Narzeczony wie o wszystkim. Powiedziałam mu po roku związku. Jest dobrym człowiekiem więc uznałam, że zasługuję na prawdę. Zwierzątko mam, nawet nie jedno. Często przyłapuję się na tym, że zwierzam się mojemu kotu ale wydaje mi się, że on mnie rozumie. Jak byłam dzieckiem nie mogłam mieć zwierzaka chociaż bardzo chciałam. Kiedyś znalazłam wracając ze szkoły małego jeżyka. Zabrałam go do domu i ukrywałam przez prawie dwa tygodnie. Miło było patrzeć jak chodzi sobie nieporadnie po dywanie i je kawałki jabłka ode mnie. Odkrył go tata. Był wściekły, mówił że to "coś" ma zarazki. Wyrzucił go przez balkon. Dodam, że mieszkaliśmy na dziesiątym piętrze... niemożliwe, żeby maleństwo przeżyło upadek. Już nigdy nie przemyciłam żadnego zwierzaka do domu. Nie chciałam, żeby coś im się potem stało. Nie wolno i już. Z domu rodzinnego odeszłam mając 16 lat. Gdzie poszłam? Do babci alkoholiczki, która wcześniej zamknęła mnie w altance. Wybrałam mniejsze zło bo wiedziałam, że teraz babcia mnie już tak nie załatwi. Byłam już zbyt "obeznana" na ich metody i wiedziałam co mnie czeka. Tak więc po części miałam spokój. Babcia piła i wyzywała mnie od darmozjadów i pasożytów mimo że już ciężko pracowałam i jednocześnie chodziłam do szkoły. Dopiero teraz miałam kontrolę nad swoim życiem. Wzięłam kota ze schroniska, mogłam sama wychodzić na zakupy i kupować na co tylko chcę. Babcia za dnia trzeźwiała więc miałam ją z głowy. Spłaciłam wszystkie jej długi, mieszkania, rachunków, bankowe. Gdy się stałam pełnoletnia rodzice całkowicie zmienili do mnie stosunek. Chcieli pomagać ( taa jasne teraz jak już byłam dorosła i miałam własny plan na życie ), zaczęli chwalić za wszystko ( jakby to teraz miało jakieś znaczenie ). Nie wiem skąd ta zmiana ale wiedziałam, że mi to nie zwróci tych wszystkich lat. Zerwałam częściowo kontakt z rodzicami. Dużo jeszcze czasu minie zanim odnajdę spokój.
-- 24 lut 2012, 10:55 --
Mój narzeczony znalazł mi specjalistę. Obiecał, że mnie zaprowadzi. Wczoraj powiedziałam mu o mojej obawie przed macierzyństwem. Nie chodzi o to, że nie chcę mieć dzieci tylko ja boję się, że nie będę dobrą matką i będę uciekać przed nawiązaniem więzi z dzieckiem. Uspokoił mnie mówiąc, że skoro byłam w stanie pokochać jego i przywiązać się do wszystkich zwierząt jakie mamy i bardzo o nie dbać to z dzieckiem będzie tak samo albo i lepiej. Chyba ma rację. Nie dopuściłabym, żeby jakiemukolwiek dziecku działa się krzywda. Narzeczony mówi, że dziecko pomoże mi zrozumieć świat. Mam nadzieję. Niedługo bierzemy ślub i zastanowimy się wtedy nad zaplanowaniem dziecka. Dziękuję wszystkim za zrozumienie. Zawsze jest mi jakby troszkę lżej jak popiszę z innymi.