Skocz do zawartości
Nerwica.com

stranger

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia stranger

  1. do wykończonego: Nie biorę zadnych leków bo wydaje mi się ,że moja sytuacja nie jest aż tak zła. Chociaż psycholog mnie na to namawiała ,nie podzielam jej opinii. Leki to już grubsza sprawa ,musiałbym powiedzieć rodzinie o moim problemie a nie chcę. Poza tym spróbuję najpierw samej tylko psychoterapii ,zobaczę jaki będzie efekt. Traktuję farmakologię jako ostateczność. do rafki: Słowa ,słowa właśnie one bolą najbardziej. Jeśli ktoś ci powie ,że '' i tak wszyscy cie nienawidzą'' to nie można byc na to obojętnym to ma jakieś znaczenie . Albo jak ktoś powie ci w twarz ''Jesteś szmatą" to jak traktować to z dystansem . To jest bardzo osobiste . Takie własnie sytuacje mnie spotykały ostatnio i z tym nie mogłem sobie poradzić . Jakaś uraza pozostała do teraz ,nie potrafię tym ludziom tego wybaczyć ,jak mnie potraktowali , nie potrafię im tego zapomnieć . Tak jak piszesz takie słowa sieją spustoszenie w psychice ,napędzają złe myśli ,powodują niepokój na wiele godzin . Oni nie zdaja sobie sprawy jak ja to przeżywam mimo iz z początku nie daję nic po sobie poznać ,że mnie to ruszyło.
  2. Po pierwsze: przede wszystkim zrezygnowałem z okazyjnego zażywania narkotyków i alkoholu ,od jakiś dwóch miesięcy jestem "czysty''. Czuję się lepiej ale ciągle chodzi mi po głowie żeby spróbować chociaż trochę i odlecieć w odmienne stany świadomości. Ciężko mi też odmawiać znajomym kiedy zapraszają na impreze . Wiem ,że można się bawić na trzeżwo lecz tak nie potrafię gdy inni są ''pod wpływem''. Odciąłem się też od pewnych ludzi ,którzy mnie namawiają na narkotyki i którzy sami cały czas zażywają.Nie chcę mieć nawet okazji bo nie wiem czy byłbym w stanie odmówić. Po drugie : po namowie ze strony koleżanki z pracy poszedłem do psychologa .Wizyta ta bardzo mi pomogła .Nie wiem czy trafiłem na dobrego specjalistę czy po prostu wystarczyło zasiać wątpliwość w moich błędnych przekonaniach ale pomogło. Psycholog wskazała mi dobrą drogę ,nastawiła pozytywnie i podniosła trochę niską samoocenę. Następnie zacząłem dużo czytac o mojej chorobie ,jak to wszystko wygląda i jak sobie z tym radzić . Dużo na temat psychologii ,pozytywnego myślenie ,różnego rodzaju terapii . To też w jakimś stopniu pomogło ,no i to forum oczywiście. Pomogli również ludzie z pracy kiedy powiedziałem im o moim problemie ,kiedy się trochę otworzyłem ,zaczeli wspierać mnie na duchu. Codziennie pytali się jak się czuję ,wskazywali rozwiązania problemów ,sama szczera rozmowa wystarczyła niekiedy zeby poprawić mi humor. Jestem im wdzięczny za to .Oczywiście to tylko kilka osób ale zawsze coś. No i zapomniałem dodać ,że piszę dziennik w którym opisuję swoje myśli ,swój stan psychiczny na tyle na ile mogę to zrobic obiektywnie .Skupiam się na zmianach ,pisze zeby je zauważyć zanim ulecą w niepamięć. Pomaga mi to zauważyc jak moje myślenie ulega trasformacji ,co powoduje tą zmianę ,jaka jest przyczyna .Pozwala mi to bardziej zrozumieć siebie i jest poniekąd formą terapii , zmierzeniem się z chorobą. mam nadzieję ,że coś to pomoże w twoim przypadku ,niestety nie moge Ci nic wiecej doradzić bo jest już póżno i idę spać. Pozdrawiam.
  3. Wiem,że za bardzo skupiam się na sobie ,na swoich emocjach, duszę w sobie zarówno te negatywne jak i pozytywne. Na razie jednak trudno mi ten stan rzeczy zmienić gdyż zachowuje się bardzo instynktownie. Nie myśle ,nie zastanawiam się czasami nad swoimi reakcjami. Ale powoli pracuje nad tym, próbuje coś zmienić. Mimo wszystko takie uczucia jak zdenerwowanie czy niepokój zżerają mnie czasem godzinami i wiem ,że sam to napędzam jednak nie potrafię tego powstrzymać. Oczywiście ,że sie boję. Boję się najbardziej własnie zranienia ,dlatego włącza mi się jakaś blokada ,jakiś mechanizm obronny ,który szczelnie zamyka dostęp do mnie ,do moich ukrytych emocji. Wiem ,ze jeśli nic teraz z tym nie zrobię z wiekiem to może się pogarszać .Mam świadomość ,że takie coś może prowadzić do róznego rodzaju chorób . Przeraża mnie taka perspektywa. Zeby sie zbytnio nie rozpisywać napisze tyle,że najwiekszy wpływ na mnie ma to ,że jestem DDA i całe dzieciństwo upłyneło mi na alkoholizmie ojca . To definiuje resztę mojego życia ,stanowi swego rodzaju skaze na przyszłość. Najgorsze jest właśnie to ,że ja wszystko biorę do siebie nawet niewinne żarty .To mnie tak boli ,jestem taki kruchy pod tym względem. Wszyscy to zauważają. Nie potrafię być odporny ,nie przejmować się tym . Mogę się okłamywać przez dłuższy czas ale to zawsze wypłynie na wierzch. Wcześniej czułem sie gorzej i własnie wtedy też byłem u psychologa, po namowie ze strony koleżanki z pracy. Bardzo pomogła ta wizyta ,przeorała trochę moje myślenie o sobie ,o przeszłości. Do dziś czuję pozytywne tego spotkania efekty. Nie jestem zdrowy i wyleczony z depresji do końca . Raz mam lepsze dni, raz gorsze ale myślę ,że aktualnie jestem na dobrej drodze.
  4. W trakcie czytania twojego posta zrobiło mi się smutno. Wydaje mi się ,że przez chwilę poczułem twój ból. Dobrze znam to uczucie pustki i bezsensu z własnego doświadczenia. Przeżywałem kiedyś te same emocje co ty. Bardzo wyrażnie widać ,że z twojej wypowiedzi wieje głęboką depresją, dosłownie w każdym zdaniu widać to jak na dłoni. Jeśli nie jesteś przekonana do psychologów i chcesz z tym poradzić sobie sama to będzie Ci bardzo ciężko. Sam również na początku nie byłem do tych specjalistów pozytywnie nastawiony i próbowałem walczyć na własną rękę. Nie wyczytałem z czego wzieła się twoja depresja ,czy coś jakieś wydarzenie ją spowodowało czy przyszła bez wyrażnego powodu. Jeśli nie wiesz spróbuj sie zastanowić nad tym , nad przyczyną może to pomóc. Samo myślenie o sobie w kategoriach -jestem nikim- jest bardzo dołujące i przygnębiające . Musisz znać swoją wartość, masz przecież chłópaka ,to o czymś świadczy. Piszesz o swoim problemie ,nie ukrywasz tego tylko dla siebie czyli stawiasz mu czoła ,próbujesz zmienić stan rzeczy. Zawsze mogłaś wybrać łatwiejszą drogę jednak ty postanowiłaś zawalczyć to już jakiś plus. Nie powinnaś dręczyć się negatywnymi myślami, to nie pomaga i nigdzie nie prowadzi. Spróbuj nie zagłębiać się w tych myślach ,nie prowokować ich ,nie nakręcać się . Możesz te czarne myśli potraktować jak złą pogodę. Nic na nią nie poradzisz ale żeby nie pogarszać sytuacji po prostu obserwuj jak sie przesuwa nie angażując się. Obserwuj myśli ,analizuj czy jest gorzej czy już lepiej i w którym kierunku to zmierza. Jak masz jakąś pasje ,coś na czym możesz się skupic by odsunąć natrętne myśli to staraj się to robić .Powoli małymi krokami żebyś się nie frustrowała możesz wyznaczać sobie łatwe cele i dążyć do ich osiągniecia. Nawet mała rzecz ,zwykłe pójście z psem na spacer może dać Ci niewielka dawkę szczęścia lub chociaż namiastki tego uczucia. trzymaj się ,będziemy starać się Ci pomóć jak tylko możemy. potrzebujesz tego
  5. Czy dobrze ? Sam nie wiem ,mam mieszane uczucia. Przeważnie potrzebuję jednego dnia w tygodniu żeby w odosobnieniu ''naładować akumulatory''. Moze to egoistyczne ale skupiam się wtedy tylko na sobie i moich zainteresowaniach .Czytam książki ,oglądam filmy ,biegam . Absolutnie nie chce widzieć ludzi i z nimi rozmawiać. Potrzebuję tej chwili samotności zeby się wyciszyć ,oderwać od pracy i myśli z nią związanych. Z drugiej strony żaluję trochę ,że nie mam dziewczyny ,że jestem sam,bez przyjaciól. Czasami chcę z kimś zwyczajnie pogadać ale zazwyczaj nie ma z kim. Samotność na dłuższą mete nie jest dobra ,człowiek za bardzo skupia się na sobie . Zamyka sie ,izoluje od społeczeństwa. Chcę kogoś poznać ale jednocześnie boję się odrzucenia ,boję się ,że ktoś mnie zrani zbyt mocno .Zwlaszcza teraz gdy mój stan psychiczny nie jest za dobry. Dlatego nie dopuszczam nikogo blisko do siebie ,trzymam wszystkich na dystans. Jednak chyba jestem dziwny ,sam dla siebie czasem jestem dziwny a jesli wszyscy tak mówią coś w tym musi być. Mam skrzywione myślenie ,nie postrzegam świata w normalny sposób, mam kłopoty z nawiązaniem i utrzymaniem kontaktów interpersonalnych. Jeśli chodzi o nieśmiałość ,to zawsze taki byłem odkąd pamietam . Nic nie mówiłem ,wstydziłem się ,bawiłem w samotności . To raczej kwestia charakteru i warunków w jakich byłem wychowywany. piszesz ,że: Rozumiem ,ze to się zmieniło u Ciebie, że teraz wolisz przebywać wśród ludzi . Skąd ta zmiana ? Co sprawiło ,że otworzyłaś się na ludzi?
  6. do rafka zdanie to wyjęłaś mi prosto z głowy. zawsze mam takie wrażenie ,że ludzie gadają między sobą ,śmieją się ,tworzą jakąś grupę ,a ja stoję gdzieś z boku pogrążony w sobie. tylko właśnie obserwuję ,słucham ich rozmów ale nie włączam się do tego . Mówią ,że jestem inny, dziwny albo ,że mam swój świat i to prawda. kiedyś próbowałem ten stan rzeczy zmienić ,najpierw za pomocą alkoholu potem narkotyków ,jednak teraz już z tym nie walczę. pogodziłem się z tym i zaakceptowałem to w pewnym stopniu . żałuję ,że nie dane mi było do tej pory spotkać osoby z problemami podobnymi do moich. osoby z którą mogłbym szczerze porozozmawiać na ten temat . jedyna osoba która mnie rozumiała to był mój ojciec ,to prawdopodobnie po nim przejąłem depresyjne skłonności . niestety od kilku lat już nie ma go na tym świecie i pozostaje mi tylko czytać jego dziennik ,wiersze i opowaidania aby odnależć w nich część swoich wątpliwości ,problemów i zmartwień.
  7. czyli co? żadna rozmowa nic nie zmieni ,po prostu muszę sam do tego dojść? wiem ,że zawsze znajdę jakieś ''ale'' zeby obronić swoje negatywne myślenie ,zawsze znajde wymówki pomagające odrzucić informacje, które mi nie pasują. wiem ,że to nie pomaga, jednak po rozmowie można wyciagąc jakieś wnioski ,moze nie od razu ale po jakimś czasie. w tym momencie nie wierze w farmakologię ,liczę na psychoterapię na tym się będę koncentrował bo widzę mimo wszystko pozytywne tego efekty.
  8. do kaczanov: nie jestem w stanie pomóc jakieś osobie bo nie mam tyle siły w sobie ,tego mi najbardziej brakuje . sam potrzebuje pomocy z zewnatrz. staram sie myśleć pozytywnie na razie z marnym skutkiem ale nie zadręczam się tak mocno jak kiedyś ,w jakimś stopniu to kontroluję. czasem przychodzą lepsze momenty gdy czuję się lepiej i wtedy rzeczywiście jestem po tej jasnej stronie .ale wtedy coś mi nie gra , nic nie czuję ,staję się obojętny na wszystko i wszystkich .nie mam nic ciekawego do powiedzenia ,jestem nudny i przeważnie wtedy wracam do narkotyków. do candy14 kiedyś zapytałem się pewnej dziewczyny czy rozmowy ze mną psują jej nastrój, bo takie miałem wrazenie. odpowiedziała ,że po prostu ona tak wszystko bierze do siebie ale chyba kłamała nie chcąc mnie urazić ,bo te rozmowy stały się coraz rzadsze. nie wiem czy chce czy nie chcę pomocy ,jeśli mówie o tym ,rozmawiam z ludzmi o moim problemie ,chodze do psychologa to chyba znaczy ,że mnie martwi moja sytuacja i pragnę coś z tym zrobić . może depresja jest za silna i potrzebuję już leków żeby zmienić moje myślenie .nie wiem.
  9. myślę, że kazdy w swoim życiu przeżywał chwile przygnębienia . mi to uczucie towarzyszy cały czas. wiem,że trudno im zrozumieć wydawałoby się błahe powody mojego smutku .trudno mi odtworzyć tamte uczucia ,kiedy teraz są szczęśliwi. może za dużo od nich wymagam ,nie znają mojej choroby ,wydaje im się ,że to zwykłe lenistwo i pesymizm. czasem na pewno przesadzam ,ale nic na to nie poradzę .moje negatywne myśli przybierają potężne rozmiary ,znęcam nad sobą i gloryfikuję porażki stale wracając do przeszłości. zauważyłem ,że niektóre osoby nawet próbowały mi pomagać z początku ale kiedy mimo tych rozmów moja gadka się nie zmieniała ,odsuneli się i teraz trzymają dystans. gdy mam zły dzień najbardziej pragnę własnie zrozumienia ,chce zeby przez chwilę poczuli ten ból ,który ja czuje cały czas.
  10. pewnie, że nie rozumiem szczęśliwych ludzi. chyba nigdy na trzeżwo nie odczuwałem takiego uczucia głęboko, więc trudno mi się z nimi identyfikować. często wydaje mi się ,że oni się oszukują ,że wypierają ze swojego umysłu niewygodne fakty. zadziwia mnie to skąd czerpią taka siłę ,taki optymizm ,jak potrafią wyciągnąć z negatywów pozytywy. nigdy do mnie to nie trafiało, przeważnie widziałem tą złą stronę czy to w odniesieniu do ludzi czy doświadczeń. czy ich lubie? niektórych tak ,sam nie wiem dlaczego,moze niekiedy rozmowa z nimi troche poprawia mi humor.
  11. czemu tak jest ,że osoba depresyjna przeważnie przegrywa? czemu nikt nie lubi takiej osoby i jej nie rozumie? denerwuje mnie to ,że ludzie zawsze chcą bym był uśmiechnięty i wesoły. mówią zamykasz się w sobie ,nic nie gadasz. nie mam ochoty rozmawiać ,wszystkie rozmowy są na siłę przeze mnie wymuszone ,drażnią mnie swoją banalnością. denerwuje mnie samo dłuższe przebywanie wśród ludzi. czemu nie dadzą mi spokoju? nawet jak wiedzą o moich problemach i widzą ,że jestem smutny ,potrafią tylko mnie dobić ,nie wiem czy robią to z premedytacją ale czasem tak mi sie wydaje. gdy mam depresję zdaje mi się ,że wszyscy są wrogo nastawieni ,że chcą mnie zniszczyć . wyczuwają kiedy jestem słaby psychicznie i wtedy atakują ,nie mam siły zeby na te ataki odpowiedzieć i coraz bardziej się pogrążam. mam jakies poczucie niesprawiedliwości ,jestem przegrany i wszyscy chcą zebym dalej przegrywał bo się nie uśmiecham ,bo nie jestem towarzyski i otwarty. Depresiarz? depresiarz niech spier.....
  12. aktualnie nie mam możliwości pójść do innego psychologa ,bo pracuję zagranicą ,a do urlopu jeszcze daleko. Poza tym nie znam innego dobrego specjalisty ,natomiast regularne wizyty nie wchodzą w grę własnie przez to ,że pracuje na stałe poza Polską. Kryzys zazwyczaj przeżywam jak jestem tutaj ,jak jestem na urlopie to wszystko jest okey. Nie tak dawno również miałem silny stan lękowy ,który złapał mnie w pracy jak byłem sam. Jednak nie był to pierwszy raz także wiedziałem o co chodzi. Starałem się uspokoić, głeboko oddychac i myśleć o przyjemnych rzeczach, po kilku minutach minął ale niepokój został przez dłuższy czas. -- 13 maja 2012, 20:42 -- widzę ,że jesteś z wrocka . znasz może jakiegoś dobrego psychologa ,którego mogłabyś polecić. Mimo ,że do wrocka mam troche daleko ,byłbym w stanie tam pojechać na kilka wizyt ,żeby uzyskać drugą opinie na mój temat.
  13. zapytałem sie jej czy mam się martwić tymi wahaniami ,czy jest to oznaką jakieś innej choroby. Odpowiedziała mi ,że nic nie widzi w moim zachowaniu takiego. Ale ja akurat wtedy jak u niej byłem to czułem się dobrze i nie miałem zmienności nastroju .Poza tym to tylko kilka wizyt było i jak wcześniej pisałem skupiała się na przyczynach powstania depresji. Czy konieczna jest wizyta u psychiatry by stwierdził czy te wahania to cos niepokojącego?
  14. Witam wszystkich na forum Długo obserwowalem tą stronę i postanowiłem coś napisać. Mam dużo problemów i może mi pomozecie trochę. Mam depresję z przerwami od trzech lat. Żeby was nie zamęczać swoją historią napisze tyle ,że powstała wskutek nadużywania narkotyków i najcięższa faza trwała przez pół roku. Potem było lepiej prawie wróciłem do normalności. Miałem świadomość ,że to wszystko przez narkotyki ale ta świadomość zaczeła wyparowywać im dłużej byłem normalny. Po półtorej roku wróciłem do tego syfu bo wydawało mi się ,że jak raz siegnę to nic się nie stanie. I wziąlem raz ,drugi i kolejne razy .Czułem się coraz gorzej jednak wmawiałem sobie ,że nic mi nie jest. Gdy któregoś razu odpłynąłem w krainę wiecznej przyjemności mocniej niż zazwyczaj na drugi dzień depresja rozkręciłą się niewyobrażalnie. Byłem akurat wtedy w pracy i przez pierwsze dwie,trzy godziny musiałem się powstrzymywać przed płaczem. Następnie jak depresja zelżała pojawiłą się równie mocna euforia ,w której nie do końca kontrolowałem to co robię. Zaczeła się huśtawka nastroju ,na początku były to całe dni na jednym biegunie potem zmieniało się co godzinę. Nie mogłem tego wytrzymać ,postanowiłem na urlopie pójść do psychologa. Jednak psycholog skupiła się na przyczynach powstania depresji czyli w moim wypadku na trudnym dzieciństwie,ojcu alkoholiku i duszeniu w sobie emocji. Nie powiedziała mi nic na temat tych wahań ,które trwają aż do teraz choć są trochę łagodniejsze. Aktualnie odstawiłem wszystkie używki ,uczę się pozytywnego myślenia ale specjalnie mi to nie pomaga .Dalej zle się czuję .Czy te wahania to już CHAD? Czy mam się przyzwyczaić do takiego nastoju ? czy sama psychoterapia w moim wypadku pomoże? Poza tym psycholog namawiała mnie na leczenie farmakologiczne czemu jestem przeciwny ,gdyż dla mnie to zbyt gruba sprawa ,boję się tej chemii ,skutków ubocznych . Powiedziała jeszcze ,że to dobrze ,że mam depresję bo jest ona w moim wypadku barierą dla uzależnienia od narktyków. Trochę mnie to zaskoczyło,takie myślenie ,w takich kategoriach ale może rzeczywiście dobrze.
×