Skocz do zawartości
Nerwica.com

madufo

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez madufo

  1. Witam. Bylem z dziewczyną prawie rok, bardzo się zaangażowałem, ale związek się zakończył. Jak to mówią "dziewczyna poszła w balety" W połowie stycznia trafiłem do szpitala psychiatrycznego do kliniki nerwic w bloku F7 w Warszawie (problemy adaptacyjne), po próbie samobójczej. Wyszedłem po 2 tygodniach, ale trafiłem tam znowu po tym jak zobaczyłem, że na facebooku miała status w związku już z innym po paru dniach rozstania. Kochałem ją mocno, byłem w stanie zrobić wszystko i jej to powiedziałem, niestety bezskutecznie. Mam ogromną depresje i ponownie realne myśli samobójcze. Ratuje mnie praca, okres taki jak teraz święta działa na mnie bardzo depresyjnie. Codziennie mijam się z miejscami i wspomnieniami, które mnie dobijają. Biore co jakiś czas lorafen i systematycznie atarax, hydroxizinu, cital oraz visken i sympramol. Nie daję sobie rady, próbuje na siłę się dowartościować. 3 miesiąće od rozstania, a ja nie potrafie zapomnieć. To boli i po woli wymiękam. Coraz mniej mam sił do życia. Mam momenty natręctwa myśli, że myśle tylko o tym jak się zabije. Moja rodzina cierpi widząc mnie w tym stanie, a ja nie mam co z tym zrobić chociaż walcze. Nie potrafię znaleźć sobię innej chociaż wcześniej nigdy nie miałem z tym problemu. Po prostu cały czas uznawałbym to jako zdrade w podświadomości. Nie stwierdzono u mnie depresji, ani zaburzen dwubiegunowych jedynie uznali że to było sytuacyjne. Najchętniej bym siedział w domu, płakał i spał. Był ktoś w podobnej sytuacji ? Można z tego wyjść i normalnie funkcjonować ? Chodzę na psychoterapie do dr. Lenartowicza, ale ile można bez efektów. To już może wylanych słonych łez. Wiem, że nie ma na to leku, ale może jednak. Ktoś z was jest teraz szczęśliwy i udało mu się z tego wyjść. Jakaś bratnia dusza z Warszawy przy której bede mogl się wygadać... Cokolwiek byleby mi pomoc. P.S.- Przy drugim pobycie w szpitalu ta ów dziewczyna napisała, żebym się zabił bo tak będzie najlepiej...
×