Skocz do zawartości
Nerwica.com

emi333

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez emi333

  1. emi333

    moja historia

    Dziękuję wszystkim za każdą opinie i okazaną serdeczność:) W środę mam kolejną wizytę u lekarza rodzinnego - poproszę o przedłużenie chorobowego- z pewnych źródeł wiem, że z powodu różnicy kasjerskiej mam być zwolniona z pracy. Jestem załamana:(;(;(;(;(;( nie pokoję się odczuwalnym i paraliżującym lękiem... -- 16 mar 2012, 10:53 -- W środę mam pierwszą wizytę u psychiatry. Niepokoję się, ale ufam w to, że otrzymam pomoc:) -- 22 mar 2012, 08:45 -- Witajcie! Jestem po pierwszej wizycie u specjalisty psychiatrii. Najważniejsza jest diagnoza- zmienił wcześniejszą zasugerowaną przez lekarza rodzinnego ( zaburzenie depresyjne nawracające F 33) na F 41-zaburzenie lękowe z napadami lęku i F 43-reakcja na ciężki stres i zaburzenie adaptacyjne. Wizyta trwała koło 40 minut. Mam niedosyt, gdyż Specjalista ograniczył się tylko do analizy ostatniego wydarzenia stresującego w pracy. Nie udało mi się nawet wspomnieć o toksycznej przeszłości, która od zewnątrz mnie zrzera. Udało mi się tylko napomnieć o problemach małżeńskich. Szybka diagnoza- poczułam się zaszuflatkowana. Wypisał mi receptę na parogen 20 mg, hydroxyzinum ale tymrazem w większej dawce niż wcześniej zalecił lekarz rodzinny tj. 25 mg, propranolol 10 mgi aspargin na wzmocnienie. Wypisał zaświadczenie dla lekarza rodzinnego by przedłużył zwolnienie na którym obecnie przebywam do kolejnej wizyty u specjalisty. Zainkasował stówkę i grzecznie zaprosił za miesiąc. -- 22 mar 2012, 09:01 -- Przeanalizowałam wszystko co napisaliście. Wiem, że nic nie usprawiedliwia agresji wobec najbliższych. Ale zawsze bolało mnie jak ktoś oceniał mojego tatę , potem mamę i siostrę za potworów tylko dlatego, że nie radzili sobie ze swoimi emocjami i odreagowali je na mnie. To byli moi najbliżsi i mino, że to strasznie bolało jak mnie krzywdzili nie umiałam przyjąć krytyki na ich temat. Tato zmarł jak byłam mała więc nie miałam wpływu na jego zmianę. Sytuację w domu , relacje między mamą , najstarszą siostrą i naszą rodzinką dopiero jako nastolatka udało mi się przemienić. PAWEŁ3 ma rację sama modlitwa czasami nie ma siły przebicia. Szturmówka do nieba moja, dziesiątek znajomych wspólnot zakonnych, nasz post, a przede wszystkim moja wola uzdrowienia relacji rodzinnych przemieniła nas. Wprowadziłam do domu pozytywne uczucia, zaczęłam wprowadzać słowo kocham, przepraszam i co najważniejsze wybaczam do naszego słownika. Na tyle ile miałam wtedy możliwości- faky kosztem własnej psychiki odmieniłam nas w ludzi patrzących przyjażnie na siebie i świat. To moja rodzina -kocham ich i warto było!!!! -- 22 mar 2012, 09:23 -- Podobnie wygląda sytuacja z mężem. Każdy z nas w nasze małżeństwo wniósł bagaż złych doświadczeń i nawyków. Każdy z nas inaczej radzi sobie ze swoimi emocjami. Mad_Scientist, masz racje nie można usprawiedliwiać przemocy. Uważam, jednak, że nie można skreślać od razu ludzi, którzy stosują przemoc. Jest coś co musi ich do takich czynów pchać, i nie są to zdrowe odruchy- tylko jakieś zaburzenia osobowości z którymi sobie nie radzą. Nie przekreśliłam męża- za słabość, którą wyrażał siłą czynu, a teraz niekiedy słów. POST< MODLITWA< PIELGRZYMKA zawierzyłam nas MARYJI. Widzę już wiele symptonów uzdrowienia naszego małżeństwa. Dobra wola mężą, poprawa zachowań jest widoczna. Ufam, że wszystko się poukłada. Świadoma jestem, że jest to długo trwały proces, w którym zdarzają się już teraz słabsze dni. Wierzę. Choć napady panicznego lęku nie ustępują. Trudno zaufać do końca człowiekowi, przestać się bać. Wiem jak słaba jest moja psychika, zdaję sobie sprawę, że siła dobrej męża woli może słabnąć z powodu jego zaburzeń osobowości. Narazie nie naciskam na jego terapię, leczenie. To jeszcze nie ten czas... -- 22 mar 2012, 09:42 -- Bardziej toksyczne są dla mnie przeżycia nastoletnie, które osłabiają moje poczucie wartośći, wywołują rozpacz, wprawiają w obłęd. POCZUCIE ZAMKNIĘTEJ PRZESZŁOŚCI, WYŁACZENIE I WYOBCOWANIE jakie doznałam przez splot sytacji jakie wydarzyły się po zajściu gdy byłam molestowana przez księdza. Pierwszy ból, zawód to jego osoba, a raczej to co przez swój stan duchowny powinien prezentować, a nie stety tak nie czynił. Drugi bardzo wpływający na moje JA fakt, to to że powierzona tajemnica tego zdarzenia siostrą zakonnym, z którymi wiązałam swoje powołanie zakonne zamieniła definitywnie moje życie. Siostry - przełożone nie uwierzyły mi, oskarżyły o kłamstwo, zawiść względem tego księdza, zakazały kontaktu z przyjaciólkami, które zasilały ich szeregi. No i najważniejsze nie wiem jak to nazwać klątwą- przeklęństwem jakie na mnie rzuciły- powiedziały, że jestem zła, że jest we mnie szatan, i nic dobrego z tego powodu w życiu mnie nie spotka. Nie umię z tym żyć. Wiem, że to są tylko słowa i to takie, które nie powinny paść z ust zakonnic, ale wywarły one na mnie duże piętno niskiej samooceny, bezradności. Śnią mi się koszmary o przeżytym zdarzeniu. Często powracają natrętnie wspomnienia. Czuję silny niepokój gdy coś symbolizuje mi jakiś aspekt tych dla mnie traumatycznych wydarzeń. Do tej pory widok kapłana, który zgotował mi ten los paraliżuje mnie obojętnie w jakiej sytuacji lub miejscu go zobaczę. Wpadam w panikę. -- 22 mar 2012, 09:56 -- Podobnie zakończyła się moja historia z powołaniem zakonnym u innych sióst. Powód mojego wystąpienia- byłam za słaba psychicznie by przejść proces formacyjny w sposób, dalece odbiegający od norm zakonnych. Nie chciałam się godzić na łamanie zasad, norm, które nie godziły się zwykłym ludziom, a co dopiero zakonnym. Nie miałam takiej siły by przebić się wiarą i powołaniem poza te skazy życia zakonnego.Występowałam z kolejnym przekleństwem i klątwą- wg sióstr ten kto rezygnuje z życia zakonnego jest nie godzien łask Bożych, dobra duchowego. Wystąpienie traktowane było na zasadzie takiej, że zawiodłam Boga i moim sprzymierzeńcem jest szatani to on będzie towarzyszył mi do końca mych dni. Dla mnie to już masakrycznie za dużo tych złych życzeń, przepowiedni od osób, które powinny emanować dobrem, pokorą i życzliwością. Tworzyliśmy rodzinę i to bardzo zabolało jak mnie porzegnały i oczywiście odcięły od zaprzyjażnionych wspólsióstr. Kolejna ZAMKNIĘTA PRZESZŁOŚĆ, ODCZUCIE WYŁACZENIA I WYOBCOWANIA. Kolejne negacja mojej osoby, mojich wartości, mojego poczucia dobra i przynależności do dzieci Bożych. I z tą historią mam koszmary. NIE JESTEM ZŁA I BOLI MNIE TO ŻE KTOŚ TAK O MNIE MYŚLI. -- 22 mar 2012, 10:20 -- Mad_Scientist i wiola249 wspominaliście o Syndromie DDA być może macie racje, wiele symptonów przypisać mogę sobie. Wiele też wsakzywało by na to, że mam fobie społeczną. Teraz po wizycie u specjalisty psychiatrii wiem, że potrzebna będzie mi porada u psychologa bądź terapia. Po wczorajszej wizycie widzę, że specjalista koncentruje się tylko na ciele,a ja mam do uzdrowienia ducha!!!!!!!!!! Fakt tabletki pomogą mi w tym, i dlatego nie zaprzestanę wizyt. Umowę o pracę mam do końca czerwca, ale szczerze nie widzę swojego powrotu do pracy. Panicznie boję się wrócić na kasę, kolejna różnica kasjerska wiążę się ze zwolnieniem dyscyplinarnym. Co za tym idzie zawieszeniem zasiłku dla bezrobotnych na 6 miesięcy. Nie mogę sobie na to pozwolić. Jestem w kiepskiej sytuacji materialnej. Dostaję obłędu na myśl o pracy. Pracuję w znanej sieci sklepów i każda jej reklama w tv wprawia we mnie napady paniki, że już nie długo skończy sie mi chorobowe i trzeba będzie się wstawić za ladą. W takiej rozsypce jakiej jestem nie trudno będzie mi o różnicę- a dla moich podwładnych 2 zł- to już dużo!!!!!Po za tym w pracy mamy dużo zwolnień i wiem, że i ja jestem kolejna na odstrzał. To jeszcze bardziej lęka. Zwolnienie przed zakończeniem umowy zawiesza mi zasiłek na 3 miesiące. Świruję!!!! Z tych nerwów od kilku dni drętwieją mi palce lewej dłoni, potem mrowienie przechodzi na całą rękę, bywa, że dotyczy to też lewej stopy i nogi. Wpadam w panikę i obłęd.
  2. emi333

    moja historia

    Hej! Bardzo kocham mojego mężą, jego napady złości usprawiedliwiam jego genetycznymi obciążeniami po agresywnym ojcu, i złym wychowaniu w piekelnym domu. Ślubowałam miłość nawet na te złe chwile. Kiedyś był agresywniejszy, teraz jest wulgarny. Może doczekam się dnia gdy napiszę, że jest stabilny emocjonalnie, że nasze życie jest zwyczajne...Wierzę, że ludzie się zmieniają. A ja narazie w swoim smutku nie umię pomóc mu się zmienić
  3. Witaj! Bardzo dobrze Cię rozumię i znam Twój stan. Najbardziej dołujące jest osamotnienie...Mi pomaga wiara, Święci Patronowie i Anioł Stróż. Z doświadczenia wiem, że tylko Opatrzności Bożej można powierzyć swe zalęknione serce
  4. emi333

    moja historia

    Odkąd pamiętam moje życie było melancholijne z silnie traumatycznymi przeżyciami. Mój tato był alkoholikiem. Bił mamę i nas- trzy córki. Zginął śmiercią tragiczną jak miałam 5lat. Dorastałam w przedświadczeniu,że jako półsierota jestem tą gorszą wśród dzieciaków. Do tego bieda w domu, blokowała moje niektóre kontakty. Jaka nastolatka coraz częściej borykamłam się z wszelako ogarniającym smutkiem. Poczucie zaniżonej wartośći w szkole i w domu, częściowa izolacja zaczęły odbijać się na zdrowiu. Często myślałam o śmierci. Narzekałam na częste bóle głowy, kołatania serca. Lekarz rodzinny zapisał mi Propranolol 100mg. Kolejne traumatyczne przeżycie to było molestowanie przez księdza, w które nikt mi nie uwierzył, a które pozamykało wiele dróg na dalsze życie i wiele cennych kontaktów. Wpadłam w rozpacz. Życiową realizację swoich planów wiązałam z życiem zakonnym. Przez półtora roku byłam w Zgromadzeniu. Pod wpływem gnębienia przez przełożonych, smutku z braku zrozumienia i myślą, że jedynym wyjściem z zgromadzenia jest moje samobójstwo- wystąpiłam z zakonu. Po wyjściu czułam znowu ciężką do zniesienia inność w tłumie. Ale udało mi się znaleźć pracę i poznać męża. Moje małżeństwo nie należy do najfajniejszych. Mąż jest człowiekiem nerwowym i agresywnym. Bardzo często mnie bije, jeszcze częstrze są obelgi i wyzwiska. Druzgocze to mnie. Wielkie pokłady macierzyństwa jakie w sobie noszę niestety nie mogą być zaspokojone. Pół roku temu dowiedzieliśmy się, że mąż jest niepłodny i nie ma żadnych szans na rodzicielstwo. Wprawia mnie to w rozpacz, której przy mężu nie mogę okazać, by nie czuł się winnym. Duszę to w sobie, a każdy kontakt z ciężarną i to znajomą wyciska łzy z oczu. -- 07 mar 2012, 08:36 -- ostatnio mam problemy w pracy, jestem kasjerką. Nie daję sobie rady z koncentracją uwagi. Mam różnice kasjerskie. Otrzymałam dwie kary upomnienia. Wpadłam w załamanie nerwowe. Lekarz dał mi zwolnienie i tabletki hydroxyzinum vp. Od dzieciństwa odczuwam smutek, obojętność – brak możliwości rozweselenia. Przewlekłe zmęczenie,mała aktywność, niechęć do robienia czegokolwiek bardzo często mi towarzyszą. Brakuje mi energii i witalności. Mam problemy ze snem jest płytki w nocy, a skolei od 7rano to jestem wstanie przespać cały dzień. Przez dwa lata schudłam prawie 20 kg. Brak koncentracji, krótka pamięć, częstrzy bełgot. Kołatania serca, ścisk w klatce piersiowej, tętno powyżej lub w granicach 100, biegunka. Spadek libido.Wahania temperatur, bóle stawów i ten nie ustający lęk i strach. Azulem dla mnie jest stulić się w kłebek okryć kocem i bujanie- to mnie uspakaja. Co ze mną się dzieje?????
×