Ahoj,
Wellbutrin biorę od 3,5 tygodnia (250mg rano) w towarzystwie lamotryginy - od 2*25mg do 2*75mg obecnie. Wcześniej brałem Dulsevię i pregabalinę, z marnymi skutkami - tj. nastrój relatywnie stabilny, ale przeciętny, duża apatia i lęk uogólniony. Leczenie Dulsevią zakończyłem najgłupiej jak się da, przeoczając koniec ostatniego opakowania, dzięki czemu nim dostałem się do lekarki i znalazłem Wellbutrin w aptece, minęły 4 dni bez żadnego antydepresanta na stanie. Po tej cudownej zabawie było tak:
tydzień 1: spory wzrost energii, duży spadek nastroju (najprawdopodobniej wtórny do nagłego przerwania kuracji duloksetyną), ograniczone, ale wciąż dość częste stany lękowe.
tydzień 2: wciąż dużo energii, zacząłem wykonywać rzeczy, które wcześniej były całkowicie poza zasięgiem (regularne przepisywanie notatek z uczelni do Worda, zmywanie na bieżąco, samodzielne przygotowywanie posiłków), zdecydowana poprawa nastroju, dalsze ograniczenie stanów lękowych. Sygnały od znajomych, w tym dalszy, że widoczna jest spora aktywizacja i poprawa nastroju. Nastrój nierówny w ciągu doby - zauważalny spadek (do stanu przeciętnego, ale nie bardzo złego) w godzinach wieczornych.
tydzień 3: utrata części energii, ale wciąż poziom zadowalający w porównaniu do apatii na duloksetynie. Wzrost stanów lękowych, który wiązałem z obiektywnie stresującą sytuacją życiową (tygodniowa konferencja wyjazdowa z pracy, nieustanne towarzystwo innych ludzi). Utrzymujące się wahania nastroju w ciągu doby.
ostatnie trzy dni: absolutny dramat. Cała energia wyparowała w powietrze, nastrój DRAMATYCZNY, z najwyższym trudem doczłapałem się na uczelnię, gdzie nie zrobiłem nawet dwóch zdań notatek, gigantyczna drażliwość i płaczliwość. Jeden z gorszych epizodów mojej walki z zaburzeniami depresyjnymi. Dominującym uczuciem poczucie winy, beznadziejności, niepotrzebności i jednocześnie niedocenienia przez innych ludzi.
I teraz tak: czy to jest ten legendarny zjazd po pierwszym kopie Wellbutrinu i nie ma się czym zasadniczo przejmować? Byłem na to w pewien sposób przygotowany intelektualnie, ale i tak jestem zaskoczony siłą i skalą zjawiska. Dodatkowo w piątek, czyli bezpośrednio przed początkiem problemu, dogrzebałem się we własnej psychice do domniemanych przyczyn pewnego nieprzyjemnego mechanizmu, który od lat charakteryzuje moje relacje z kobietami - wspomniane wyżej poczucie winy koncentruje się w dużej mierze na tych relacjach.
Dzięki za lekturę i rozwianie wątpliwości,
c.
-- 22 paź 2017, 22:48 --
(Wellbutrinu oczywiście 150mg, przepraszam za doubleposting, ale nie widzę opcji edycji)