Skocz do zawartości
Nerwica.com

taka_ania

Użytkownik
  • Postów

    24
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez taka_ania

  1. Biedronko piszac ze pracuje nad soba miałam na mysli: -częste wyjścia ze znajomymi badz do znajomych(nawet jak mi sie nie chciało to sie zmuszałam-zawsze moglam przeciez wyjsc) -praca(kontakt z ludzmi-wtedy zapominalam o chorobie chociaz na chwile) -spacery,sport(glownie codzienne spacery-nawet sama wychodzilam,byle wyjsc z domu) -wizyty u psychologa,chyba pomagaja-moge sie wygadac? -treningi relaksacyjne Schulza -relaks podczas czytania ksiazek - jak zaczyna sie cos dziac niepokojacego,ze zaczynam sobie juz cos wkrecac to staram sobie przetlumaczyc -mowie,spokojnie,to tylko nerwica,jestes zdrowa,to wszystko Ci sie wydaje,moze juz byc tylko lepiej,przezylas taki koszmar i nie zwariowalas-wiec musze byc chyba silna i odporna -staram sie duzo wysypiac,zdrowiej odzywiac (zauwazylam,ze jak jestem niewyspana albo po jakiejs imprezie-to "to"wszytko powraca-ale umiem juz opanowac ten lęk) -mam duzo planow-tez sobie takie postaw,sprecyzuj sie,masz dla kogo zyc,masz coreczke-wiem na własnym przykładzie,ze ciezko odbic sie od"tego naszego dna"ale wierz mi ze sie da.Pamietam jak czytałam wypowiedzi forumowiczów ktorzy pisali ze da sie z "tego"wyjsc(bardzo dobrze działało i działa na mnie to forum-w szczegolnosci wypowiedzi Grzeska123 -czytajac jego wypowiedzi tak jakbym czytala o sobie,ale on wyszedl z tego,codziennie wstajac rano przypominalam sobie to co pisal,tak mocno w to uwierzylam,ze po czesci wiekszej i mi sie to udało. Wierze w to,ze i Tobie i reszcie forumowiczow sie to uda,poprostu jestesmy za bardzo wrazliwi-tak mi sie przynajmniej wydaje i dlatego takie"super":/ rzeczy nam sie przytrafiaja. Własnie na tym polega ta moja praca nad soba,nie chciałabym jej zaprzepaścic,za duzo sie ucierpiałam tkwiąc w tym dziwnym stanie d/d-nie wyobrazam sobie ze moglabym do tego powrocic,aha przestalam brac leki-bralam je tylko miesiac(fluoksetyne w najmniejszej dawce),wiem ze jeszcze długa droga,przynajmniej nie jest juz taka pokrzywiona jak była wczesniej.Powodzenia
  2. taka_ania

    Czego boimy się najbardziej?

    -śmierci -ze zachoruje na chorobę psychiczna i nie bede miała kontaktu z rzeczywistościa
  3. Witajcie,jak sie czujecie?dawno nie pisałam,ale czytałam na biezaco.Ciekawa jestem czy minał wam ten dziwny swiat wykreowany przez d/d.U mnie zdecydwoanie lepiej-okres hardcorowych 2 miesiecy mam za soba..nawet nie chce sobie tego przypominac,derealizacja praktycznie minela,pojawnia sie w sporadycznych momenatch,jak jestem zmeoczona,niewyspana,po imprezie itp...ale da sie juz z nia zyc,moze poprostu przestawlam sie jej bac,a moze przeszla?sama nie wiem.Zostalo tak z 20 %"tego"-nadal chwilami powracaja mysli egzystencjonalne,czy zyje czy mi sie to sni, momenty lekkiej depersonalizacji...ale nie jest juz tak strasznie...jak kiedys,leki bralam tylko miesiac,moze do nich powrocic?chodze na terapie i sama nad soba duzo pracuje.JAK u WAS?
  4. wlasnie dobry pomysł-co mowili wasi lekarze na temat d/d?mi wczoraj moja psychoterapeutka powiedziala ze to zjawisko wystepuje w silnym lęku,w nieleczonych zaburzeniach lękowych,ze to napewno nie objaw choroby psychicznej-ale zaburzen psychicznych,bo zaburzenia lękowe,czyli dawniej nerwica tak sa nazywane.ze mam prawo odbierac swiat i siebie inaczej,rozni sie to od innych zaburzen "powazniejszych"tym ze mamy tego swiadomosc,dla mnie to bardzo dziwne zjawisko,zauwazylam ze przechodze przez jakies rozne etapy,teraz juz po częsci zaakceptowałam ten stan,co nie oznacza,ze cały czas chciałabym w nim byc,ale juz da sie z tym życ,nie tak jak na poczatku(gdzie bylo bardzo ciezko)!!!-mam przeswity,czasami juz w ogole wydaje mi sie ze jest normalnie,po czym az sie tego boje-bo nie wiem czy jest tak jak bylo"przed"czy jestem w tym cały czas-boje sie ze nie bede mogla tego odroznic i bedzie mi sie wydawalo,ze jest tak cały czas.teraz jestem na etapie-mysli egzystencjonalnych-po co ,na co,dlaczego,czasami to czuje sie jakbym obudzila sie z jakiejs spiaczki,albo z jakbym przespala sporo czasu-bo wszsytko takie dziwne,nijakie,obce-tak jakbym na nowo sie uczyła wszsytkiego.Pracuje solidnie nad tym zeby to zwalczyc z moja psychoterapeutka,robimy rozne eksperymenty,pomagaja,od nastepnej wizyty-zaczynamy trening schulza-ma mnie wyciszyc. odnosnie braku"poczucia odleglosci"to mi sie wydaje,zwlaszcza wieczorami silniej,jakby wszsytko bylo na wyciagniecie reki-chociaz jest np kilka kilometrow stad,tak jakby to na co patrze to obraz,sciana przed ktora stoje...wazne ze sie uspokoiłam,ze juz nie panikuje,te lęki bardzo meczą,mam lęk przed lękiem-czyli błedne koło...
  5. jot be pocztaj moje posty,zobaczysz jak ja sie czulam,w sumie to jeszcze czuje,minal juz miesiac,a ja czasami nie czuje swojego ciała,a jak juz czułam to zastanawiałam sie czym jest ciało-zbiorem jakis miesni,kosci,ukłądow powiazanych ze soba-myslalam kim my jestesmy,co my tu robimy?swiat wydaje mi sie jakims teatrem,a ludzie marionetkami-moje mysli mnie przerazaly,bo wczseniej takich nie mialam,nie czułam ze zyje,taki jest wlasnie swiat d/d wytworzony przez silny lęk,byłam pewna ze wariuje,ale skoro nie zwarowalam do tej pory to moze juz nie zwariuje;)pomalutko mam jakies przeswity,zwlaszcza jak sie czym zajme,wiec moze to minie kiedys na zawsze... ewa125 ma racje najpierw jest lęk a pozniej sami sobie wytwarzamy to czego najbardziej sie boimy,mi wszyscy wydaja sie jacys tacy obcy,dziwni,czasmi jak nie zywi...albo jakby swiat stanal w miejscu,a mi sie to wszytsko wydaje..ale nam sie przytrafiło eisenbein...mi juz wszystko sie wydawalo,głupoty to mało powiedziane,az boje sie ze jak to minie to nie bede odrozniac jak bylo "przed' albo naprzykład to mi zostanie i zdziwacznieje bardzo...ale jestem dobrej mysli:)
  6. gratuluje,podziwiam Cie,ze Ci sie chciało w takim upale tyle pompowac:)masz racje ze wysiłek pomaga,pisał o tym kiedys grzesiek 123,który miał te same akcje z dd i sport pomogł mu bardzo,ja w sumie nie jedziłam na rowerze dzisiaj(nawet tyle bym nie przejechałą)ale,ale...wyszłam do ludzi,na dlugi spacer,poki co(odpukac)jest dobrze...w miare.
  7. biedronko masz racje ze uciekamy w inny swiat i w ten sposob wytwarzamy d/d.ja tez mysle cały czas ze jestem chora psychicznie,tak intensywnie ze sama doszukuje sie tej"nienormalnosci",w ciagu miesiaca z tego lęku odwiedzilam prywatnie 3 psychiatrów(czy oby 1 sie nie mylił i 2 psychologów,ja juz chyba nie mam na co pieniedzy wydawac,raz jest ze mna tak zle,ze leze tylko w łózku i wytwarzam paranoje,ja codziennie mysle ze wariuje,albo ze juz zwariowalam a o tym nie wiem...
  8. ja moge płakac,nie bede sie tego wstydzic,niech probuja na mnie wszsytkich rodzaji terapii,byle by pomogło,narazie nie moge nic powiedziec,bo byłam 2 razy,poki co to ja tylko gadam i gadam,ona podobno szuka wtedy przyczyny...Sa takie dni jak dzisiaj-ze jestem zła na siebie,sobota wieczor,a ja siedze i biadole nad swoim losem,dziwi mnie tez to,ze w sumie po przeanalizowaniu ostanich tygodni,miesiecy,lat-nie mam jakiejs konkretenej przyczyny,ktora wpedziła by mnie w to g.....,Tobie łatwiej bo ja znasz,no nic szukam dalej...palac kolejnego papierosa;)złosniku
  9. jestem spokojna:)pale cały czas,przepraszam ze tak męcze,ja poprostu juz wszytko chciałabym wiedziec,a otuchy dodaja mi wasze wypowiedzi,zwlaszcza tych osob,ktore miały to co ja,a wychodza z tego piekniutko,czyli nadzieja jest...forum pomaga,wiec daje SE luzu troche...
  10. ale tez miałes stany dd?wydaje mi sie ze jak opowiadam o tym lekarzowi to do konca mnie nie rozumie,psycholog mowi ze przejdzie,jak lęki miną,ile trwa u Ciebie terapia?raz w tygodniu? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:45 pm ] jakas konkretna metoda terapii?
  11. wkrokufeler-nie brałes pigułek?czytałam w 1 z Twoich wypowiedzi,ze brałes przez pół roku,czyli co?teraz tylko terapia?to pomaga najbardziej? biedronka-nie chce,zeby Cie moje wypowiedzi załamywały..ja poprostu pisze to co odczuwam,wolałabym miec objawy somatyczne,niz poczucie nierealnosci,biedronka jak Ty sobie radzisz?masz jakies przeswity?
  12. czesc Weronika,dziekuje za pomoc.Myslalam ze poradze sobie bez leków,ze sama terapia,nic bardziej mylnego,przyszedł taki dzien tak jak to opisalas,ze myslalam ze w takim stanie nie wytrzymam ani sekundy i dopiero Od 3 dni biore leki,wiec efektow nie widze,wrecz odwrotnie teraz to dopiero na haju czuje sie non stop,podobno tak ma byc na poczatku.Duzo dobrego slyszalam o effectinie,ja biore tylko zwykła fluoksetyne i to 10 mg dziennie,wydaje mi sie ze za mało,ale co sie bede z lekarzem sprzeczac.Stwierdził u mnie zaburzenia depresyjno-lękowe(chcoiaz mi wydaje sie ze wariuje juz konkretnie),doraznie(jak wystapi atak)mam brac xanax,do tej pory go nie wzielam,bo ja juz nie wiem keidy mam atak a kiedy nie,lęki sa caly czas,zycie mi uprzykszają bardzo.Odrealnienie 100%,d/d pięknie sie rozwija:( Wczoraj bylam na spacerze,siedziałam na ławce,paliłam papierosa i standardowo jak przystało od miesiaca,rozmyślalam czy to dzieje sie naparwde czy tylko mi sie zdaje,nagle przysiadła sie do mnie jakas kobitka,była lekko poddenerwowana,prosi o papierosa(paczka lezy obok mnie)czestuje ja,po czym nagła mysl-a jak ona tutaj nie siedzi i mi sie zdaje, a ludzie,ktorzy zaraz beda przechodzic,wysmieja mnie bo gadam sama ze soba.Dokonczyłam papierosa,odeszłam,wrocilam do domu i policzylam papierosy czy oby napewno ja poczestowalam(to byla nowo otwarta paczka)-paranoja!juz niedlugo bede bała sie swojego cienia,nadsłuchuje czy czegos nie slysze inaczej,wypatruje.Brak sił,nic mi sie nie chce,moglabym lezec caly czas w łózku i wkrecac sobie kolejne jazdy,mało planow,ciezko z domu wyjsc.Sobota,sloneczny dzien,a ja zyje,jakby swiat mial sie zaraz skonczyc,tak jakby wczesniej nic sie nie dzialo,studia,praca,rodzina,znajomi?po co...tragedia.Czy nerwica lękowa moze takie jazdy robic?mam nadzieje ze na pocztaku tylko tak jest,najgorsza jest depersonalizacja,pyatnia-czy ja to ja?z reszta mialabym sile walczyc,ale z tym ciezko..świat pełen absurdu...prawie jak w powieści Gomrowicza...
  13. wczoraj po terapii było dobrze.dzisiaj od nowa,wydaje mi sie ze z kadzym dniem jest juz ze mna coraz gorzej,boje sie cholernie,wydaje mi sie ze to mi sie sni,ze sie obudze,znowu nie czuje ze zyje,znowu nie czuje siebie...jakie leki postawiały was na nogi?narazie na tym mi zalezy zeby odrozniac siebie,wiedziec ze zyje,pozniej juz sobie poradze,tak mi sie wydaje...wierze w terapie...
  14. Ja juz nabełtane mam pieknie,wiec nie trzeba wiecej...dobrej nocy,trzymaj sie
  15. Juz sama nie wiem czy lepiej byc filozofem czy znac objawy wszystkich chorob tak jak my mamy z Destrukcja.Ja nie zastanwiam sie nad przemijaniem(a moze jeszcze do tego nie doszłam)zastanwiam sie czemu zyjemy,czemu jestemy tak skonstrułowani a nie inaczej,itp,itd,szkoda pisac,szczerze wolałabym miec "zawały,dusznosci itp"niz takie rozkminki
  16. Czysta ciekawosc-jakie masz to wykształcenie?Ja wybrałam sobie studia medyczne,koncze je i chyba tez dzieki nim nabawilam sie po czesci nerwicy...
  17. Skupiłam sie na swoim przypadku bardzo,jednak dobrze jest tez poczytac,jak to inni odbieraja. Duzo robie zeby sobie pomoc,jak to pieknie Wkrokufeler okresił ruszyłam tyłek na terapie,widzisz ja juz po paru dniach moich"jazd" zaczełam cos robic,wizyty u lekarzy,a na terapie najdrozszy troszke sie czeka...ciesze sie ze Ci sie udaje,co do Twojej ironii-teraz tez wiem po co mi rece,chyba nie bylo zToba tak ciekzo,skoro nie miałes takich myśli:po co na co i dlaczego...to moze ja na innym forum powinnam pisac?o jaaaaa zaraz znowu zaczne myslec ze to nie nerwica... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:57 pm ] Skupiłam sie na swoim przypadku bardzo,jednak dobrze jest tez poczytac,jak to inni odbieraja. Duzo robie zeby sobie pomoc,jak to pieknie Wkrokufeler okresił ruszyłam tyłek na terapie,widzisz ja juz po paru dniach moich"jazd" zaczełam cos robic,wizyty u lekarzy,a na terapie najdrozszy troszke sie czeka...ciesze sie ze Ci sie udaje,co do Twojej ironii-teraz tez wiem po co mi rece,chyba nie bylo zToba tak ciekzo,skoro nie miałes takich myśli:po co na co i dlaczego...to moze ja na innym forum powinnam pisac?o jaaaaa zaraz znowu zaczne myslec ze to nie nerwica...
  18. Wkrokufeler dobrze przerabiasz na swoje,na tyle ze potrafiłes mnie troche uspokic,mało tego-Twoja "brutalnosc" okazała sie trafna-dzsiaj stwierdzono u mnie nerwice..nie leczoną,dlatego takie skutki mam a nie inne..wcale nie fajne.Dziasiaj jestem 1 dzien po terapii,babeczka super,w ciagu 2 godzin połowe zycia jej opowiedzaiłam,powiedziala ze łatwo nie bedzie,ale wierze w nia,w siebie tez?pytałam sie jej czy to mozlwie ze majac nerwice moge tak przeobrazic sobie swiat,widzac go mniej realnie,innych ludzi postrzegac jako obcych mi,czasmi to jak niezywych,mimo iz zyja...paranoja,kiedy ja poczuje ze zyje?dzisiaj odpukac bez atakow sie obyło,chociaz "jazdy"egzystencjonalne,po co na co,czy zyje czy nie-chodzenie pod klooszem,siwta jak z obrazka-cały czas:/ terapeutka powiedziała ze d/d sie zmniejszy,stopniowo i ustapi,oby sie nie myliła,poodbno jak to minie,to inaczej juz bedzie wszystko wygladalo,podobno malo z tego bede pamietac...czekam na te chwile z utesknieniem [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:31 pm ] Destrukcja rozumiem Cie doskonale,przeraza mnie to troche ze tak długo u Ciebie to trwa,widzisz ja mam takie"jazdy"od miesiaca,nie wyobrazam sobie miec"tego" np 2 lata,wiem ze tyle moze trwac leczenie-ok,ide na to(juz sie nie moge doczekac kolejnej wizyty u niej)ale czuc sie tak caly czas?tego sie boje,ze nie bedzie tak łatwo,boje sie ze strace najlepsze lata na oswajanie sie z ta choroba,polubic jej nie polubie to pewne,moze chcoiaz uda mi sie ja zaakceptowac...u mnie była uspiona,"wyszla"miesiac temu pod wpływem starsznego ataku lęku...no i mam tak do dzisiaj Ewa ciesze sie ze juz wychodzisz z tego...moze kiedys wszyscy z tego wyjdziemy. Wkrokufeler na indywidaulna chodzisz czy na grupowa terapie?jakies efekty?czy sam przerabiasz to na swoje?Pozdarwiam
  19. Wkrokufeler pocieszyłes mnie na tyle,ze powinnam dzisiaj normalnie usnac.Pewnie ze cos z "tym'robie,odwiedziąłm juz z 10 lekarzy:/od jutra zaczynam psychoterapie,wierze w nia...Nie wiem czy łatwo,czy nie łatwo zwariowac,tyle razy w ciagu dnia mi sie to wydaje,ze juz jestem tym zmeczona,"wariowałam jeszcze 2 godz temu"a teraz siedze spokojnie i czytam to forum.Masz racje,ze choroba psychiczna to ostracyzm w naszej kulturze,wiec penwie dlatego sie jej tak bardzo boje.Widzisz ja chciałabym zyc tak jak wczesniej...dlatego wszedzie szukam pomocy,na tym forum tez...duzo mi daje,naparwde...dzieki za odpowiedz...chłopaku:)
  20. Byłam wczoraj u 3 psychiatry,ten tez wykluczył schizofrenie,chociaz juz bylam przekonana ze ja mam,wczoraj tak jakby d/d(po wizycie u niego)ustapiło bylo w 50%,budze sie rano i cyrk od nowa,czuje sie fatalnie,nie czuje ze zyje,rodzina jest jakas obca,wolałabym caly czas spac,boje sie ludzi,boje sie juz z domu wychodzic,caly czas mam to w głowie...mama bardzo chciałaby mi pomoc,ciezko jest mi fatalnie,sa takie chwile ze mysle ze juz popadam w psychoze,zaczynam płakac,mysle ze juz konczy...takie ataki mam kilka razy dziennie,masakra,boje sie spac,boje sie rana czy oby nie obudze sie gdzies indziej,albo juz bedzie ze mna tak zle ze rodzicow nie bede rozpoznawac,juz jakos inaczej ich postrzegam...inaczej niz wczesniej,moze ja juz mam lekka psychoze,nie wiem.znajomi tego nie widza,lekarz stwierdzil zaburzenia depresyjno-lękowe,a ja caly czas sie boje ze wariuje z kazdym dniem coraz bardziej,jak sobie z tym poradzic?biore spamilan,narazie nie widze efektow,jutro neurolog..jakies badania,patrze teraz na pokoj..jakby nie moj,patrze na rodzciow...te twarze jakies takie dziwne,az boje sie czasmi patrzec wole sluchac,tak jakbym miala cos zoabczyc,przysluchuje sie odglosom,i mysle,tak to juz zaraz nastapi,zaraz zwariuje na maxa,ja jestem tego wrecz pewna,dziwie sie sobie,kim jestes,co robie tutaj,ech..najgorsze sa mysli,jakie leki wam pomogly?ja mam juz dosyc. Destrukcja...masz tak ze wszsytko wydaje Ci sie dziwne,jak z filmu?jak sobie z tym radzisz?byłas u jakiegos specjalisty?juz sama nie wiem czy ja mam nerwice czy cos gorszego,wolałabym chyba mierzyc co 5 minut ciesnienie i myslec ze mam zawał,niz myslec ze nie zyje juz...
  21. bylam dzisiaj u 3 psychiatry,z przekonaniem ze ten juz w koncu ja stwierdzi,nic takiego sie nie stało,powiedział ze to mega lęk,musze mu wierzyc,przynajmniej do nastepnej wizyty...ja juz sama sobie ja zdiagnozowalam,a on stwierdził zaburzenia depresyjno-lękowe,powiedział ze jakbym była chora na to bym sie jej tak nie bała,nie pytałabym sie go o to,pytał czy mnie ktos przesladuje,chce otruc,czy cos widze,slysze..jesli nie to mam sie nie bac,a wyleczyc lęki,które powoduja te chore akcje w mojej głowie,wiec moze wkrecmy sobie jakąś próchnice lepiej nie wkrecimy sobie jej,bo sie jej nie boimy,wiec wolimy wkrecac sobie shizo,guzy mozgu,udary,zawały...
  22. uciekłam dzisiaj z pracy,wyszłam 2 godziny wczesniej,juz nie moglam wytrzymac,derealizacja+depersonalizcja 100%,rozmawiałam z klientami,nagle wszystko wydalo mi sie nierealne,za mgła maksymalnie,starałam sie opanowac-wmawiałam wszsytko jest ok,ale to było silniejsze-mysle o zaraz pewnie wyjdzie ta skrywana przeze mnie schizofrenia,penwie cos zobacze,usłysze,patrzyłam na kolezanke,ktora opowiadała ze idzie na grilla dzisiaj,mysle-po co,przeciez wszystko jest takie obce,moze i mogłabym zniesc ta derealizacje,gdybym tylko nie miała depersonalizacji,to najgorszy shit,wydaje Ci sie ze nie istniejesz,nie widzisz siebie,nie czujesz,nagle jakis pracownik pyta sie mnie o cos-mysle,wiec on mnie widzi,ja jestem,ale gdzie-skoro siebie nie odczuwam,odpowiadam-przy czym bardzo wsluchuje sie w siebie czy oby napewno mowie poprawnie,dobrze.Oddałabym wszsytko zeby powrocic do tego stanu"sprzed"teraz moje mysli koncentruja sie w 100 % na d/d,mimo iz z kims rozmawiam,mimo ze sie nawet smieje-cały czas te pytania-po co ja tu jestem,czy napewno tu powinnam byc a nie gdzie indziej?po co my zyjemy.Wczesniej bedac w pracy myslalam co zrobie gdy wroce do domu,gdzie wyjde,co ugotuje,z kim sie spotkam-teraz nie ma miejsca na takie mysli-tak jakbym tylko czekala kiedy zwraiuje,staram siebie oszukiwac,ale ja naprawde zyje juz inaczej niz nawet miesiac temu-bylam energiczna,pomyslowa-teraz mam 100 tys mysli na minute-wcale nie przyjemnych.Dzisiaj przyjedza moja przyjaciolka do mnie,juz sie boje jak to bedzie,mialysmy isc na jakies piwo,az bede sie go bala napic(to nie do pomyslenia wczesniej),bede sie bala co sie moze wydarzyc,czy to juz dzisiaj przejde w stan psychozy,czy jeszcze mnie oszczedzi...:/i poczeka az zrozumieje sens zycia aby mnie w koncu porwac w swiat wariactwa.Masakra,nikt tego na zewnatrz nie widzi,mama sie cieszy-mowi dziecko wszsytkie wyniki super Ci wyszly-zdrowa jestes,przestan sobie wmawiac,gdyby ona wiedziala jak ja postrzegam teraz swiat i siebie...brak tozsamości...wszsytko obce,moje ciało tez-niby jestem w nim,ale jakby mnie nie było.Psychiatra mnie nie zrozumiala chyba do konca,mowi ze to konflikt jakis w sobie mam,mysle jaki konflikt!!!jak mi sie tak zyc chcialo,a teraz to szkoda gadac...nie wiem czy to przetrwam...ide do pracy bo musze,piore bo musze(przy czym zastanawiam sie czy napewno ide-no poprostu super:/),ide z kims sie spotkac,no bo bylam dusza towarzystwa,dziwnie w domu sie zamknac,co by pomysleli...ale wychodzac gdzies mysle caly czas o tym co moze sie zdarzyc,kiedy juz w koncu strace kontakt z rzeczwistoscia,tak sie tego panicznie boje.Dziekuje wam za odpowiedzi,Ewa125 Tobie szczegolnie,bo wydaje mi sie ze rozumiesz moj stan,w jakim teraz jestem,Tobie przeszlo,ja juz coraz mniej w to wierze...Wczoraj przeczytalam wszsytkie posty z tego tematu-niektore mnie"pocieszyly"bo mamy to samo,ale jak przeczytalam ze to mzoe przejsc w stan psychozy czy schizofrenii to zbladlam,no i teraz juz na niczym innym nie moge sie skoncentrowac,mimo ze czytalam ze takie osoby nie odczuwaly by takich zmian,no to mi sie wydaje ze ja to napewno jestem wyjatkiem.Jak nim nie moge byc skoro cos takiego mnie dopadlo,to nie grypa,zapalenie oskrzeli czy bolaca 6;)wracajac z pracy jechałam w autobusie-oczywiscie obserwacja czy oby nie widze w drodze powrotnej czegos nowego,patrze na ludzi,dziwni jacys-ale zazdroszcze im,ze maja inne problemy,takie jak ja kiedys... [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:02 pm ] jeszcze musze Wam sie zwierzyc,bo tylko Wy mnie rozumiecie.Po napisaniu ostatniego postu,wyszlam na balkon zapalic(pale teraz ponad paczke:/),oczywscie matrix caly czas,piekna pogoda,ale dla mnie nie ma to znaczenia,nawet moglaby byc zima,nawet moglabym wygrac milion i co z tego?wydaje mi sie ze jestem egositka,bo problemy innych ludzi wydaja mi sie nie problemami,nawet inne choroby wydaja mi sie uleczalne,od magicznej tabletki czy masci-zniknie wszytko,u mnie nie...jestem z tym tylko ja,to mnie przeraza,bo inni tego nie maja,a ja musze udawac,przyklejac sztuczny usmiech-ze niby wszsytko jest ok.muzyka,moj wyglad,znajomi-sa mi teraz obojetni,boje sie juz patrzec w lustro,boje sie siebie,gdybym wiedziala np ze za rowny tydzien mi sie to skonczy i wszystko bedzie tak jak dawniej,to wydaje mi sie ze mialabym w sobie tyle siły zeby to znieśc,ale kto mi da taka gwarancje ze to sie skonczy?ze nie zwariuje,ja juz nie boje sie ze bede miala zawal,czy udar mozgu,juz cisnieniomierz nie lezy na szafce nocnej,szczerze wolalabym juz miec objawy somatyczne...najbardziej ciesze sie z tego ze jestem juz prawie po sesji(co tydzien wyjedzalam na 3 dni do innego miasta na studia-teraz wydaje mi sie to niemozliwe),a wczesniej juz nie moglam sie doczekac jak pojade tam,odliczalam dni,2 dni wczesniej bylam spakowana,teraz zostal mi 1 egzamin,chyba nie dam rady pojechac pociagiem,kolejny semestr zaczynam we wrzesniu,jak nie przejdzie,to biore dziekanke(jak bede ja w stanie wziasc,a nie bede lezec w pidzamie,z oblednymi oczami wpatrzonymi w blekitny sufit w wariatkowie)tez mieliscie takie mysli?ze po co wam niby studia?itp.zostal mi tylko rok-studia medyczne,przez czyatanie tych wszsytkich ksiazek,"mialam " chyba polowe chorob,pamietam jak pisalam prace licencjacka na temat udaru mozgu-wydawalo mi sie ze bede miala go jzu w nocy,to jest straszne...chyba mam mega nerwice lękową,nie leczona.Patrze na moj pokoj,zastnawiam sie po co mi tyle tych ksiazek medycznych,wszystkie przeczytane,czemu nie wole przeczytac jakiegos romansidła,studia tez wybralam takie na ktorych czułam sie bezpieczna,zajecia z doktorami,myslalam jakby co to mi pomoga odrazu nie bede musiala czekac na pogotownie,zwlaszcza ze zajecia mielismy w szpitalu,uwazacie ze nie leczona nerwica(o ktorej czasami zapominalam,bo wydawalo mi sie ze ja zwalczylam)mogla spowodowac az takie zmainy w moim umysle?a moze mozecie zaproponowac cos zamiast leków poki co-jakies zioła?witamin nie moge bo mam wyniki idealne,a od psychiatry nie dostalam lekow przeciwklekowych tylko antydepredyjny.ona nie widzi we mnie problemu i mowi zeby nie czytala tyle,nie szukala objawow w swoim organizmie,zapytala sie dlaczego tak uparcie chce miec ta schizofrenie(co 5 minut pytalam sie jej czy ja mam)a jak robila wywiad ze mna-zapisywala cos na kartce(tak bym chciałal to przeczytac)-wtedy to juz zbladlam,mysle wykryła ja u mnie z miejsca na dzien dobry:)ale maja ze mna los...to naparwde silniejsze ode mnie...
  23. Ciesze sie ze ktos mnie w koncu rozumie,az sie usmiechnełam jak przeczytłam Twoj post,teraz tez smiac mi sie chce z moich mysli dlaczego np mamy takie a nie inne nogi,mam nadzieje ze takie mysli mina...musza...dziwi mnie tylko dlaczego mnie to akurat spotkało,psycholozka robila ze mna wywiad-nie miałam jakis mega traumatycznych przezyc,spokojne dziecinstwo,wszystko jak trzeba,powiedziała ze przyczyne znajdziemy...moze zbyt nadopiekuńcza mama,a moze taka moja natura poprostu:)
  24. Nie radze juz sobie,nie czuje swojej osoby,czuje sie nieobecna,przezroczysta,patrzac w lustro-zastanawiam sie jak ja wygladalam wczesniej,patrzac na reke-zastanawiam sie czy to napewno moja reka,do tego dochodzi pytanie-czym jest reka?Czuje sie pusta w srodku,bez emocji,zyje bo musze,rodzice tego nie rozumieja,mowia-dziecko,to przemeczenie psychiczne,jakis magnez,spacer,wyjscie do kina-to Ci pomoze:/stalo sie to 3 tyg temu,najpierw poczulam derealizacje,do tego maly atak paniki,po 2 dniach coraz silneijsze ataki-umieralam,wariowalam,do tego derealizacja non stop,caly czas podchodzialam do okna,patrzylam czy cos sie zmeiniło,swiat wydaje sie nierealny,wszytko niby stalo tak jak dawniej,ale brakowalo jakiejs spojnosci,balam sie tego,mimo iz to 2 epizod w moim zyciu z derealizacja,wczesniej minal samoczynnie po 2 tygodniach,nawet nie zdawalam sobie sprawy ze to uczucie to własnie derealizacja.Teraz budzac sie rano-odczuwam to caly czas-matrix 24/h,do tego dochodza zaburznia snu.Oczywsice odwiedzialam 2 psychlogow-1 nie zrozumial mnie,mowil ze nic mi nie jest,wyszlam rozczarowana 2 super-zaufalam tej babeczce,postaram sie jej opowiedziec o calym moim zyciu.Przestraszona swoim stanem-odwiedzialam 2 psychiatrow-nic nie wykryli,chociaz uparcie jestem penwa ze mam jakies powazne zaburzenia psychiczne,o shizofrenii juz nie wspominajac-chyba sama ja sobie zdiagnozowalam,mimo ze oni powiedzieli ze to niemozliwe.Czasami sie zastanawiam,moze ja sie tak pieknie kamufluje,boje sie ze zwariuje,widze siebie obijajaca sie o sciany jakiegos psychiatryka,znajomi-ktorzy kreca glowami,mowiac-co sie stało z ta energiczna Anka,ktora zawsze wsyztko organizowala,wyjazdy,imprezy-dusza towarzystwa.A teraz?...szkoda pisac,strach przed wyjsciem do pracy,przed atakiem,wracam do domu-atak co 5 minut,zaraz wydaje mi sie ze starce kontakt z rzeczywistoscia,ze nie bede bliskich poznawac-wychodze z domu,udajac ze nic sie nie stalo,biore worek smieci-sluchawki na uszy,nerwowo przelaczane stacje radiowe,4 papierosy wypalone na ławce...,codziennie wydaje mi sie ze wariuje,mysle wtedy o rodzicach,jaki to dla nich bedzie ciezar...Do tego dochodza mysli,jakich wczesniej nie bylo-kim jestem,kim my wszyscy jestesmy,nie chce byc drugim Szekspirem-ale tez dla mnie swiat to teatr,patrzac na tych ludzi...kazdy za czyms biegnie,goni,kazdy gra jakas okreslona role,takie marionetki..przeraza mnie to.Ludzie wydaja mi sie obcy,czasami juz Ci najbardziej najblizszi-czyli rodzina,patrze na nich i zadzroszcze im ze nie maja tego co ja,nie mam sił...Od ostatniego epizodu derealizacji minelo 7 lat,spokojnych,czasami z malymi ataczkami-tak je nazwe bo oddalabym wszystko zeby wrocic do tego stanu.Oczywiscie jak na hipohondryczke przystało-zrobiłam wszsytkie badania,włacznie z usg brzucha wszytko pieknie,az ksiazkowo,wolalabym juz chyba miec złamana noge w samym srodku wakacji bedac nad morzem,niz uczucie bycia nie soba,czuje ze to ktos za mnie robi herbate,ktos jedzie samochodem,ktos rozmawia z ludzmi,ktos za mnie idzie,smieje sie,płacze...ale czy to ja?patrzac na kalendarz zastanawiam sie czy dni napewno przemijaja,czy czas nie stanal np w miejscu,a mi sie to wydaje,stojac na przystanku-ktos pyta mi sie o godzine,odpowiadam-po czym zastanawiam sie czy napewno ten ktos tam jest,czy mi sie to nie wydaje i nie mowie np sama o siebie,...nie zycze tego nikomu,pustoszeje od srodka,ciesze sie ze znalazłam tutaj osoby o podobych odczuciach,ze nie jestem sama,czytalam was od jakiegos czasu,az sama postanowiłam napisac...ufff az mi lżej,nie moge doczekac sie psychoterapii-zaczynam za tydzien,lekow nie biore-mialam przepisana fluoksetyne,chce z tym walczyc,chce powrocic do tego stanu "przed"nie chce juz sie zastanawiac nad wszystkim,to zabija od srodka.Pomożcie,wiem ze potraficie...
×