Witam Wszystkich,
Przeczytałam praktycznie wszystkie posty - i rozumiem co czujecie. Mam 25 lat i w wieku 17 lat po raz pierwszy pojawiła mi się myśl, że jestem lesbijką (po zapaleniu marihuany z koleżanką, pomyślałam, że jest ładniejsza niż ja czy coś w tym stylu i nagle powiedziałam, że chyba jestem lesbijką). Efektem była oczywiście panika i ogromny lęk przed tym. Myśli te trwają do dziś dnia. Przejawiają się w różny sposób, ciągła analiza ruchów i całego życia. Jestem w drugim związku z chłopakiem (pierwszy trwał 5 lat, obecny prawie 2). Zarówno były jak i obecny chłopak wiedzą o moich myślach. Tolerancja (obecny rozumie co czuję, wiem, że mnie kocha dlatego rozumie). Wszystko zaprocentowało - depresją i niechęcią do życia, najlepiej jak nie muszę z nikim siedzieć i jestem sama, choć to też nie jest dla mnie dobre, wiem to. Nie mam koleżanek, prócz jednej, z którą czasem spędzam czas(nie wie o mojej "nerwicy" piszę w nawiasie bo nie wiem czy to wkręta, czy może faktycznie jestem les/bi) Nie chcę jej zniechęcić do siebie tym faktem. Chodziłam po psychologach, poradniach, jedni stwierdzali DDA(z racji tego, że ojciec pił), inni coś innego.
Nie wyobrażam sobie życia z kobietą, nie potrafiłabym tego zaakceptować. Nie raz miałam załamania nerwowe i już przyklejałam sobie łatę, że jestem les/bi (nie miałam nigdy kontaktu fizycznego z kobietą i nie dążę do niego, choć nie raz przechodziło mi przez myśl, żeby poznać jakąś dziewczynę i sprawdzić czy faktycznie byłoby fajnie-ale za bardzo się tego boję, że np mogłoby mi się spodobać, cokolwiek i wtedy już nie chciałabym być z mężczyzną) Pojebane jest życie takich ludzi jak my, jest ciężko i ten ciągły strach, lęk i niechęć do czegokolwiek. Piękne są dni, kiedy nie ma tych myśli i człowiek cieszy się życiem, ale tyle przykrych chwil się wydarzyło, że wspomnienia tych chwil wracają na okrągło i powodują dół. (zastanawiam się czy kocham mojego obecnego chłopaka... nie jest jakiś mega fizycznie zajebisty, bo podobają mi się dobrze zbudowani faceci - ale jest mi z nim dobrze, mimo wszystko się zastanawiam, czy aby się nie oszukuje, że jestem les- porażka)