Skocz do zawartości
Nerwica.com

anullas1988

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia anullas1988

  1. Powiedzcie mi kochane, czy przy nerwicy moze stale utrzymywac sie niska temperatura 35, 36 stopni? Bo ja taka mam ciagle... W nocy i z rana najgorzej, bo w dzien jak sie "rozchodze" to ona rosnie. Ogolnie moj dziadzek tez podobno mial stale niska temperature i wszyscy mi mowia, ze to rodzinne i nie mam sie przejmowac, ale to jest strasznie meczace... W dodatku od starony ojca brat ma schizofremie... Boje sie, ze mnie tez moze dotknac...
  2. Dziekuje za odzew. Bylam dzies w aptece i kupilam sobie jakies srodki ziolowe na uspokojenie... na szczescie nie czuje sie senna:) a i tak troszke czuje sie spokojniejsza- chyba, ze wmawiam sobie, ale dobre i to. Musze jakos przetrzymac do 4 czerwa. Wracajac do hobby, to od wrzesnia wracam do szkoly, zawsze chcialam kontynuowac nauke, bo ciaza zamrozila moje plany... tyle, ze nie wiem, czy to nie doklada sie do stresow, bo mialam dluga przerwe, a niezaliczenie semestru to dla mnie powazne konsekwencje, zalatwilam sobie dofinansowanie do szkoly i wiaze mnie umowa... teraz juz nie moge sie wycofac, dlatego musze odzyc...
  3. Z badaniami ciezko, nie wiem czy mam pecha do lekarzy w naszym osrodku czy faktycznie sa tacy fatalni, jak ich sie nie nakieruje o co konkretnie chodzi to z wyleczeniem raczej beda problemy. Ledwo dostalam skierowanie do endo... jeszcze sie okazalo, zeby do niego sie dostac trzeba isc prywatnie, a niestety nie stac mnie na gruntowe badania nie tylko na tarczyce... Niestety coraz bardziej przekonuje sie do zaburzen psychicznych, praktycznie wszystko ma na to wplyw kolo mnie, a do tego nasililo sie to jak sobie teraz pomysle w zeszlym roku jak pogorszyly sie moje stosunki z tesciowa i z miesiaca na mc jest tylko gorzej, ale zamiast konfliktu z tesciowa- gdzie poprawily sie relacje, to inne czynniki maja wpyw... Jezeli np. dzieci spia, ogladam tv to nawet przez chwile czuje sie wolna od tych moich utrapien... Ale za nim poloze dzieci spac to wbijam sobie do glowy, ze jutro kolejny zwykly dzien, beda dzieciaki znow halasowac, rozwalac zabawki, bic sie, krzyczec... maz po snaidaniu zostawi sterte naczyn, kupa roboty- co posprzatam- narozwalane... Nic mnie nie cieszy, a jestem z tym sama i nawet nie mam z kim pogadac o tym... a tak wogole to chyba zaczelo sie piec lat temu jak wprowadzilam sie tu gdzie teraz obecnie mieszkam, urodzilo sie dziecko i tesciowa ze szwagierka wtracaly sie we wszytko, nie mialm chwili na nic bo siedzialy jak takie kozy, nic nie pomogly, a wiadomo, ze przy noworodku sie nie lezy...., a nawet jak byl czas, zeby zamknac oko to one siedzialy, a ja glupia nie potrafilam ich wyprosic, bo wydawalo mi sie, ze nie wypada bo tesciowej dom... Tyle przykrych rzeczy sie tu wydarzylo, sie nie odezwalam bo balam sie- wszystko siedzialo w srodku to moze teraz za to place..... wgl to nie cierpie tego domu.... jestem tu bo nie mam dokad pojsc... chyba pojde do lazienki sie wyryczec Przepraszam....
  4. Jest tego tak duzo, ze nie wiem od czego napisac. Wlecze sie za mna to juz kupe czasu... a wiec od poczatku: Jestem ciagle oslabiona, najgorzej rano zamiast wstac wyspana czuje zmeczenie, choc klade sie spac mam problem z zasypianiem... mecze sie naprostrzymi rzeczami np. odkurzanie... łatwo sie wkurzam byle błachostka, a co dopiero powaznymi sprawami:( ciagle czuje sie spieta, mam wrazenie, ze cos mnie "goni", taki niepokoj w sobie mam- glupie uczucie ciazko opisac. Siedzac prawie nieruchomo poce sie jakbym nie wiem jaka prace musiala bym wykonac. O seksie z mezem nie ma mowy, drazni mnie jak probuje mnie dotykac, choc chcialabym, zeby przytulil mnie ot tak...Mam bolesne miesiaczki, co podobno moze byc skutkiem nerwicy- bole brzucha i glowy to juz standard. Kocham moje dzieci, ale one tez dzialaja na mnie jak plachta na byka, glownie jak sie kloca, lub halasuja, czasem wybucham taka agresje, krzycze, a potem mam wyrzuty sumienia- okropna ze mnie matka... mieszkam w domu tesciowej choc osobne mieszkania, to jeszcze rok temu zarlysmy sie jak pozganiane koty, 5 groszy dolozyla szwagierka, z mezem tez roznie bywa, czesto nie ma go w domu, wiec znikoma pomoc z jego strony... nie mam znajomych, bo wszyscy zajeli sie karierami lub swoimi rodzinami i wyszlo jak wyszlo... Ogolnie to podejrzewalam tarczyce, ale wyniki ok... Szukam dla siebie ratunku, bo czuje ze jak tak dalej pojdzie to nie wiem co ze mna bedzie... Mam wizyte u psychiatry, ale dopiero na 4 czerwiec, a ja czuje, jak bym miala zaraz wybuchnac... licho sie z tym czuje... chce mi sie plakac, prosze o pomoc... Szukam jakiejs porady lub domowych sposobow aby choc troche poczuc sie lepiej....
×