Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cachotterie

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Cachotterie

  1. anat167 , ja też latam . Dlatego wstaję codziennie rano wcześniej, np. jeśli mam na 8 to o 5 , żeby zdążyć ... W liceum miałam też problem z nudnościami , ale mi przeszło samo z siebie. Mam nadzieję, że Tobie też przejdzie. Ja też biorę różne leki na to, ale ile można się faszerować chemią. Jestem młoda i nie chcę tak całe życie. Też nie posiadam życia towarzyskiego, kiedyś miałam je w jakimś tam małym stopniu, teraz nie mam wcale. Wydaję się po prostu dla otoczenia (według mnie) problematyczna i odrażająca. Próbowałam też ze środkami uspokajającymi - Neopersen - wcale nie działa. Może spróbuję coś innego. Anat, wykonywałaś jakieś badania? Ja czekam właśnie na wyniki, bo mam podejrzenie celiakii. A co do radzenia sobie z nerwami, strasznie to trudne
  2. Boję się tylko , że to spowoduje, że koło się zamknie. Że nie będę mogła funkcjonować bez leków. Wiem, że to wszystko moja głowa. Przy takim lekarstwie na pewno byłabym spokojniejsza , ale nie wiem , czy to na dłuższą metę rozwiąże problem
  3. Być może temat ten nadaje się do innego działu tego forum, gdyby nie to, co się ze mną dzieje od dłuższego czasu i co staje się coraz bardziej nasilone... Od wielu lat cierpię na bóle brzucha. Odwiedziłam wielu lekarzy. Jestem bardzo podatna na stres. Najpierw wykryto wrzoda, którego później wyleczyłam. Następnie była mowa o zespole jelita wrażliwego, ale nie mam wszystkich objawów. Posiadam za to cudowną umiejętność wywołania u siebie bólu brzucha na zawołanie . Wystarczy jakakolwiek myśl o tym, że zaraz zacznie boleć i tak się dzieje , jakikolwiek stres - nawet ten najmniejszy. Czuję silny ścisk w brzuchu i inne objawy, o których nie będę tu wspominać. Problem polega na tym , że bóle były tak silne, że przestałam to wytrzymywać. Potrafiłam przepłakać cały dzień , bo boli i nic nie pomaga. A później zaczęło się robić gorzej - zaczęłam się bać, że będzie mnie boleć. I wtedy się zaczyna. Teraz w zasadzie nigdzie nie wychodzę . Wyjście na zajęcia wywołuje u mnie paniczny lęk, co kończy się tym, że zaczyna boleć i ściska mnie w klatce piersiowej. Nie spotykam się z ludźmi, bo co, jeśli zacznie boleć. Codziennie rano płaczę, bo nie mogę wytrzymać tego, że dziś znów będę się z tym męczyć. Z radosnej dziewczyny stałam się odludkiem, który żyje zależnie od swojego brzucha , w ciągłym strachu. Czuję się już zmęczona psychicznie i fizycznie. Do tego krępuje się mojej współlokatorki, która zapewne już myśli, że jestem obrzydliwa. Jestem ciągle niewyspana , bo zazwyczaj wstaję bardzo wcześnie, żeby się przygotować do dnia , w którym będę ze sobą walczyć. Nie potrafię opanować swoich myśli, to już jest niezależne ode mnie. Czy ktoś ma/miał taki problem? Jak sobie z nim poradzić? Bardzo proszę o pomoc ...
×