Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nivia

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Nivia

  1. Nivia

    Ohayo :)

    A nie leczyłaś się? Mateusz na pewno dasz radę! :)
  2. Nivia

    Ohayo :)

    No cóż, ja mam niestety gorzej. Ostatnio na lekcji tak trzęsły mi się ręce jakbym miała delirkę,że aż mi się głupio zrobiło i ręce chowałam. Najgorsze są jednak uderzenia serca. Co do Hydroxyzinum przestaję być taka przekonana, lekarz zalecił mi 2 tabletki na noc,ale coś mnie muli cały dzień, dzisiaj nie wezmę leków i zobaczę, czy jutro będzie lepiej, aczkolwiek i tak robię sobie wolne. Nadal marne samopoczucie daje o sobie znać ;/ Mateusz to najważniejsze żeby być optymistą ! :) No a próbnej matury to pozazdrościć ja się zastanawiam czy w ogóle ją zdam dzięki mojej nerwicy ( mam tak,że jak mnie łapie to zapominam to co przed chwilą powiedziałam i muszę wytężać porządnie umysł,aby sobie cokolwiek przypomnieć,a zajmuje to kilka minut ;/)
  3. Nivia

    Ohayo :)

    oj tak... ;/
  4. Nivia

    Ohayo :)

    Poradnia leczenia nerwic, hmm. Mnie czeka 28 maja wizyta u psychiatry i szczerze? Liczę na to,że dostanę jakieś leki,które mnie wyswobodzą z tej przeklętej męczarni. Chwilami mam ochotę zabić to coś co tak mnie męczy.. Od czwartku czuję się powoli tak jakbym umierała,dosłownie.. mam "atak" mojej prawdopodobnej nerwicy i koniec. Nie mogę wstać z łóżka, nie mogę podnosić rąk ( wiem,że chwilami objawy są podobne do depresji,ale kto wie może i ją mam..) a w domu zamiast spokoju dostaję kolejną wielką dawkę emocji,które tylko pogarszają mój stan. Aktualnie jestem na etapie brania Hydroxyzinum,które przepisał mi lekarz rodzinny, ale jakoś słabo pomagają, bo nadal sobie powoli umieram -.-
  5. Nivia

    Ohayo :)

    co racja to racja.. tak jest w moim przypadku - nie mogę liczyć na pomoc rodziców, bo nie zainteresowali się moim problemem i nie wykazują żadnej chęci ;/
  6. No to widzę,że nie tylko ja mam takie problemy, uff. W moim przypadku jeśli chodzi o akceptację siebie jest tak : wstaję, patrzę w lusterko i stwierdzam,że jest "okej". Następnego dnia wstaję, patrzę i odczuwam do siebie jakąś odrazę, stwierdzam,że wszystko jest "blee" i tak przez następny tydzień, dwa.. Aczkolwiek sądzę,że niektórych cech, wartości itp. nie można zmienić i należy zaakceptować siebie takim jakim się jest, a dążenie do zmian na siłę nie jest wcale takie dobre, bo skutki tego mogą być negatywne. Szkoda tylko,że to dążenie do akceptacji swojego ja jest tak trudne.. ;/
  7. Nivia

    Ohayo :)

    Witam! Ja również jestem tu nowa, lecz niestety jestem młodsza niż kolega wyżej, bo mam 17 lat. Także poszukuję tu pewnej "pomocy" no i wsparcia, bo osoby z tym problemem rozumieją się najlepiej :)
×