Najpierw przywitam się ze wszystkimi! Od dawna czytam wasze posty, do tej pory nie zabierając głosu. Czas jednak wrzucić swoje trzy grosze.
Mam nerwicę lękową uogólnioną, zdiagnozowaną od półtora roku, faktycznie - m/w od 11. roku życia. Jako tako funkcjonuję sobie z tym dziadostwem, ale ostatnio dało o sobie znać. Jestem w trakcie terapii i niestety leczenia farmakologicznego.
W każdym razie, jak będę miała jakieś podpowiedzi, jak sobie poradzić, to będę pisać.
Np. do Tukaszwili - podobno nie mierzy się ciśnienia kilka razy pod rząd, bo za każdym razem jest wyższe.
Na duszności mi pomaga dmuchanie w złożone ręce. Trzeba wolno wydychać powietrze, żeby nie uwalniać za szybko dwutlenku węgla, bo to podobno powoduje zawroty głowy, co nakręca kolejne objawy.
Dziewczyny, co do problemów łazienkowych, to polecam trochę ćwiczeń. Zdrowy człowiek sika co kilka godzin. Na spacer wokół domu na kilka minut, potem na dłużej, potem dalej. Wyćwiczy się, i gwarantuję, że nic Wam się nie przydarzy! I zajmijcie czymś myśli, weźcie sobie gazetę, książkę, albo weźcie kogoś ze sobą na ten spacer.
idle, do mnie dotarło, że mam ponad 30 i jestem matką. Damy radę!
OSEMBLE, warto porozmawiać z lekarzem na każdy temat. Jak Ci ma pomóc, jak nie wie, co się dzieje?
Może trochę się wymądrzam jak na pierwszy raz, ale sama przez takie problemy przechodziłam. U mnie najgorsze są myśli egzystencjalne, których nie umiem się pozbyć...
-- 21 mar 2012, 15:03 --
A co by się stało jakbyś po prostu wstała i wyszła do toalety? Nawet siedząc na samym środku auli? Nic!
Wyobraź sobie, że to robisz: jest cicho, ważny facet coś tłumaczy, a Ty wstajesz i wychodzisz. I co z tego? Nic! Podejrzewam, że nawet nikt nie zwróci na Ciebie uwagi.
Nerwicowcy mają to do siebie, że wydaje im się, że są w centrum zainteresowania. Muszę Cię rozczarować - wcale tak nie jest...