Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kiara87

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kiara87

  1. O tym nie pomyślałam. To chyba żeczywiście dobry pomysł. Dziękuję Marla. A ja moją mamę bardzo kocham, tylko coraz rzadziej mogę z nią normalnie porozmawiać. Pozdrawiam
  2. Witm:) Mam problem z moją mamą. Nie wiem, co jej jest. Mój tata od bardzo wielu lat (odkąd pamiętam) wyjeżdża za granicę do pracy. Czasem ma przerwy, np 2 lata ale potem znów tam wraca. Firma wysyła go do różnych krajów i różnych miast. Mama zarzuca mu zdradę. Bardzo w to wątpię. Tata jest bardzo religijny. Nie wiem, na czym mama opiera te zarzuty. Kłuci się z nim przez telefon, kiedy słyszy głosy w tle. Przegląda stare dokumęty taty i sprawdza, czy nie brał urlopu. Kiedy słyszy głosy sąsiadów zza ściany, jakiś ludzi rozmawiających za oknem albo w sklepie myśli, ze oni rozmawiają o tacie. Czasem słyszy to, co chce usłyszeć. Na przykład rozmawiam z moją siostrą o filmie a mama wchodzi do pokoju i pyta czy mówiłyśmy że tata coś tam zrobił. Innym dziwnym zachowaniem jest gdy rozmawiamy sobie z siostrami a mama przychodzi z drugiego końca mieszkania i pyta "co mówiłyście?" i "mówiłyście do mnie? Jeśli do mnie to mówcie głośniej i wyrażniej". Dodam jeszcze, że czasem, kiedy stoję obok niej i naprawdę coś do niej mówię to często jest zamyślona i nie słyszy, a przynajmniej nie odpowiada, ale kiedy powiem coś nieistotnego, na przykład do psa to znów się wypytuje co mówiłam.To i tak jeszcze pół biedy. Znacznie gorzej jest, kiedy pyta nas co mówiłyśmy, gdy przyprowadzamy znajomych albo gdy ich o to pyta. Nie rozumiem tego zachowania. Jak możemy mówić coś do niej, jeśli jesteśmy w innych pokojach?? A kiedy proszę ją, żeby do mnie nie wchodziła i nie pytała o to bez przerwy to potrafi mnie zawołać i i tak o to spytać albo siedzi w kuchni i powtarza kurcze co jakiś czas. Nie wiem, co nasi znajomi sobie o tym myślą. Moja najmłodsza siostra nie przyprowadza nikogo do domu, nawet urodzin nie obchodziła, bo się wstydzi. Jakiś czas temu bez przerwy chodziła do lekarzy. Nawet za bardzo nie było wiadomo, co jej dolega, bo tata mówił, że zdarzało się, że siediała w gabinecie i kiedy lekarz się jej pytał o co chodzi milczała. Uważam, że potrzebuje opieki psychologa (lekarka proponowała tacie nawet psychiatrę) ale nie wiem, jak ją do tego nakłonić. Kiedy próbuję o tym poważnie porozmawiać to jest tak, jakbym mówiła do ściany. Nawet nie próbuje przemyśleć swojego zachowania. Jest tak, jakby zamknęła się w jakiejś skorupie. Często żałuję, że wogóle zaczynam, bo rozmowa kończy się kłutnią i wzajemnym oskarżaniem. Naprawdę nie wiem, co mogę zrobić. Przecież nawet, gdyby mi się udało ją zaprowadzic do psychologa to i tak pewnie nie chciałaby z nim rozmawiać. Ta sytuacja jest bardzo męcząca dla całej naszej rodzny. Bardzo proszę o jakie kolwiek opinie i sugestie. Pozdrawiam wszystkich:)
×