Skocz do zawartości
Nerwica.com

dreqx

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dreqx

  1. Witajcie, Od kilku lat zmagam się z problemami dotyczącymi oddawania moczu. Wszystko zaczęło się na początku gimnazjum, kiedy nie dotrzymałem do toalety i zesikałem się w drodze do łazienki. Widziała to jedna koleżanka, ale powiedziałem, że ktoś mnie oblał i raczej uwierzyła. Od tego czasu miałem częstsze parcie na pęcherz. Musiałem chodzić do toalety co 2 przerwy, z biegiem czasu co jedną przerwę. Moczu nie było dużo, jednak czułem, że muszę tam iść. Dodatkowo czasem miałem problemy żołądkowe - biegunki przed szkołą. Były robione wielokrotnie różne badania, ale pod względem fizycznym jest wszystko dobrze. Byłem także u psychologa 3 razy jednak nie kontynuowałem tych wizyt. Można powiedzieć, że do tego problemu jakby się "przyzwyczaiłem" i zaakceptowałem to, że muszę chodzić częściej do toalety. Problem zaczął się nasilać pod koniec liceum - kiedy zbliżała się matura. W sytuacjach typu pytanie przez nauczycielkę, wystąpienie publiczne itp miałem lęki, źle się czułem. Z perspektywy czasu to mogły być lęki przed tym, że niedotrzymam do toalety czy nawet zwymiotuję. Zacząłem chodzić w pampersie i z tym parciem na pęcherz było trochę lepiej, ale nie wyeliminowało to problemu. Przed samą maturą zacząłem brać Coaxil i już na sam egzamin Hydroxyzynę. Było trochę lepiej, ale nie całkiem. Obecnie jestem na studiach i ten problem mam w prawie każdej sytuacji, gdy nie mam w pobliżu toalety bądź może istnieć jakąś przeszkoda by do niej pójść (np. muszę kogoś pytać). Dalej biorę Coaxil (po maturze byłą przerwa w jego zażywaniu) ale problem cały czas jest i to prawie nie pomaga. Czasami nawet tak jest, że pójdę oddać mocz a za dosłownie minutę znowu mam uczucie, że muszę iść do toalety bo gdzieś wychodzę. Często nawet specjalnie mniej piję by nie sikać bądź odmawiam sobie wielu przyjemności w któych wiem, że to problemy mogą wystąpić. Co mogę robić z tym problemem? Zacząłem chodzić do psychologa, ale dopiero jestem po pierwszym spotkaniu.
  2. Hm, polubienie potrawy poprzez głód wydaje mi sie chwilowe, i to będzie coś w stylu zjesz bo musisz. Trochę rzeczy jest takich co może nie nie lubię, ale po prostu wolałbym ich nie jest, bo nie za bardzo mi smakują. Np. Banany, ser zolty (zapieczony np w tostach lubię), biały ser, pieczarki.
  3. Witam, Z góry mówię, że nie jestem jakimś niejadkiem i ten temat nie dotyczy bezpośrednio mnie, ale jestem po prostu ciekawy. Chociaż sam bym może też skorzystał. Czy istnieje jakiś "psychologiczniy" sposób na polubienie danej potrawy? Zastanowilo mnie to przy czytaniu książki o wpływie. Czy da sie tak na siebie wplynac?
  4. Cześć, na początek przytoczę moją historię w skrócie... Był to początek klasy I Gimnazjum, zacząłem jakoś częściej chodzić do toalety. Pierw to było tak, że gdy tylko rano wstawałem to już mocno mi się chciało, a potem np. gdy wracałem ze szkoły to też (w szkole nie chodziłem) i problem co raz bardziej się nasilał. Aż zdarzyło się tak, że na ostatniej lekcji bardzo mi się chciało siku, ale to była ostatnia lekcja i uznałem, że wytrzymam. Zostało jakieś 15 minut do końca lekcji, kiedy już bardzo się wierciłem i nie mogłem wytrzymać. W końcu zapytałem się nauczycielki czy mogę pójść, ona na szczęście mi pozwoliła. Nie zdążyłem dobiec do łazienki i się posikałem w drodze... Jak małe dziecko. Nie wiedziałem co zrobić, by nikt nie zobaczył, ale jakoś sobie z tym poradziłem, bluzą zakryłem i nawet nie było widać. Średnio pamiętam jak to wydarzenie przeżyłem, ale nie za dobrze, chociaż bardzo się nie przejąłem, bo nikt nie zauważył. Z czasem było tylko gorzej, chodziłem co raz częściej do toalety. Powiedziałem o swoim problemie mamie (nie powiedziałem o tej historii w szkole, ponieważ jest dla mnie bardzo wstydliwa...) i myśleliśmy, że to problem z układem moczowym. Więc robiliśmy różne badania, moczu, USG, krwi - wszystko było w porządku. Nawet brałem tabletki na częste chodzenie do toalety, nic nie przechodziło. Powiedziałem jej, że to może być problem z nerwami, że najczęściej tak mam właśnie w szkole, a szczególnie na takich "ważniejszych" lekcjach. Brałem wtedy różne leki uspakajające, na początku lekkie - nic nie odczuwałem, aż potem mocniejsze - prawie nie lub minimalnie było lepiej. Mama przekonywała mnie do psychologa, ja nie chciałem. W końcu to mnie tak męczyło, że się zgodziłem. Nawet sam chciałem by mi on pomógł. Rodzice wydali na niego kilkaset złotych, ale nic nie pomogło. Nie podam nazwiska, ale wiem, że jeden z lepszych, są dobre o nim opinie. W gimnazjum zawsze było tak, że chodziłem na co drugiej przerwie czasami nawet na każdej... Jakoś sobie z tym radziłem, chociaż naprawdę mi było ciężko. Cała klasa idzie z pod jednego gabinetu, pod drugi, a ja zawsze musiałem chodzić gdzieś indziej - czyli do łazienki. To uczucie jest ciężko opisać i jest różne. Ale wiem kiedy to jest, bo czuję, że się denerwuje i jakby "czuję" ten pęcherz. Również jest tak, że nie raz mam mocz z niczego tzn byłem niedawno w toalecie lub nie dużo piłem, a tego moczu i tak jest całkiem sporo. Gdyby to było tylko w szkole, może jakoś bym sobie z tym poradził, ale tak nie jest. Tak mi się zdaje, że to jest zawsze wtedy gdy mam obawę, że nie będę miał dostępu do łazienki/nie zdążę. I myślę, że to przez to przeżycie w I klasy gimnazjum. Bo w domu tak nie mam, ale jak już wychodzę ze znajomymi to już jest inaczej. "odczuwam" ten pęcherz, ciężko to opisać, ale tak mi się zdaje jakby chciało mi się do toalety. Jest różnie, czasami jak pójdę to moczu jest mało, a czasami dużo. Nie wydaje mi się, że to jest od tego ile wypiłem i jak dawno byłem. U mnie chyba bardziej na to nerwy wskazują. Nie wiem już co mam robić, teraz idę do liceum, chciałbym aby ten problem całkowicie zniknął i żebym nie musiał się martwić tym, że nie zdążę do toalety czy coś. Być spokojnym i móc wyjść normalnie ze znajomymi lub przebywać w szkole. Co mogę zrobić? Ktoś ma jakieś pomysły? Ja już nie wiem co mam zrobić, psychologa nie chcę kolejny raz, bo uważam, że mi nie pomoże, a to tylko strata pieniędzy.
  5. Cześć Mam 16 lat i mam problem ze stresem. Widoczne jest to w wielu momentach, najbardziej w szkole i na meczach (gram w piłkę nożną). Zajmijmy się tym 2, z 1 jakoś sobie daję radę. Od około 2 lat tak się dzieje, stopniowo się to powiększało. Objawy stresu to brak koncentracji, precyzji, mocniejsze bicie serca, czasami kręcenie się w głowie, zdenerwowanie, że coś zrobię źle. Gram w dobrym klubie i kiedyś byłem jednym z najlepszych, teraz niestety tak nie jest. Wszystko przez stres i dobrze sobie z tego zdaje sprawę. Na treningach jest w miarę w porządku, ale na meczach, kiedy jest jakaś presja sobie nie radzę. Nie mogę trafić do bramki, serce mi mocno wali (nie przez zmęczenie), popełniam głupie błędy w grze. Przez jakiś czas chodziłem do drogiego psychologa, wizyty kosztowały kilkaset złoty... Prawie nic to nie pomogło. Chciałbym pójść do liceum sportowego, ale jak pójdzie tak dalej to nic z tego. Co mógłbym zrobić, jakieś metody na stres wam znane, coś co mnie uspokoi? Leki brałem, mniejsza dawka = za słaba, większa = od razu spać się chciało, byłem znurzony.
×