Skocz do zawartości
Nerwica.com

BurningEyes

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia BurningEyes

  1. BurningEyes

    Ohayo :)

    Optymista;-)
  2. BurningEyes

    Ohayo :)

    Figle figlami, ale czasem potrafi splatać calkiem duzy klopot
  3. BurningEyes

    Witam.

    Nie nazwalam go dwozdziem do trumny, tylko moje blędy przez które potrafiły zranić nas oboję, a czy go kocham? jest dla mnie wszystki,, i dzieki niemu kazda chwila, wszystko w zyciu ma sens.
  4. BurningEyes

    zadajesz pytanie

    czekoladowe, lubisz nektary?
  5. moze wszystko za bardzo bierzesz " na około "?
  6. BurningEyes

    Czy masz?

    Nie, czy masz olejek kokosowy ?
  7. BurningEyes

    Czy masz?

    Tak czy masz fioletowy sweter?
  8. a najlepszy w tym wszystkim by bylo : spotkac sie sporą grupą, porozmawiać i się " zabawić " [oczywiscie nie zrozumcie mnie źle bo nie mam na mysli zadnych pseudo imprez] i zycie chociaż w chwilach stalo by sie milsze;-)
  9. a moze własnie próba usamodzielnienia się ci pomoze ? znalezienie pracy + znajomych którzy nie zostaną skontrolowani przedz mamę, też powinno być zaletą
  10. a mi sie wydaje ze jest fajny, zawsze jakaś perspektywa by z domu nie wychodzić
  11. Ile masz lat ? Długo jesteście razem ? Zrobił kiedyś coś byś mogła poczuć się " gorsza" badz " na wymiane " ?
  12. BurningEyes

    Witam.

    Odrazu z góry mówię, jestem tu nowa i moje wypowiedzi potrafią być dosyć chaotyczne, lecz sprobuje poukladać i od początku strescić to co mi lezy na sercu. Mam nadzieję ze znalazlam odpowiednie forum, odpowiedni dział by móc o tym porozmawiać i sobie jakoś z tym radzić, bo moze u mnie " objawy " nie są takie jak u wiekszości osób ktore się tu zwracają. Jestem osobą, dosyć wstydliwą nigdy nie lubilam być w centrum uwagi, zawsze sie balam ubrać jakoś smiało, gdy widzę ze ktoś sie smieję to wydaje mi sie najczesciej ze to ze mnie, gdy mam wygłosić przemówienie w klasie, to jestem niczym burak. Jestem na pewno pesymistką, to szczegolnie mi się nasila bo dla mnie wszystko jest na nie, ze to nikomu sie nie spodoba - teraz jak wiekszość napisze, ze pewnie nikt tego nawet nie przeczyta. Zaczeło się gdy 1 raz wylądowalam w szpitalu, stwierdzono ze jak mam bóle mocne brzucha to muszę lezeć w szpitalu na obserwacji, i po 2 dniach zabrano mnie szybko na operację, po operacji nie mogli mnie wybudzić, no ale potem powiedziano ze odnaleziono u mnie uchylek meckela, po czym po powrocie, PO MIESIĄCU do domu, zaczelam czytać co to jest, i oczywiscie nasiloło mi się na oczy "Występuje u około 2% populacji i jest najczęstszą wadą wrodzoną jelita cienkiego. Występuje częściej u mężczyzn niż kobiet, w stosunku 3:1, w zdecydowanej większości ma przebieg bezobjawowy." co wcale nie dalo mi do zrozumienia ze mogę być wyjątkowa, a wręcz przeciwnie INNA. Bedąc dosyć zamknietą osobą nie mam wielu znajomych, a wlasciwie na 1 ręce zalicze osoby z ktorymi mogę wyjśc na dwór. a nigdy tego nie robię, zamknelam sie w wlasnym pokoju siedząc w internecie, zaczelam grać w rózne gry, korzystać z forum do tych gier, i stalam się " porządaną " osobą na kilka dni, co teraz mi pokazuje ze w pewnym momencie utrafilam sama szacunek do siebie, lecz mialam chlopaków wirtualnych o ile mozna tak ich nazwać, przezylam z jednym rok, spotkalismy się poza grą, uwazam ze zmarnowany rok bo to się niefortunnie skonczyło, po czym 2 miesiące poźniej dowiedzialam się o rozwodzie rodziców, co bylo dla mnie sporym ciosem, niby mialam swiadomość ze oby dwoje się zdradzają ale jakas częsc mnie potrafila wierzyć w milosc na zawsze, a oni to popsuli, pewnego dnia gdy wrocilam do domu mamy już nie bylo, byl to czerwiec zakonczenie roku,no i to mnie dosyć dotchnelo bo tata powiedzial ze zamieszkam z nim - a mamy identyczne charaktery wiec sie o byle co klocimy, potrafi mnie rano obudzic i sie ze mną klocić bo ma zly humor, i sie go strasznie boje wlasciwie bo ma władze nademną. No ale gdy zaczeły sie wakacje, z mamą nie rozmawialam az do wrzesnia bo jej nie potrafilam wybaczyć, do tej pory nie potrafie, ale we wrzesniu narodzil sie kolejny problem - NOWA SZKOŁA. mam w klasie 29 osób, z czego znam dwie, w szkole chyba nikogo nie znam - teraz już oczywiscie mam jakieś kontakty z osobami w klasie ( jest to 26 dziewczyn i 2 chłopaków) wiec jak by nie mówic dziewczyny to plociuchy wiec czesto zdaje mi się ze to wlasnie o mnie plotkują.. I kolejną rzeczą ktora jest gwodziem do mojej trumny jest to, ze od grudnia jestem z pewnym chlopakiem, znalismy sie juz wczesniej [przez internet co prawda] ale tak tez mozna jakoś poznać człowieka, i jestesmy razem od grudnia, jest strasznie zazdrosny co mnie rownież przytłacza bo zwazając na to ze bylam niegdyś wirtualna flirciarą o byle co jak znajdzie mam kłotnie, a uwierzcie ze sporo moze tego znaleść, ale zrezygnowalam z 95% rzeczy ktore mi sprawialy jakąs codzienną radość, gra jakieś fora, i zajelam sie nim, pomimo klotni zaryzykowalam, spotkalismy się w moje ferie, pod koniec stycznia, i dostalam pierscionek co w ogole jest też ponad mnie bo jest szalone a ja jestem monotonna, ale sie zglodzilam, jesteśmy ciagle razem wakacje mamy JUŻ zaplanowane razem (lubie mieć wszystko zaplanowane wczesniej ) ale ciagle kłotnie, i rezygnowanie co dnia z ulubionych rzeczy mi nie pomagają, ale z drugiej strony po rezygnacji i kłotni z czegoś mam idealny zwiazek, idealnego mezczyznę. Lecz już po tylu klotnach oraz niemilych słowach ktore przeszlam, moj dzien konczy się placzem i myslą czy rano bede mieć odwage by sobie w koncu coś zrobić bo wiem ze to kazdemu ulzy, rodzice mnie nie chcą, tata ma swoją dziewczyne i sie cieszy jak mnie nie ma w domu, mama sie wyprowadzila dosyć spory kawałek i przychodzi sie wyzalić jak sie z chlopakiem pokłoci, babcia to nalogowiec internetowy co jest też smieszne, a z przyjaciomi nie rozmawiam, bo ich nie mam ? moja przyjaciolka okazala sie zwykłą kolezanka. Nie wiem co zrobić z tym by potrafić jakoś zaakceptować swoje zycie, swoje kompleksy (ze jestem gruba, mam duzy nos, i sie poddaje smiesznym zabiegą upiększającym które mnie szpecą, jak ten ostatni) by móc być szczesliwa, i by nie planować swojej smierci, a plan wydaje sie być idealny lecz brak odwagi - mam swiadomość tego że samobójcy nie mówią o swojej smierci tylko to robią, ale ja chce mieć jakąs nadzieje ze mogę być zwyklą dziewczyną, 17 letnią. Z góry zakladam ze nie jestem wierząca lecz z przymusu mam wszystkie sakramenty "zaliczone" i nie wiem czy umiem sie podjac aktywnego dzialania w kierunku zmienienia swojego zycia. Mam nadzieje ze ktoś umie coś odpisać, i ze tak naprawde mi coś jest bo jesli nie to jeszcze gorzej nie wiedzieć o co chodzi.
×