Skocz do zawartości
Nerwica.com

bohdan30

Użytkownik
  • Postów

    56
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bohdan30

  1. Ok, rozumiem. Kulę uszy i biję pokłony przed majestatem Pani Moderator A tak abstrahując już od tych "nieszczęsnych dokumentów", czy śliczna Bellatrix ma jakiś pomysł odnośnie ciężkiej sytuacji, w której znalazł się Intel ?
  2. Intel, no ale jeśli nie spierdolisz, to co ? Przecież po ogłoszeniu wyroku w sądzie, zgarną Cię prosto z gmachu do więzienia. Liczysz na apelacje, czy jaki chuj ? Jak już masz zamiar ze sobą kończyć w więzieniu, to łatwiej będzie przed ogłoszeniem wyroku, jeszcze na wolności ( wieksza swoboda działania ). No ale ja bym na Twoim miejscu pokombinował jednak z tym spierdoleniem za granice. Nie będziesz się wychylał, będziesz robił na czarno, leki jakoś dasz rade skombinować. Obskurna kawalerka, dieta ryżowa, bo tania i syta. Jak już się bardziej ogarniesz to pokombinujesz z jakimiś fałszywymi dokumentami. Wyjedziesz do jakiegoś kraju trzeciego świata. Wbrew pozorom w takich krajach człowiekowi łatwiej wyżyć. Mniej socjalizmu, mniej wpierdalania się w zycie społeczne aparatu państwowego, większa życzliwość mieszkańców takich krain. Z tymi kamerami i globalną komputeryzacją i cyfryzacją to masz po części racje, ale nie jest tak źle, jak opisujesz. Istnieje jeszcze "szara strefa" gdzie ludzie znajdują schronienie. Przecież chyba nie myślisz, że każda kamera w Europie będzie skalibrowana pod wychwytywanie Twoich kształtów twarzoczaszki Takie systemy rozpoznające niby istnieją, ale nie ma na takie globalne przedsięwzięcia funduszy, ani ludzi do ich obsługi. I chyba nie myślisz, że gdy będziesz przechodził rynkiem, nagle ni z dupy ni z czego wyskoczą Ci antyterroryści Byle się nie wychylać Zresztą nawet jeśli skończysz jako zaćpany i zapijaczony, wyczerpany psychicznie i fizycznie żul w jakiejś europejskiej stolicy, to przynajmniej będziesz mógł powiedzieć, że próbowałeś i dopiero wtedy ostatecznie ze sobą skończysz. Na wolności nie barkuje drzew, a w pierdlu będą pilnować Ci każdej gumki od gaci
  3. Cholera, a ja myślałem, że z tym pieczeniem to przez hemoroidy ...
  4. Kaczanov, tak trudno uwierzyć, że na świecie jest więcej "ewenementów" pokroju Intela ?
  5. Niekoniecznie, chociaż kto wie ? Może jestem alter-ego jakiegoś użytkownika tego forum ? Niepokojąca hipoteza. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem A tak na powaznie przeglądam już te forum nieregularnie od dobrych paru lat, ale dopiero niedawno się zarejestrowałem. Nigdy nie czułem potrzeby udzielania się na jego łamach. Uczestniczenia we wzajemnym kąciku adoracji, lizaniu się po tyłkach i poklepywaniu się po ramieniach, usilnie przekonując się na wzajem, że kiedyś będzie dobrze No ale ja jestem wypaczony ... Zdecydowałem się napisać, gdyż w jakimś stopniu poruszyła mnie historia Intela. No i nie podobała mi się ta jego "koncepcja z tirem" P.S. Intel, widzę, że miałeś racje odnośnie szybkiej reakcji Szanownej Moderacji. Tak swoją drogą zawsze brakowało mi na tym forum "wątku dla ludzi o mocnych nerwach"
  6. @Intel Przy wieszaniu "mimowolne oddawanie kału i moczu w majtory" następuje wtedy, kiedy się dusisz. Istotą poprawnego powieszenia się jest przerwanie rdzenia kręgowego, następujące w wyniku szarpnięcia liny, które jest bezbolesne. Trzeba być kompletnym debilem, żeby się obsrać, posrać, zesrać i co tam jeszcze, a Ty w swoich postach sprawiasz wrażenie człowieka inteligentnego Też śmieszą mnie u ludzi te wszystkie "próby samobójcze" co to człowiek pochlasta się żyletką, albo wdupi opakowanie jakiegoś ssri i twierdzi, że próbował się zabić . xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx Odchodzimy ze świata w spokoju bez zbędnego dramatyzmu. Koncepcja ma tą przewage nad Twoimi wizjami, że oszczędza rodzinie widoku zmasakrowanego ciała i nie ryzykujemy przy niej życiem osób postronnych. Gdy ja będe popełniał samobójstwo zrobię to właśnie w ten sposób, gdzieś w jakimś motelu za granicą, bez dokumentów jako "no name", gdyż nie chcę, żeby dowiedziała się o tym moja rodzina. Można jeszcze zainscenizować jakiś wyjazd za granice w celu podróżowania, zorganizować u zaufanej osoby pocztówki z za granicy z przyszłymi datami, zaadresowane do rodziny. Pomysłów może być wiele, wyobraźnia nie zna granic. I oczywiście masz racje Intel. Nie będzie już "dobrze". Nie odyzskasz już swojego wspaniałego konstruktu osobowego jaki posiadałeś przed chorobą. Jak śpiewał Rysiek Ridel "Wspaniali ludzie nie powrócą, nie powrócą już" Nihilizm, relatywizm, determinizm absolutny będzie zatruwał Cię na płaszczyźnie filozoficzno-światopoglądowej. Lęk, derealizacje, depersonalizacje, natręctwa, anhedonia, niewyobrażalne cierpienie zniszczą Cię do reszty psychicznie. Nie mówiąc już o zdegenerowaniu fizycznym i szeregu objawów somatycznych. Stałeś się wegetującym warzywem, życiowym impotentem. Mimo najszczerszych chęci nie jesteś w stanie zagwarantować swojej rodzinie poczucia bezpieczeństwa, stabilności, szczęścia. Lata upodlenia w chorobie wypaczyły Ci konstrukt osobowy i tego nie naprawi już żadna "pseudoterapia" u psychologa, a leki jedynie będą sprawiać, że będzie mniej lub bardziej znośnie. I najgorsza w tym wszystkim jest świadomość zaistniałego faktu. Utrata znajomych, rodziny, planów, marzeń, celów, sensu, radości - wszystksiego co czyni życie "mistycznym". Można wegetować dalej, można popaść w uzaleznienia, zacząć ćpać, chlać itp., można też zakończyć swoje życie mniej lub bardziej spektakularnie. W Twoim przypadku z zakończeniem zycia jako "no name" może być problem. Pewnie w prosektorium pobrali by Ci odciski palców i sprawdzili w jakims elektronicznym rejestrze, a z racji "przygody" z naszym "wymiarem sprawiedliwości" raczej w takowym figurujesz. Chyba że wypalilbyś sobie przed śmiercią linie papilarne Jak sam mówisz pobytu w więzieniu nie wytrzymasz, przez ten czas byłbyś i tak ciężarem dla rodziny, zresztą od 5 lat nieustannie jesteś, co sam przyznałeś. Ludzie cięzko chorzy psychicznie, mający świadomość swojej choroby powinni chyba dla dobra swoich bliskich odizolowac się od nich, bo sprawiają im cierpienie całokształtem swojej choroby, a mając tego świadomość i nie mogąc nic na to poradzić sami cierpią jeszcze bardziej. Jakie masz wyjścia ? Albo odejść w spokoju z tego świata, albo jeżeli pomimo Twojej choroby istnieje w Tobie jeszcze "wola życia", wypierdalać za granicę, uciekając w ten sposób od kryminału, bo z tego co opowiadałeś, to zarzuty są poważne, szanse nikłe, więc raczej nie ma co liczyć na pozytywne zakończenie tej sprawy. Za granicą będziesz mógł zacząć od nowa, a przynajmniej wegetować dalej będąc wolnym ( może nie mentalnie, ale przynajmniej w fizycznym aspekcie ). Nie obcy Ci jest byt Twojej rodziny, więc będziesz mógł pracować za granicą i przesyłać im zarobione pieniądze, starać się o utrzymanie z nimi kontaktu, jeżeli uważasz, że warto zawracać im życie swoją osobą. Zresztą zawsze będą mogli do Ciebie przyjechać. W końcu świat nie jest tak wielki, a samoloty docierają teraz do każdego zakątka globu. Dobrze się Ciebie czyta. Trzymaj się. -- 15 cze 2012, 08:27 -- Nie wiem czemu, ale nie mogę edytować posta. Zgłebiłem bardziej temat wieszania i faktycznie mimowolne oddawanie kału i moczu występuje zawsze przy poprawnym powieszeniu przez zerwanie kręgu szyjnego. Jednak jest jeszcze coś, co może człowieka zaskoczyć. Zawsze myślałem, że ten kał i mocz to w wyniku tego "napięcia" Dobrze wiedzieć, koncepcja z wieszaniem się na stałe wypada z mojego wachlarza "rozwiązań ostatecznych" ;P
×