ja ciagle odpycham od siebie ludzi. przepraszam, ale tak strasznie muszę się wyżalić. są znajomi, są przyjaciele, a ja czuje się jak najsamotniejszy człowiek świata, tak jakby, hm, jestem sama w swoim umyśle. nie radze sobie z bezsennymi nocami, nie radzę sobie z tym ciągłym poczuciem braku sensu w czymkolwiek, eeehh.