Witam,
czytam to forum i śmieję się i ryczę na zmianę.
Troche czuję się podniesiona na duchu, że nie jestem sama.
Zawsze bylam osobą nerwową, wszystkim się przejmowalam, ale to co dzieje się ze mną przez ostatnie dwa lata to już przechodzi wszelkie granice. Może ma to związek z pigulkami antykoncepcyjnymi które przez te dwa lata przyjmowalam? Grunt że już kilka razy bylam "umierająca". Zaczęlo się od raka jajnika, bo mnie pobolewalo podbrzusze. Potem byla niewydolność nerek (mam zdiagnozowaną kamicę nerkową, uwarunkowaną genetycznie, cala rodzina ma to samo, mam dwa kamienie w prawej i piasek w lewej nerce), z 10 razy w ciągu miesiąca robilam badanie moczu (wyniki idealne), bo na pewno, ale to na pewno, moje nerki szwankowaly. Potem przechodzilam przez raka jamy ustnej, bo schodzila mi skóra po wewnętrznej stronie policzków (oczywiście okazalo się że to przez masakrycznie wysuszoną śluzówkę - wina pigulek). Potem bylam zakażona wirusem HIV (nie mialam absolutnie podstaw żeby tak myśleć). Potem ziarnica (powiększone, a raczej wrażenie powiększonych węzlów chlonnych). Teraz mam parestezje (drętwienie, mrowienie, uczucie gorąca, pieczenia) rąk, nóg i pleców. Poszlam z tym do ginekologa, kazal odstawic antykoncepcję i zrobić badania na krzepliwośc krwi. No i oczywiście już mialam udar mózgu i zakrzepicę. Oczywiście wyniki badań idealne. I co dalej? I wmówilam sobie SM. Bylam już u neurologa, który stwierdzil, że neurologicznie absolutnie nic się nie dzieje i nie ma podstaw do tego żeby kierować mnie na dodatkowe, kosztowne badania, bo są one kompletnie bezsensowne w moim przypadku. Podczas badania jak stukal mnie w kolana mloteczkiem nie bylo odruchu który powiniem się pojawić (to się chyba odruch ścięgnisty nazywa fachowo), co wg niego może świadczyć o problemach z odcinkiem lędźwiowym kręgoslupa. I co? I wmówilam sobie guza na kręgoslupie, dyskopatię i co tam jeszcze tylko można. Serdecznie już mam tego dosyć, tych napadów lęku, poczucia że jestem śmiertelnie chora i nieiwle czasu mi zostalo. I te lomotanie serca (wiem, że sama się nakręcam). Co to za dziadostwo jest no...