Skocz do zawartości
Nerwica.com

sadunia85

Użytkownik
  • Postów

    261
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez sadunia85

  1. Jak pozbyć się oporu przed mówieniem podczas sesji terapeutycznej?

     

    Uczęszczam na terapię w nurcie psychodynamicznym (to już nie pierwsza moja terapia) i mam ogromne problemy z mówieniem. Tzn jeśli terapeuta zada mi jakieś pytanie to ok, mogę mówić, ale sama z siebie mam ogromny problem. Przychodzę na sesję, i jest cisza...nie wiem jak zacząć, nie wiem co powiedzieć, czasem coś powiem po 5 minutach a czasem dopiero po 15!! i i tak zazwyczaj jest to stwierdzenie "nie wiem jak zacząć, nie wiem co powiedzieć". Bez sensu. W domu jak o tym myslę, to wydaje mi się to idiotyczne, i mam tyyle do powiedzenia, tyle tematów i obiecuję sobie że jak następnym razem pójdę to powiem np to i to. Ale potem przychodzę, siadam i koniec, blokada, nie moge mówić. Ehh męczy mnie to strasznie. Co można z tym zrobić? Jak z tym walczyć? Jak się przemóc? A może też tak macie ?

  2. jak czytam o syndromach w necie..jak robie testy na jakiś stronkach to wychodzi, że jestem DDA. tylko, że właśnie mi się wydaje, że moja rodzina była normalna. ojciec pił, ale nie robił tego często. fakt mama się na niego złościła, bo np nie wiedziała gdzie jest..i razem na niego czekałyśmy, aż wróci do domu. jej lęk i strach o niego udzielał się również mi. ale nie robił awantur, nie bił itd. jak był pijany to hm praktycznie się do mnie wtedy nie odzywał. zamykał się "w swoim świecie", słuchał muzyki, itp. więc wydaje mi się, że wszystko funkcjonowało w miarę normalnie. dlatego patrząc na dzieciństwo i porównując do tego co czytam u innych..to wydaje mi się, że u mnie to było nic, i że nie mam żadnych podstaw do bycia DDA. Tylko skąd w takim razie u mnie tak sporo tych typowych zachowań....??

    U mnie było bardzo podobnie. Też jestem DDA i tez mi się wydawało że nie jestem przez długi czas. Nawet na terapii jak zacząłem chodzić to czułem się jak oszust kiedy słuchałem innych osób opisujących swój dom.

    Dopiero potem zrozumiałem że rodzic nie musi bić żeby krzywdzić. Może to robić przez zaniedbanie. Moi rodzice skrzywdzili mnie w taki sposób że mnie olali praktycznie (nie licząc wczesnego dzieciństwa). Ciągali mnie na działkę, wysyłali na kolonie, kupowali prezenty na gwiazdkę - wszystko super, nie? Ale nie nauczyli mnie rozmawiać, wyrażać i rozpoznawać uczuć, praktycznie egzystowania z innymi ludźmi uczyłem się na własną rękę (i z marnymi rezultatami). Nawet będąc z nimi byłem sam. Stworzyłem sobie fantazje żeby wytrzymać w tym domu których nawet teraz do końca się nie pozbyłem.

    Także nie traktuj się jako kogoś kto nie zasługuje na pomoc. Po prostu o takim rodzaju złego wychowania dziecka jakiego Ty doświadczyłaś mało się mówi.

     

    -- 29 mar 2012, 14:13 --

     

    Szkoda ze tak pozno do czlowieka dociera ,ze nie jest takim jakim chce byc tylko takim jakim uksztaltowalo go dziecinstwo i ze tak pozno sie orientuje ,ze cos nie gra.

    No niestety. Ja w wieku 16-17 lat zacząłem łapać że odstaję od rówieśników. W wieku 24 lat wybrałem się pierwszy raz do psychologia. Dopiero jak miałem prawie 30tkę to dowiedziałem się o czymś takim jak DDA i że mogę się do tego kwalifikować. Szkoda że nie urodziłem się X lat później, bo pewnie w dobie internetu cała ta wiedza przyszła by dużo szybciej.

     

    Jak czytam Twój opis o dzieciństwie heh..to tak jakbym czytała o sobie. I dzięki za ten wpis!! Dał mi trochę do myślenia. Masz rację - zasługuję na pomoc, mimo tego że nie byłam bita, molestowana etc. Jak myślisz, dlaczego o tym mało się mówi? Taki sposób wychowania jest po prostu rzadko spotykany czy raczej przez to że z wierzchu wszystko wyglądało dobrze, ludzie nie uświadamiają sobie, że to może być przyczyną ich późniejszych problemów?

  3. Sadunia , wpisz w googlach dda a na pewno znajdziesz jakie zachowania sa typowe dla Nas. Tez nie bylem bity ale ja jako dziecko ... nie mialem normalnej rodziny, ojca priorytetem bylo napic sie ... a mamy trzymanie tego wszystkiego w kupie tzn "rodziny" . Ja czytajac o syndromach dda musialem sobie dlonia zamknac usta bo trafilem na to co mnie ciagle gnebilo , nie wiedzialem ze dziecnistwo tak mnie uksztalotwalo ...

    to co czytalem bylo jakby opisem moich zachowan.

    Pozdrawiam

     

    jak czytam o syndromach w necie..jak robie testy na jakiś stronkach to wychodzi, że jestem DDA. tylko, że właśnie mi się wydaje, że moja rodzina była normalna. ojciec pił, ale nie robił tego często. fakt mama się na niego złościła, bo np nie wiedziała gdzie jest..i razem na niego czekałyśmy, aż wróci do domu. jej lęk i strach o niego udzielał się również mi. ale nie robił awantur, nie bił itd. jak był pijany to hm praktycznie się do mnie wtedy nie odzywał. zamykał się "w swoim świecie", słuchał muzyki, itp. więc wydaje mi się, że wszystko funkcjonowało w miarę normalnie. dlatego patrząc na dzieciństwo i porównując do tego co czytam u innych..to wydaje mi się, że u mnie to było nic, i że nie mam żadnych podstaw do bycia DDA. Tylko skąd w takim razie u mnie tak sporo tych typowych zachowań....??

  4. A ja mam takie pytanie. Kiedy jesteśmy DDA?

    Co jeśli jedno z naszych rodziców piło - pamiętamy to, oczywiście przeżywaliśmy z tego powodu jakieś negatywne emocje, strach, lęk itd

    ale, że tak powiem nic poza tym. Nie było się bitym, nie było przemocy fizycznej, seksualnej itd.

    Picie też nie było nagminne, tylko miało co jakiś czas swoje cykle. Czy wtedy też jesteśmy DDA? Jak to stwierdzić?

  5. sadunia85 Co do Twojego pytania - ja chodzę do obu z wymienionych przez Ciebie lekarzy ale problem pozostaje we mnie -to ja muszę mieć silna wolę i nie żreć "paluchów"...z leków to biorę Fluxemed 20mg. Pozdrawiam!

     

    a czy mogę zapytać na jaką terapię uczęszczasz? tzn chodzi mi o to w jakim nurcie, psychodynamicznym, poznawczo-behawioralnym ? itd..

    jak długo chodzisz? czujesz żeby to Ci coś dawało? ja zastanawiam się nad terapią, ale baaardzo się tego obawiam.

  6. sadunia85, podobno może pomóc terapia. Ja nie wiem, nie byłam. Może później zajrzy tu ktoś, kto wie więcej i Ci odpisze :) A co do powodu - sama znasz go najlepiej. Jak zajrzysz wgłąb siebie (byle nie dosłownie, poprzez skubanie ;) ), to odpowiedź tam jest. Czemu zaczęłaś, czemu to utrwaliłaś. Możesz dojść do tego sama, a może pomóc Ci w tym terapeuta.

     

    Właśnie próbowałam dojść do tego sama, ale nie znam odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Nie mam pojęcia czemu zaczęłam - bo tego nie pamiętam. Wiem, że byłam jeszcze mała..i dalej kompletna dziura. Nie wiem w jakich sytuacjach wtedy to robiłam, czemu akurat tak, skąd mi się to wzięło itd. Może faktycznie sama nie jestem w stanie sobie pomóc.

    Teraz po prostu chciałabym zaliczyć to co robię do jakiejś "kategorii" żeby łatwiej było mi szukać pomocy. Nie wiem właśnie czy to zwykłe odreagowywanie, czy nerwica, czy jeszcze jakieś inne cholerstwo.

     

    -- 20 mar 2012, 21:58 --

     

    wiem o co chodzi, bo ja tak mam ze skórkami. kiedyś czasami skubałam, ale rzadko, a od ostatnich kilku miesięcy to się tak nasiliło i ciągle leci mi krew palców, skubię bez opamiętania. nie mogę przestać. mój mężczyzna też się na mnie wkurza i sam powtarza, że od listopada nie przestaję tego robić, wcześniej to się nie rzucało w oczy a teraz nie wie co się ze mnie dzieje. jakieś natręctwo, nawyk, czy nerwica...

     

    taa skąd ja to znam. Mój mąż walczy jak może żebym przestała hehe. Prośbą i groźbą ;) Tylko chyba do końca tego nie rozumie. Tzn nie łapie chyba, że ja MUSZĘ i że nie mogę tego kontrolować, tak jak jemu się wydaje.

    a zauważyłaś z jakiego powodu nagle skubiesz więcej ? czy coś szczególnego się wydarzyło?

  7. sadunia85, to może być delikatna forma autoagresji... Albo po prostu zwykłe odreagowywanie zdenerwowania... W dodatku lata przyzwyczajania... I voila, skubiemy bez opamiętania.

     

    tylko czemu akurat w ten sposób odreagowuję? tzn wcześniej mi to nie przeszkadzało, zaakceptowałam to, mówiłam sobie, że taka po prostu jestem. Skubię i już :P Ale przyszedł właśnie teraz taki moment, że mam tego dość. Mąż ciągle zwraca mi na to uwagę, a ja dopiero teraz widzę jak często to robię i czuję, że chcę przestać. Tylko jak sobie z tym poradzić? Jak przestać to robić? Bo pilnowanie się nic nie daje - próbowałam, ale przyłapuję się zazwyczaj jak już kończę to robić, albo jestem w trakcie, albo jak mnie zaboli, a wtedy to już za późno.

  8. Hej

    jestem tu nowa. Trafiłam na to forum bo szukam pomocy. Już chciałam zakładać swój nowy wątek gdy w oczy rzucił mi się ten temat. Jak zobaczyłam nagłówek "skubanie, rozdrapywanie..." i zobaczyłam liczbę stron, śmiać mi się zachciało, bo nie wierzyłam, że może być tyle osób znających temat ;)

     

    Skubię!! Ciągle skubię! Głównie....ucho heh :bezradny: Na górze ucha (na chrząstkach) mam już takie "narośla" (twarde skórki). Jak tylko się zdenerwuję, albo przeżywam inne emocje (podekscytowanie, radość) łapię za ucho i skubię. Oczywiście przychodzi moment kiedy z tego miejsca zaczyna lecieć krew. Ale, dobrze że jest jeszcze drugie ucho :great: wtedy łapię za nie...a tamto czekam kilka dni aż się zagoi.

    hm, nie skubię non stop! ale tak z 50 razy dziennie ... :/

    do tego dochodzą palce u rąk. ciągle skubię skórki, do krwi, albo przechodzę nawet dalej do opuszków i "zrywam" sobie warstwę skóry.

     

    skąd to cholerstwo się bierze? dlaczego ja to robię i czemu nie mogę przestać? nie mogę - bo nawet już nie kontroluję kiedy to robię.

    Pytanie do Was, jako tych doświadczonych ;)

    Co to jest ?? Czy to są objawy nerwicy ? :(

    I powinnam udać się do psychologa? :(

     

    Ajuto!!

×