Być może temat ten nadaje się do innego działu tego forum, gdyby nie to, co się ze mną dzieje od dłuższego czasu i co staje się coraz bardziej nasilone...
Od wielu lat cierpię na bóle brzucha. Odwiedziłam wielu lekarzy. Jestem bardzo podatna na stres. Najpierw wykryto wrzoda, którego później wyleczyłam. Następnie była mowa o zespole jelita wrażliwego, ale nie mam wszystkich objawów. Posiadam za to cudowną umiejętność wywołania u siebie bólu brzucha na zawołanie . Wystarczy jakakolwiek myśl o tym, że zaraz zacznie boleć i tak się dzieje , jakikolwiek stres - nawet ten najmniejszy. Czuję silny ścisk w brzuchu i inne objawy, o których nie będę tu wspominać. Problem polega na tym , że bóle były tak silne, że przestałam to wytrzymywać. Potrafiłam przepłakać cały dzień , bo boli i nic nie pomaga. A później zaczęło się robić gorzej - zaczęłam się bać, że będzie mnie boleć. I wtedy się zaczyna. Teraz w zasadzie nigdzie nie wychodzę . Wyjście na zajęcia wywołuje u mnie paniczny lęk, co kończy się tym, że zaczyna boleć i ściska mnie w klatce piersiowej. Nie spotykam się z ludźmi, bo co, jeśli zacznie boleć. Codziennie rano płaczę, bo nie mogę wytrzymać tego, że dziś znów będę się z tym męczyć. Z radosnej dziewczyny stałam się odludkiem, który żyje zależnie od swojego brzucha , w ciągłym strachu. Czuję się już zmęczona psychicznie i fizycznie. Do tego krępuje się mojej współlokatorki, która zapewne już myśli, że jestem obrzydliwa. Jestem ciągle niewyspana , bo zazwyczaj wstaję bardzo wcześnie, żeby się przygotować do dnia , w którym będę ze sobą walczyć. Nie potrafię opanować swoich myśli, to już jest niezależne ode mnie.
Czy ktoś ma/miał taki problem? Jak sobie z nim poradzić? Bardzo proszę o pomoc ...