Skocz do zawartości
Nerwica.com

sarna87

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sarna87

  1. Agulka ja tez mialam takie stany ale uwierz mi ze to TYLKO nerwica.Fizycznie nic Ci nie jest.Kazdy sygnalnz ciala odbierasz jako zagrozenie i sama potem sie nakrecasz przez co objawy sie poteguja i robi sie bledne kolo.Dlatego zacznij brac leki.Pocahontas mi lekarstwa tez stopuja leki,nie mam atakow panicznych ale depersona na calego.Wczoraj juz nawet musialam sobie mowic ze moj maz to moj maz bo zaczal wydawac mi sie obcy:(w nocy snil sie moj zmarly tata z jtorym bylam bardzo zwiazana..i od rana mam masakre.Poryczalam sie ze ja tego nie wytrzymam,ze jestem wiezniem wlasnego umyslu bo mysli ktore on produkuje nie sa moje,nie chce ich bo ja taka nie jestem!!!i znow cialo swoje a glowa swoje,jakby mi ktos ja doczepil.Normalnie wszystko robie,zajmuje sie domem itp ake tez jak zaprogramowana.Czuje sie zle sama ze soba,jakbym chciala od siebie uciec i nie zetrzec sie z wlasnymi emocjami.Juz gadam czasem ze swoimi myslami,to jest jakis koszmar:/przeciez normalny czlowiek nie powinien nigdy w zyciu odczuwac takich rzeczy,to jest ponad sily.Boje sie ze w koncu strace kontrole nad soba i dostane jakiejs choroby psychicznej,o ile juz jej nie mam:D
  2. Saanna dokladnie to samo odczuwam.Smieje sie bo sie smieje ale tez tego nie czuje bo zaraz za tym stoi LEK.Nie odczuwam zadnych emocji,zachowuje sie jak automat.Czujr sie zamknieta w swoim umysle.A te jeb..ne mysli natretne robia mi sieke z mozgu.Monentami mam taki odlot ze juz czekam az mnie jebnie i skoncze w kaftanie albo w ogole serce mi wysiadzie z tego napiecia i po mnie.Tragedia:(
  3. Agulka witaj i tak jak pisze Pocahontas powinnas brac leki,one Cie wycisza i pomoga przetrwac ten trudny okres.Ja dzis mialam masakre.Ciagle napiecie i leki od rana.Tylko przez chwile bylo lepiej.I tak jak pisalas Pocahontas- tez sie bojr ze moimi durnymi myslami za bardzo zaingerowalam w podswiadomosc i ze juz nie da sie tego odkrecic.Czuje jakbym miala dostac jakiegos rozdwojenia jazni,jakbym przez te natretne mysli miala stracic za moment kontrole nad soba.Plakac mi sie z tego chce ale nie potrafie dac upustu moim emocjom bo jestem od nich oddzielona.Wykancza mnie to chwilami:(
  4. Madzialenka poczekam z tym Zoloftem.A propos ciazy-moja wyleczyla mnie calkowicie z fobii spolecznej:)dziecko daje mnostwo sily.Pocahontas-mam tak samo..jakbym nie ja patrzyla moimi oczami:(moj umysl wymysla juz takie rzeczy ze glowa mala.Czuje wtedy taka potworna pustke,nie da sie tego opisac..Jakbym byla ja przeciwko calemu swiatu,jedynie ja taka powalona a qszyscy inni cieszacy sie zyciem,nie zdajacy sobie z niczego sprawy
  5. Madzialenka dla mnie te 50mg to chyba za malo:D no chyba ze sie ten Zoloft jeszcze rozkreci..zobaczymy.Wiem ze nie zachorujemy ale nl i dd maja to do siebie ze robia wszystko zebysmy tak myslaly.Ja mam dzis gorszy dzien,zauwazylam duzy wplyw pogody na moj stan.
  6. Mam male poklady wiary i cierpliwosci.Piszesz ze cos wygaslo nieodwracalnie-ja tez to czuje.Czuje sie zamknieta sama w sobie,czuje jak codziennie musze wlec za soba swoje cialo ktore jest odlaczone od umyslu.I ciezko jest uwierzyc w powrot do normalnosci(o ile to mozliwe)skoro juz raz doznalam derealizacji a depersonalizacja i mysli egz towarzysza mi 24 na dobe
  7. W Gliwicach:)ja tez sie obawiam choroby psychicznej,czasem czuje ze niewiele mi brakuje heh tez kochalam swoje zycie..zawsze towarzyska,pelna zycia,usmiechnieta..wspanialy maz,dziecko.I jeb..leki i dd przyslaniaja mi zycie.Jestem jednym wielkim chodzacym lekiem:(
  8. Nie jestes z tym sama.Mam 3 letnia corke ktora tez wydaje mi sie obca:((takze nie mam wsparcia w mezu,rodzinne miasto na drugim koncu Polski.To ja jestem z tymi myslami i z tym stanem sama,nikt mi tu nie pomoze bo nikt kto tego nie przeszedl nie zrozumie.Czasem mi sie wydaje ze jeszcze sekunda i pyk..oszaleje,strace rozum,nie wytrzymam i wyskocze z okna:(
  9. 25..rano od razu lustruje swoje cialo i otoczenie.Zaczyna sie gonitwa mysli:po co,dlaczego ja to ja,czemu zyje,czemu widze i masa innych..nie czuje momentami ciala.Czuje sie odlaczona od wlasnych emocji,jakbym stala obok.Z lustrem tez tak mam,teraz troszke lzej ale jestem sobie obca,moje wspomnienia tez sa mi obce:((jest to okropne,przerazajace..i wykanczajace:((
  10. Madzialenka 2 razy po polowce czylin50mg na dzien..Pocahontas-uda sie choc czasem brak mi wiary.Mam tak samo jak Ty kochana-cialo jedno,mysli drugie.Nie czuje jednosci.Moje mysli ewidentnie chca zebym zwariowala.. -- 05 wrz 2012, 17:47 -- Madzialenka 2 razy po polowce czylin50mg na dzien..Pocahontas-uda sie choc czasem brak mi wiary.Mam tak samo jak Ty kochana-cialo jedno,mysli drugie.Nie czuje jednosci.Moje mysli ewidentnie chca zebym zwariowala..
  11. Madzialenka ja zoloft biore od 2 miesiecy pkus benzo w bardzo malej dawce i neuroleptyki.Zniknela derealizacjs ale depersonalizacja jest pelna para..Mysli egzystencjalne sa najgorsze bo mam wrazenie ze juz niczego nie rozumiem i dostane obledu. Pocahontas- dobrze ze mnie rozumiesz ale niedobrze ze tez to masz:(to tak wylacza z zycia..wszystko dzieje sie obok a ja jakbym nir brala w tym udzialu,robie wszystko niby normalnie ale automatycznie.Nie czuje tego:(lek towarzyszy mi 24 na dobe.Gdyby nie leki to bym co 2 dzien byla w szpitalu z lekiem napadowym..chociaz tyle dobrego w tym syfie ze ataki pamiczne minely.Tylko czemu po 2 miesiacach ten durny Zoloft sie jeszcze nie rozkrecil?moze za mala dawke biore?a moze jestem za malo cierpliwa?juz sama nie wiem:/pozdrawiam Was cieplo
  12. Hej dziewczyny..mnie derealizacja dopadla 2 miesiace temu..wyladowalam w szpitalu z lekiem napadowym(tetno 180)wlasnie na skutek dd bo tak ten stan mnie przerazal.Przyjaciel rodzicow ktory jest cudownym psychiatra przepisal mi zoloft,frisium i quentapil.Diagnoza nerwica lekowa choc momentami ciezko mi w to uwierzyc..leki uspokoily moje napady paniki,zniknelo uczucie bycia za szyba,nierealnosci otoczenia ale za to doszla obcosc samej siebie..obcosc co do wlasnych wspomnien,ja agata to czasem ktos obcy dla mnie.Straszne to..tysiace mysli egzystencjalnych,jak to jest ze zyje,ze jest tyle ludzi na swiecie,ze nikt nigdy nie bedzie patrzyl moimi oczami,ze jestem sama na swiecie z takimi objawami,jak to jest ze widze tylu kudzi ma raz jak mam takie male oczy,.no obled:(((serce przyspiesza wtedy,poce sie i oczekuje az zwariuje lubsie zaraz rozpadne,rozszczepie,sama nie wiem jak to ujac:((jest to okropne uczucie..nie wiem czasem kim jestem,po co jestem,po co zyc jak sie umrze..nienawidze tego chorobska,odbiera mi normalnosc,lek zawladnal moim zyciem:(
  13. Bede informowac na biezaco;)na razie marzy mi sie przespanie chociaz kilku godzin..bez leku,kolatania serca i masy innych dolegliwosci:>a czy moglbys polecic jakues dobre ksiazki nt nerwicy?:)
  14. Powinno mnie to uspokoic:) jednak jako nerwicowiec zawsze mam jakies"ale";)Dziekuje za podpowiedz.Psycholozka jak uslyszala historie mojego zycia to sie za glowe zlapala..musze przebrnac przez wszystko,od dziecinstwa.Szkoda tylko ze spotkania mam raz na tydzien..wolalabym czesciej:)Chociaz ostatniego prawie nie pamietam..taka bylam wylekniona.Trzymam Cie za slowo-ze to minie..dam z siebie wszystko zeby tak sie stalo
  15. Ta babka wlasnie jest psychoterapeuta:)teraz pojechala na urlop a ja oczywiscie juz sie nakrecam ze co to bez niej bedzie..Myslisz ze jest to do opanowania bez lekarstw?Sa one dla mnie ostatecznoscia.Jednak od kilku dni mam tak potezne napady,ktore trwaja kilka godzin,ze mam ochote lyknac caly listek;)czy te objawy somatyczne(plamki,mgla umyslowa,brak pamieci,otepienie etc)sa normalna reakcja organizmu?ja jestem straszna panikara:(boje sie ze tak mi juz zostanie.A zaczelo sie to wszystko miesiac temu po wypaleniu skreta..jakby mi ktos cos w glowie przestawil.Przez tydzien-derealizacja,potem kilka dni extra i teraz te napady paniki..Nosz mozna sobie w glowe strzelic
  16. Tomcio Nerwica, zaczelam chodzic do psychologa,bylam na razie 3 razy..kazala sie nastawic na dluugie leczenie;)najgorsze jest to ze od tygodnia tak fatalnie sie czuje ze wydaje mi sie ze juz nic mi nie pomoze..nie umiem spac,w ogole.Dzisiaj moze ze 3 godziny ale takim plytkim snem..rano sie budze-dezorientacja-gdzie jestem,o co chodzi i przez kolejne 3h mam tak silne napady leku i paniki ze cala sie poce,mam oslabione czucie itp pitem przechodzi i wraca pod wieczor i tak od tygodnia..Co mnie to umeczy:(nikt z rodziny mnie nie rozumie..kaza wziasc sie w garsc i przestac sie zamartwiac.Latwo sie mowi..tymbardziej ze te leki to juz przychodza i odchodza jak chca.I ja usilnie nie chce brac zadnych lekow..( mam zapisany mozarin i afobam doraznie)bo sie boje ze nie bede po nich soba i ze nie bede umiala normalnie funkcjonowac a mam 3 letnia coreczke..chociaz teraz,bez tych lekow tez jestem nie do zycia..nie wychodzilabym z lozka..:/kazdy dzwiek,szmer przyprawia mnie o ciarki,od razu sie zrywam bo nie wiem co sie dzieje..i dochodzi lek i panika.to jest koszmar:((((
  17. 2Czarnula:o matko..nigdy nie sadzil ze nerwica to cos tak okropnego:(((od kilku dni chodzilam cala spieta,trzeslam sie w srodku,krecilo mi sie w glowie,napady leku itp.W komcu serce zaczelo mi potwornie szybko bic.Myslalam ze to juz koniec!!!maz zawiozl mnie do lekarza:cisnienie 120/80,puls 180!!!!diagnoza:czestoskurcz napadowy..kazali szybko do szpitala sie polozyc.Ja juz sie zegnalam ze swiatem:>polozyli mnie na intensywnej.Dla mnie to jak gwozdz do trumny:P czekalam az mi to serce rozsadzi:>po czym..zaczelo sie uspokajac samo..lekarze zadowoleni,porobili wszystkie badania:jestem zdrowa jak ryba..to wszystko przez NERWICE!!!!bylam tak szczesliwa ze prawie zemdlalam z euforii..Takze teraz wiem jakie figle potrafi platac organizm..
  18. Witam serdecznie.Nie wiem czy dobrze trafilam ale jesli ktos moglby mi pomoc to bylabym wdzieczna.Otoz 3 tyg temu przed snem zapalilam skreta..od razu dostalam ataku paniki,wydawalo mi sie ze umieram itp Po przebudzeniu nadal czulam sie fatalnie-jakby wszystko bylo sztuczne,ktos cos do mnie mowil to musial czasem powtarzax sie kilka razy,problemy z pamiecia,zapominalam gdzie przed minuta polozylam np klucze,zero koncentracji i brak zdolnosci odczuwania jakichkolwiek uczuc:(po paru dniach przeszlo,poszlam do psychologa,tam sie wyryczalam,nie wiem skad nagle tyle emocji sie wzielo..powiedziala ze to ostra reakcja nerwicowo depresyjna.Poczulam sie ciut lepiej jak mnie zdiagnozowano..powoli wracalam do siebie ale caly czas gdzies mialam ta obawe zeby mi to uczucie nie wrocilo.W pon bylam u psychiatry-nerwica lekowa,przepisala mozarin i afobam doraznie ale ja strasznie nie chce brac lekow(boje sie tego ze najpierw mi sie pogorszy a tego nie zniose).Bylo po wizycie w miare ok..ale od 3 dni jest jakas masakra-nic mi sie nie chce,nie wstawalabym z lozka,ataku leku,ciagly niepokoj,wkrecam sobie ze to rak mozgu albo kij wie co jeszcze,wydaje mi sie ze zaraz umre,draznia mnie dzwieki,glosy innych slysze tak jakby z oddali,mam same negatywne mysli,nie chce tego:((trudno mi uwierzyc ze to tylko nerwica!!boje sie ze wariuje,ze mnie zamkna w zakladzie:/dodam ze 3 miechy temu zmarl mi tata z ktorym bylam bardzo zzyta plus kilka innych stresujacych sytuacji mialam.Kilka lat temu leczylam sie na fobie spoleczna przez rok ale potem przeszlo.Co to moze byc??
  19. witam serdecznie..jestem tu nowa..chcialam po krotce,o ile sie da,przytoczyc moja historie.Mam 24 lata.Kilka lat temu zdiagnozowano u mnie fobie spoleczna.Zmiana miejsca zamieszkania,nieudany wyjazd do pracy do Irlandii,problemy w rodzinie-to wszystko sie do tego przyczynilo.Bylam pare razy u psychologa plus dostalam leki od psychiatry.Byl to straszny okres.Ciagle zawroty glowy,sennosc,uczucie odrealnienia plus strach przed wyjsciem z domu.Do tego strach przed smiercia,non stop cos sobiewkrecalam,szukalam sensu zycia i istnienia i przez te glupie mysli sama sie nakrecalam.Jednak stopniowo zaczelam sobie z tym radzic,po roku odstwilam leki z dnia na dzien(zaszlam w ciaze)i do teraz mialam spokoj.Wszystko bylo super,zaczelam wychodzic do ludzi,imprezy itp,niczego sie nie balam a jak miala gorszy dzien to po postu sama sie pozytywnie nakrecalam i bylo super!To trwalo 3 lata,zero stresu,czulam sie zupelnie zdrowa.Jednak 2 miesiace temu zmarl moj ukochany Tata.Ogromny szok,bol i rozpacz.Jednak przed wszystkimi udawalam twarda,podtrzymywalam mame na duchu a o sobie zapomnialam..Plakalam w samotnosci,nie rozmawialam z nikim na ten temat bo kazdy oczekiwal ode mnie zebym dala juz spokoj i zaczela zyc normalnie.Tak tez zrobilam..2 tyg po smierci Taty moja babcia dostala udaru..na szzczescie wyszla z tego i jest w miare ok ale znowu ja wszstko zalatwialam-szpital,lekarzy itp plus opieka nad Mama,ktora oczywiscie tego oczekiwala.I dalej zabawa w twardzielke...wszystko super,wszyskich dookola ustawialam pozytywnie a sama mialam czarne mysli i przezywalam moj bol wsamotnosci.I stalo sie-4 dni temu,po wypaleniu skreta(co zdarzylo mi sie pierwszy raz od wiekow)zle sie poczulam.Zaczelam sobie wkrecac ze umre ze wszystko jest do dupy.Z takim nastawieniem zasnelam.Gdy sie obudzialm wszystko wrocilo..tak samo jak te kilka lat temu.Caly ten stres z ostatniego okresu po prostu ze mnie wyszedl.Zawroty glowy,bole miesni,apatia,problemy z pamiecia,koncentracja,odrealnienie,wrazliwosc na dzwieki,glosy,masakra..Sama sie znowu zapedzilam w kozi rog.Tak bardzo nie chce zeby to gowno wrocilo bo wiem jak potrafi uprzykrzyc zycie.Oczywiscie caly czas wydaje mi sie ze umieram i wkrecam sobie wszystkie choroby swiata.Jedak wiem jedno-zadnych lekow bo sama po sobie wiem ze tak samo jak czlowiek moze nakrecic sie zlymi myslami i wpedzic w jakies chorobska to tak samo moze sie sam odkrecic..ale bedze to ciezki okres:)pozdrawiam -- 10 cze 2012, 21:38 -- To jest na pewno objaw nerwicy..Mialam to samo.Nudnosci czesto mi sie zdarzaly i kilka razy ze stresu zwymiotowalam.Typowa nerwicowka;>
×