Witam, nie wiem po co to piszę, może żeby się wyżalić, nie wiem... Nikt mnie nie rozumie może tu będzie inaczej... To tak... Nienawidzę kiedy muszę patrzeć w lustro, widzę tam coś czego nigdy widzieć nie chciałam, kogoś kogo nienawidzę. Rano się budzę i znowu muszę wstać, choć chętnie zostałabym w łóżku do końca życia. Nienawidzę siebie zewnątrz ale także wewnątrz. Ciągle słyszę docinki na mój temat: "po co żyjesz i tak nikt cie nie potrzebuje", "i tak ci się w życiu nic nie uda", "ty i kariera? śnisz", czuję się niechciana, jakbym była kimś obcym. Wracając do ciała, nie mam szacunku do siebie, wielokrotnie się kaleczyłam, na rękach musiałam przestać bo rodzice zauważyli i zrobili awanturę, ale mam jeszcze całe ciało, a i tak chodzę ciagle w "długich" rękawach i spodniach. Po szkole w której kompletnie nie uważam, przychodzę do domu, puszczam muzykę (metal) na full, zasłaniam okna i kładę się spać, bo przynajmniej w śnie jest jak w moich marzeniach. Trzymie mnie juz tak 2 lata, wiem że to może nie aż taki wielki problem, ale i tak... Przynajmniej się trochę tu można wyżalić x(