rację, im wyższy poziom inteligencji, tym trudniej takiemu człowiekowi. Już nie chodzi o chorobę, na którą moim zdaniem wcale nie cierpisz. Ty chcesz być wolny. Chcesz cały czas czuć ową wolność, nie sztuczne fakty i mity, które nie pozwalają Ci być sobą, piszesz że to nie Ty, nie ten prawdziwy, z którym mógłbyś się utożsamić ponieważ wprowadziłeś w swoje życie zachowania, które zdominowały je w każdym calu. To będzie postępować, aż w pewnym momencie obudzisz się i wtedy przestaniesz istnieć, w sensie właśnie tych wszystkich wartości oraz Twoich sztucznych zachowań. Jesteś jednym z wielu, dla których wolność jest priorytetem, czymś oczywistym, sposobem na Twoje życie. Nie zrozum mnie źle, ja nie chcę, nie próbuję odwieść Cię od leczenia. Piszę w ten sposób ponieważ jestem w bardzo podobnej sytuacji i wybacz mi to że Twoje posty sprawiły, iż moja "mózgowa kotłownia" poczuła pewną ulgę, mianowicie - nie tylko ja, nie jestem sama, istnieją inni poparzeni globalnym systemem. Ja nie chcę się leczyć. Od 12-stu lat jestem uzależniona od Tramalu i uwierzcie jest mi z tym dobrze. Boimy się mówić prawdę, lękamy się inności, przejmujemy paplaniem obcych. Nie wiem, może to mój wiek sprawił, że przestałam być ofiarą, chociaż strach pozostał - strach przed odmową wypisania recepty przez GURU dr.-a. Wiem, że to zatruwanie , wyniszczanie organizmu, ale dla mnie nie ma to większego znaczenia. Ważne jest to, że mimo tych śmiesznych odwyków pozostałam sobą, robię co lubię i choć uzależniona od lekarzy - jestem wolna. Pozdrawiam Laimę i człowieka beztwarzy. olapok.
  5. Witam serdecznie użytkowników tego forum. Jak słusznie ktoś zauważył atmosfera jest całkiem miła, ale pojawiają się również"wojny" między Wami, jak w rodzinie. Forum nie jest rodziną i nigdy nią nie będzie. Można wspierać się na wzajem, rozmawiać o bolączkach, dawać rady cierpiącym, jak również otrzymywać je samemu. Ja, jako nowicjuszka czuję się jeszcze bardzo zahukana tu u Was. Mimo wszystko pozdrawiam wszystkich forumowiczów i jak już wspomniałam WITAM WSZYSTKICH SERDECZNIE, CIEPŁO, GORĄCO - BO TUTAJ NIE MA CHYBA MIEJSCA NA ZIMNO! olapok
  6. olapok

    Spór ze sobą...

    No i przyszedł czas na to, żeby się deczko odkryć. Masz rację, trzeba się zdecydować - są dwie, trzeciej drogi nie ma. Jak najbardziej zgadzam się również z tym, że ci którzy mówili tak jak ja używając, cyt. zasłony dymnej, skończyli w grobie. Moi koledzy także... Nie porównuj nigdy alkoholizmu z lekomanią, jednak nie ze względu higieny czy ogólnego zarysu. Widzisz, chodzi oto, że pijak (jeśli ma pieniądze), po prostu idzie do sklepu i kupuje co mu trzeba. W przypadku lekomana - najgorsze siedzi w głowie, (dosłownie), ale o tym za moment. Ciągła debata z samym sobą, czy starczy do wtoku, jeśli nie, będę musiała pójść do dr.X, u którego byłam tydzień temu i znów będzie problem, a jak odwiedzę pogotowie, to nawet nie będą chcieli ze mną rozmawiać, itd., itd. Ja nie mogę wejść do apteki bez recepty i powiedzieć poproszę to, czy tamto. Jeszcze kilka lat wstecz, buntowałam się przed takim rozwiązaniem, przed durnymi ustawami. Że niby alkohol to samo zdrowie, przychodźcie ludzie kupujcie, pijcie, a jak zabraknie to wyprodukujemy jeszcze, więcej. Z palaczami jest to pomyślane równie mądrze. Ale jeżeli chodzi o leki, czy maryhuanę, tu sprawa się komplikuje, bardzo. Bo widzisz, to nie jest tak, jak przedstawiłam to na początku. W 2010 r. wykryto w moim mózgu pewne monstrum. Z każdym rokiem się powiększa. Bóle głowy nie dają spać, pić, jeść, żyć. Nie chcę się użalać, bo nie o to tu chodzi. Chcę Wam przedstawić pewne anomalia życiowe. Otóż na te moje potworne bóle pomaga mi tylko jeden lek - tak, właśnie ten. Na razie o historii z monstrum wie tylko jeden lekarz. Boję się poruszyć tematu na większą skalę ponieważ "ONO" może usłyszeć i zechcieć mścić się jeszcze mocniej. Tak to w dużym skrócie wygląda.Mam nadzieję tahela, że teraz przestaniesz kluczyć w jednym miejscu i polecimy, (jeżeli zechcesz) gdzieś dalej, a może jeszcze dalej i dalej...Ps. Kto jest autorem tego..., nie wiem jak go nazwać - jednozwrotkowego wiersza. To jest prawdziwe, zgadzam się z Tobą, ale jest w nim jeszcze coś czego nie potrafię określić. Wierzę, że zdążę się jeszcze dowiedzieć. olapok
  7. olapok

    Spór ze sobą...

    Z tego, co piszesz można wywnioskować tylko jedno - nie wiesz o co chodzi! To jest głębsze i bardziej prawdziwe i skomplikowane niż Ci się wydaje. Właśnie takich ludzi spotykam, jak dotąd, na swej drodze do uzdrowienia. To jest myślenie ograniczone, z resztą jak w większości spraw w tym kraju. Slogany typu: musisz chcieć, potrzebna jest "prawdziwa" determinacja,( a czy istnieje nieprawdziwa determinacja? ), trzeba być przekonanym itp., to tylko puste słowa. Temat jest na prawdę ciężki. Nie pomogłeś/aś mi tahela. Chociaż przyznać muszę, że miłe jest to, że KTOŚ jednak zawiesił oko na ciężkim dla laików temacie. Masz rację - PRAWDZIWE, ale smutne. Zbieżny i doskonały tekst do tego tematu. Dziękuję i pozdrawiam.
  8. olapok

    Spór ze sobą...

    Mam nadzieję, że tym razem dobrze trafiłam. Próbowałam na wielu innych forach, gdzie zapewniano mnie o obecności "fachowca", który miał odpisywać i udzielać porad. Niestety - typowy dla naszego kraju - brak kompetencji... Od 12- stu (DWUNASTU!), lat jestem uzależniona od tramalu. Jestem potwornie zmęczona, mój organizm został wyniszczony ( mierząc 178cm., ważę 52kg.), a najbardziej mój stan odbija się na psychice. Ktoś zapyta:"dlaczego tak długo nie podejmowałaś walki"? Otóż nie będąc już młódką, zdążyłam "zaparkować" w wielu miejscach w Polsce. Byłam prawie na każdym detoksie i w wielu szpitalach. Obecnie "leczę" się u pewnego profesora, któremu można wciskać najprzeróżniejsze baje, tylko po to, by wyłudzić receptę. I znów brak kompetencji. Przez te wszystkie lata, (oprócz początków-wtedy to była tylko zabawa), próbowałam znaleźć lekarza, który będzie w stanie mi pomóc - jeszcze nie znalazłam. Nie jestem osobą łatwą w kontaktach z ludźmi, więc zdaję sobie sprawę, że może być to przyczyną takich, a nie innych relacji,na zasadzie lekarz-pacjent. Ze względu na to, że jestem na rencie, mam dużo wolnego czasu i to jest mój gwóźdź wbity w centrum czaszki... Moja codzienność polega na chodzeniu po lekarzach i wyłudzaniu od nich recept na tramal. Wchodząc do gabinetu, patrząc im w oczy i prosząc, czasem błagając czuję się, jak podeptana wycieraczka, niepłukana szmata, zwykłe ścierwo. Robię to, bo bez tramalu nie potrafię już funkcjonować. Nie będę może opisywać " tych" stanów, bo to jest... niesmaczne. Może ktoś to przeczyta i będzie w stanie coś mi poradzić. Może ktoś jest w podobnej sytuacji, zawsze można podyskutować. Mnie, powiem szczerze, na pewno taka rozmowa podniosłaby na duchu. Głupio mi, że na wstępie atakuję Was takim tematem, ale spróbujcie zrozumieć - mam pętlę na szyi. Pozdrawiam wszystkich gorąco, w te upały, w każdym razie szczerze. Olapok. Ps. Jedna rada: nie wchodźcie do tego tunelu - jest tam potwornie ciemno, "NIC NIE WIDAĆ".
×