Skocz do zawartości
Nerwica.com

SeRu

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez SeRu

  1. Gdy czuje sie atakowany, przez kogos i ten ktos przekracza moja granice, to daje sie poniesc gniewowi. Kontroluje to w takim stopniu, ze nie nastepuje to automatycznie tylko wydaje jakby pozwolenie. Nagle wszystkie leki gdzies znikaja, ludzie czuja do mnie wiekszy respekt. Ale nie zawsze tak bylo. Pozwalalem po sobie jezdzic, nie oddawalem jak ktos mnie kopal. Staralem sie myslec to sa tylko zarty, lub ona cos czula napewno, ale sytuacja ja do tego zmusila. Zlosc motywuje mnie do dzialania. Jesli ciezko mi po fakcie spojrzec komus w oczy, to od razu w glowie pojawia sie mysl, czego sie boisz, przeciez jestes silny i staram sie sobie udowodnic ze sie nie boje i na sile sie przelamuje. Mialem sporo problemow ze soba i pewnie nadal je mam, ale zlosc jest jakby lekarstwem. Pozwala mi zapomniec i podnosi moja samoocene
  2. Ile mozna myslec o osobie z ktora juz dawno sie nie jest ? 3 lata ? to chyba nienormalne
  3. Wszystko mnie wkurza. Pracuje z irlandczykami i umiem sie dogadywac, ale nie w takim stopniu zeby sobie normalnie rozmawiac. Ci irlandczycy to sa mlode chlopaki po 17 lat. Ciagle robia sobie jakies zarty. Ogolnie zawsze tam mialem to gdzies, ale strasznie zaczyna mnie to wkurzac. Chodza i gadaja jakies bzdury ze biore sterydy, napinaja rece przede mna. Cwicze juz pare lat i to troche widac i sie do tego przyczepili. I spoko zarty zartami tez sie osmialem pare razy, ale zaczyna mnie to juz dolowac. Bo nie wiem co robic. Osmialem sie pare razy, tez zartowalem, pozniej zaczalem to olewac. Ale doluje mnie to do tego stopnia, ze bardzo ze az denerwuje, mam chec dac im w ryj. Wszystkim na raz bym dal rade. Taka desperacja, jak w mlodosci. Dziecko jest gnebione i w koncu puszczaja mu nerwy i rzuca sie innych w furii. Ciagle sie powstrzymuje, ale w koncu wybuchne. Nie mam do siebie dystansu. Czuje sie silny jest spoko i nagle dzieje sie jakas pierdola i od razu samoocena spada na minus. Oddalam od siebie te zle mysli i wszystko wraca do normy, a potem znowu cos i od nowa. Nie wydoroslalem chyba jeszcze. Wczoraj poznalem fajna dziewczyne. Nawijalem, jakies najprostrze tematy, bo pustka w glowie, az w koncu zjaralem cegle i tyle. Normalnie na kazdej plaszczyznie porazka
  4. DddMan, To naprawde Twoj ojciec nie ma cienia honoru jak pozwolil Ci tak skonczyc. Nie myslales zeby wyjechac zagranice i wrocic jak ustabilizujesz sie troche finansowo. Znam duzo ludzi, ktorych uratowal wyjazd
  5. Przydalo by sie to jakos sprecyzowac, zeby wiadomo bylo jak nad tym popracowac. Bo moze zle sie do tego zabralismy. Moze chodzi o niska samoocene, albo depresje, a moze o temterament. Czytalem cos o temperamentach, ksiazka nazywala sie chyba "Osobowość Plus" i to podpasowalo by troche pod melancholika, ale w moim przypadku nie do konca w sumie ;] Ciezko powiedziec
  6. Ja tak samo..Brakuje nam jakby dystansu do siebie Moze to kwestia tego, ze tak naprawde nie zmienilismy sie az tak bardzo. Moze potrafimy sie tylko lepiej oszukiwac ?
  7. Zgadzam sie. Jestesmy tylko trybikami w ogromnej maszynie konsumpcyjnej wielkich korporacji..Ale nie mozna sie tym lamac. Trzeba wierzyc, ze jest ktos ponad tym wszystkim. ;]
  8. Odgornie zostal narzucony pewien schemat. W mediach, szkolach, slyszy sie od ludzi rozne rzeczy. Normalny czlowiek powinien miec skonczone studia, dobra prace, duzy dom, kochajaca rodzine, co wakacje jezdzic z nimi ladnym samochodem w cieple kraje, byc atrakcynjym, wygadanym itp. W praktyce bywa inaczej. Tak naprawde to sa tylko schematy w ktorych kazdy moze czuc sie inaczej. Jedni lepiej inni gorzej. Duzo czynnikow na to wplywa. Niestet w Polsce szkola daje tak naprawde bardzo maly procent na to, ze sie ulozysz finansowo. Nie ma zadnej gwarancji. Tak naprawde liczy sie tylko zapal. Ilu wielkich ludzi olalo te schematy, poszlo wlasna droga i teraz mozemy podziwiac to czego dokonali. Gdzies czytalem, ze depresja zostala wymyslona przez ludzi. To dazenie do idealow, nie tylko finansowych nas zalamuje. Zdaje sobie sprawe, ze problemy ktore maja osoby tutaj na forum sa powazne i nie da sie napisac doskonalego leku, po ktorego przeczytaniu wszystko wraca do normy. Niestety..Zycie jest strasznie skaplikowane
  9. SeRu

    Sam nie wiem, moze depresja

    *Monika*, Witam Sorki ze tak pozno odpisuje. Mam takie momenty, ze w towarzystwie jestem bardzo otepialy. Staram sie ogarnac, ale zaczynam wygadywac coraz glupsze rzeczy. Wszyscy wydaja sie lepsi i madrzejsi ode mnie. I zaczynaja mnie obgadywac za plecami. Tak mi sie wydaje, ze cos gadaja, podsmiewaja sie. Nie potrafie nad tym zapanowac. Radze sobie z tym tak, ze jak zaczyna mnie to przerastac, to wylanczam sie na wszystko. Zero emocji, przejmowania sie, nie patrze w oczy itp. Po jakims czasie zauwazylem ze jest coraz gorzej. Wszystko sie jakby poglebilo. Rozstalem sie z dziewczyna, bo mnie zdradzala. Mlody bylem i bardzo ja lubilem. Dlugo dawalem sie robic w balona. Ja tez nie bylem swiety wiadomo. Czasami bez skrupolow powiedzialem jej wszystko co o niej mysle, a pozniej jak kretyn przepraszalem. Takie bledne kolo. Jak sie rozstalismy to probowala do mnie wrocic. Pare razy sie znow zeszlismy, ale znowu nie bylo dobrze. Jakies klamstewka, umawiala sie i spozniala, ktos z moich znajomych ja zobaczyl jak szla z innym za reke itp. Najgorsze bylo to jak mi to pozniej powiedziala w oczy, ze sypiala z tym chlopakiem. Zwiazek trwal w sumie z 4 lata. Do teraz jak sobie przypomne niektore sprawy to az mnie sciska w zoladku. Ale juz jest lepiej niz kiedys. Z rodzicami mam dobre relacje. Z ojcem od kad pamietam, sprzeczalem sie w domu. Bywalo tak, ze mnie czyms podlamywal, ale jak podroslem to nauczylem sie mu jakos odgryzac. Teraz jestesmy raczej jak koledzy. Co to moze byc ? Depresja ? Chcialbym sie jakos do tego ustosunkowac. Z gory dzieki za odpowiedz -- 07 cze 2012, 05:25 -- Znowu nie moge spac. Zaczalem czytac z nudow i natknalem sie na opis fobii spolecznej. Czuje sie jakbym mial wlasnie fobie spoleczna, ale znowu nie az tak bardzo. Czuje leki ale z czasem nauczylem sie oszukiwac samego siebie. Nauczylem sie jakby wylanczac w stresujacych sytuacjach i zakladac maske, jak naprawde sie postaram. Moge miec lekka depresje albo jej poczatki. Sa takie momenty, ze jakby mnie ona opuszcza, na kilka tygodni. Czuje sie lepiej i nagle zly humor powraca. Fobia spoleczna wiaze sie z niska samoocena, a sami fobicy zastepuja kontakty towarzystkie przesiadywaniem przed komputerem. Normalnie jakbym czytal o sobie ;] Ale dobrze bylo by byc pewnym na 100%
  10. Jak nie pracuje, to calymi dniami przesiaduje na kompie. Od rana do nocy. Nie mam co robic ale i tak siedze. Leze z laptopem i ogladam jakies zrabane filmiki na youtube. Nuda mnie dobija, ale nie nie mam ochoty na nic. Takie bledne kolo. Nie mam nikogo z kim moglbym sobie pogadac. Przez cale zycie mialem jednego przyjaciela takiego naprawde od serca. Kontakt sie urwal bo wyjechalem do innego miasta. Wszyscy koledzy tez powoli sie powykruszali. Samotnosc mnie dobija. Wlaze na gadu gadu chociaz i tak nikt sie nie odzywa. Mam paru znajomych, nawet nie kolegow. Czasami wychodzilem na impreze, potanczyc na domowce, albo do klubu. Ale jestem taki zamkniety w sobie, nie potrafie sie wyluzowac. Jest tak od jakiegos czasu, moze od roku. Nie lubie tych ludzi bo sa falszywi i zawsze staram sie miec dystans. Nie jestem niesmialy. Po prostu nie mam zadnych tematow do rozmowy, nawet nie staram sie miec. Jestem taki obojetny na wszystko. Jak juz jest konsternacja i trzeba cos wymyslec do gadania, to czasami sam sie sobie dziwie jak glupio gadam. Taki bezsens, az mi sie odechciewa podejmowac jakiej kolwiek rozmowy. Wysysam energie z tych ludzi, zdaje sobie sprawe. Pewnie mysla ze jestem wredny, nieatrakcyny napewno. Jak juz nikt nawet nie stara sie mnie jakos nakrecic i stoje sam, to zaczynam pic. Podejmuje jedna probe, zeby uratowac swoja sytuacje. Jezeli ktos do mnie zadzwoni i uda mu sie mnie wyciagnac to tak jest, ale z regoly siedze prawie non stop w domu. Nie wiem co mam robic ze swoim zyciem. mam juz 22 lata i trzeba zaczac myslec jak dorosly facet. Mialem pare pomyslow, odlozyc pieniadze kupic sprzet do pracy, sprobowac cos zrobic samemu, ale nie moge sie zmobilizowac. Pieniadze odkladam, bo niby na co mialbym je wydac ;] Wiem ze gadam jak nieudacznik i zdaje sobie z tego sprawe. Ale ja sie wypalilem nie potrafie juz nic z siebie wykrzesac. Zmienilem sie nie bylem taki. Staralem sie idealizowac sprawy ktorymi sie zajmowalem, staralem sie widziec pozytywy. Na poczatku tej samotnosci, postawilem sobie cel duzo czytac, zdobywac wiedze. Duzo czytalem o wszystkim co moglo mi sie kiedys tam przydac. Pozniej byla muzyka. Pozniej sport, silownia i boks. Na silowni cwicze juz dobrych pare lat. Ale moja alienacja spowodowala, ze mam silownie w domu. I na tym sie skonczylem w sumie. Myslalem, nad znalezieniem dziewczyny, moze jakos bym ruszyl z miejsca, ale z moim brakiem energii nie da rady. Poza tym nie potrafie sobie wyobrazic bycia z dziewczyna, nie umial bym pokochac, a chodzic tylko po to zeby sie przespac to nie w moim stylu. Jakies bajerki itp. tak samo. Jak jakis zwiazek, to tylko szczery. Ale nawet jak bym startowal do dziewczyny to szybko bym odpuscil. Nie mam zadnych emocji, energii, zero entuzjazmu. Raz w zyciu sie zakochalem, zaangarzowalem i do teraz mnie to boli. Po kilku latach codziennie mysle o niej, jak mnie potraktowala. Nawet nie bede tego opisywal. Czytajac obiawy depresji ktore sa na stronie moge sie podpiac pod kazdy z punktow. Ciezko ze snem, wogole brak apetytu, mam dola, czasami mysle o smierci itp..Nie wiem juz sam co ze soba zrobic. Wogole smieszna sprawa moze sie wydawac, ale drzwi od mojego pokoju jakby oddzielaja mnie od planety. Inny wymiar. To miejsce jest codziennie takie samo, przygnebiajace szare, nudne. W sumie to nawet nie wiem po co to pisze. Nic nie trzyma sie kupy ale co tam, chyba chcialem sie tylko wygadac. Jesli ktos przeczytal do konca to dziekuje. I pozdrawiam
×