Witam .
Wydawało mi się , że mam problemy od niedawna ... znalazłam tą stronę i okazało się , że już się na niej rejestrowałam. Prawie 3 lata temu...
Wydawało mi się , że nie mam problemu. Całe życie byłam silna . Dlaczego niby po 20stce zaczęłabym się "rozsypywać" .
Niestety jest coraz gorzej. Do standardowych objawów jakie miałam ( duszności , kołatanie serca , uczucie umierania) doszły ostatnio pieczenie twarzy( rumień) , zawroty głowy i problemy ze wzrokiem. Wiedziałam ,że to na tle nerwowym , ale nie potrafiłam znaleźć konkretnej przyczyny. Moje życie nie jest usłane różami , ale nie aż tak stresujące. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się czy wieloletnie stresy nie zaczęły wychodzić mi w dorosłym życiu.
Od kiedy się urodziłam , aż do moich 22 urodzin mój ojciec pił. Do tego w ogóle mnie nie kochał , dokuczał mi . Awantury i bijatyki były na porządku dziennym . Moja mama harowała ,żeby nas utrzymać , a ojciec sobie pił. Mama wracała i lała ojca. I tak w kółko. Potem , gdy podrosłam , broniłam młodszej siostry i tłukłam się z ojcem. Błędne koło. Jego odwyki , powroty , padaczki , delirki .... aż w końcu znalazłam go martwego pod drzwiami na klatce schodowej. W ogóle mnie to nie ruszyło. Byłam totalnie obojętna. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jak to mogło wpłynąć na moją psychikę , aż tak naprawdę do teraz. Gdy zrobiło się gorzej, a ja coraz częściej sięgam po piwko w weekend. Mam 28 lat i zaczynam się rozsypywać ...
Sorry, ale musiałam się wygadać .
Pozdrawiam