Witam
Jestem uczniem pierwszej klasy technikum. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień mam coraz większe kłopoty z psychiką. Oczywiście, jak można się domyśleć za sprawą szkoły, a raczej klasy.
Klasa jak klasa jest kilka fajnych osób, ale to wszystko. Moich dwóch kolegów to cwaniaczki. Na lekcjach zachowują się, jak małpy. Jeżeli ktoś się o coś zapytania nauczyciela natychmiast w jego stronę lecą obelgi typu-"zamknij mordę","chcesz w ryj? ". Jeżeli ktoś odwarzy się to zripostować to natychmiast jest zastraszany, rzucają w niego papierkami i zaczepiają. Dziewczyny oczywiście są tym zachwycone (przecież tak zachowuje się samiec alfa )
Problem ten, jak widać nie dotyczy mnie bezpośrednio, ale mam dość tego wszystkiego. Boję się odzywać na lekcji, coraz bardziej izoluje się od znajomych, aby stać się, jak najbardziej nie widocznym. Boję się chodzić do szkoły. W nocy budzę się ze strachu i leże tak kilka godzin, najgorsze są wieczory i poranne dojazdy autobusem do szkoły. Ciągły strach przed tym co może mnie spotkać mnie paraliżuje. Dzisiaj ze strachu nie poszedłem nawet do szkoły. Na samą myśl o tym, że muszę z nimi spędzić 3.5 roku nie chcę mi się żyć. W domu udaję, że wszystko jest ok...ale to mnie jeszcze bardziej dołuje. O nauce nawet nie wspomnę, samoocena juz mi poleciała w dół. Nie oczekuje jakiś super rad, jak sobie z tym poradzić. Muszę to z siebie wyrzucić.