Skocz do zawartości
Nerwica.com

Betiks

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Betiks

  1. chyba nie:-)A dziś wyjątkowo lepiej, pewnie bym latała gdyby nie ta mała dawka depakine. Dziękuję za troskę
  2. nie będę się wykłócać z panią doktor ani jej sugerować. Może delikatnijsza ta depakina, mniejsze dawki..nie wiem...zobaczymy. Najważniejsze że ciągle żyje
  3. dzięki. Ogólnie jestem zadowolona z lekarki...i jest powyżej 50-tki:-)choć może wywiad był za krótki..i za bardzo skupiła się na depresji a ominęła te stany euforyczne...no ale wszystko powoli...a ja z reguły wszystko chce hop-siup i gotowe. Zmiany leku nie chcę sugerować bo dopiero był zmieniony, ona zadecyduje czy zwiększyć dawkę czy czekać czy zmienić, ja ze swej strony chce podkreślić te stany wzmożonej energii...może to moja wina bo za mało zwracałam na to uwagę, choć jak wrócę do początku naszej rozmowy to właśnie mówiłam o problemach ze zmiennością emocji, natłokiem, że sobie z tym nie radzę...ech Teraz jest lepiej, stabilniej, nie zmieniają mi się już w cyklu okołodobowym ale w ciągu miesiąca są ze dwie potężne huśtawki. Muszę jej o tym powiedzieć... -- 27 lut 2012, 21:41 -- Dziś miałam psychola i przedstawiłam dokładnie co mnie niepokoi, z czym nie umiem sie uporać. Pani doktor od razu zaczęła brac pod uwagę ChAD z okresami hipomanii(na szczęście!!). Do leczenia dochodzi depakine Chrono 300, biorę 1 tabletke w godzinach popołudniowych. Dziś wzięłam jedną i...narazie żyję Reszta leków narazie bez zmian. Kontrola za 2 tygodnie.Może skończą się te moje huśtawki i porywanie się z motyka na księżyc(a potem odpokutowywanie depresją )
  4. Witam. Pod koniec października trafiłam(sama poszłam)do lekarza psychiatry. Przez okres dwóch może trzech lat miałam niespożytą energięwykazaywałam chęć do działania, zrobiłam się gadatliwa, przeskakiwałam z tematu na temat(myliłam wyrazy, nie kończyłam zdania, a zaczynałam inne-myślałam dotychczas że taki mam charakter poprostu)Ale po tym okresie zaczęły się straszne huśtawki nastroju, strasznie opadłam z sił psychicznych i fizycznych a wciąż wpróbowałam ciągnąć do przodu, miałam wrażenie że ciągnę cały świat bo inaczej upadnie:-p, w końcu nawet ja nie miałam watpliwości ze to depresja ale dwa lata walczyłam myśląc że jestem zmęczona, muszę się wziąć w garść...... Po dwuletniej depresji (cały czas w dół) ....wybrałam się w końcu do psychiatry. Leczenie zaczęło się od arketisu, najpierw jedna tabletka, potem półtora, potem dwie oraz na wieczór tabletka Lerivonu 10 mg żebym mogła usnąć bo na wieczór strasznie się nakręcałam, miałam burze myśli bliżej niesprecyzowanych...Początek leczenia był rewelacyjny, pierwsze dwa tygodnie powróciła radośc życia, wszystko nabrało kolorów, znó mogłam fruwać;-)po Lerivionie spokojnie usypiam-nie kołaczą mi się myśli w głowie. Później nastapiła stabilizacja,zaczęło sie robić szaro, ponuro,znów zaczęłam się przejmować reakcjami innych, co o mnie myślą, zero odporności na krytyke, izolacja psychiczna, blokada i nieduza fobia społeczna- splątanie w otwartej przestrzeni lub zamkniętym budynku z dużą grupą ludzi, zagubiene....Decyzja lekarki o zmianie Arketisu. Tym razem sprawdzamy setaloft i tak tydzień NIC, potem nagły powrót euforii, radości, zachłyśnięcie życiem-myśli żeby odstawic leki bo przecież ja jestem zdrowa,wystarczy chcieć i dziłać....!!!(nie odstawiałam na szczęście) znów zaczęłam robić plany, wyznaczać sobie cele dużo ponad moje siły i możliwości, gdy z ich realizacją z przyczyn ode mnie niezależnych(opór społeczeństwa;-) )nic nie wyszło momentalny spadek nastroju w dół....dól...dół....i tu nie muszę chyba opisywać co to znaczy,dodam tylko że aż do niewielkich myśli samobójczych, a tak żeby sobie przypadkiem wtargnąć na jezdnie albo pod pociąg.....:-( Na reakcje bliskich"co Ci jest!Coś Ci leki nie pomagają!!(bo reagowałam pomału, dłuugo myślałam, jakbym zawieszona w próżni była) reagowałam jeszcze większą blokadą psychiczną,chciałam usnąć, nie istnieć....I tu znów myśli żeby przerwać leczenie bo mi leki nie pomagają!Ze mi nic nie pomoże...Za przyzwoleniem pani doktor zwiększyłam dawkę stealoftu o pół, tak więc rano 1 tabl(50 mg) i po poludniu pół(czyli25mg) wieczorem leriovon bez zmian..ale dłużej usypiam....:-( Wciąż nie wierzę ze mi leki pomogą, nie czuję się dobrze, choć muszę przyznać ze jest jakby lepiej, mówię innym co myślę, to czasami nie jest przyjemne ale taką mam potrzebę, muszą się dowiedzieć że coś mnie rani, drażni.... Nie wiem czy to działanie zwiększonej dawki? 2 tygodnie brałam 50 mg, tydzień 75 mg, 27 lutego mam kontrole. Mam pytanie odnośnie tego stanu euforycznego, nie wiem czy to był wynik działania leku? (ale w takim razie skąd ten nagły spadek nastroju po okresach radości) czy takie są objawy depresji czy też może mam depresje dwubiegunową? Nie wiem czy zanim zaczęła się moja depresja gdy miałam okres nakręcenia i masę energii to może był to okres manii, a może byłam po prostu zdrowa bo nie robiłam żadnych głupot jak to bywa w okresach manii, choć przyznam że miałam tendencje do porywania się ze tak powiem "z motyka na księżyc" Druga wątpliwość to nie wiem co z tymi lekami, jeśli nastrój mi się wyraźnie nie poprawi do tego 27 lutego czy zasugerować zmianę leku czy jeszcze czekać? A może dawka ciągle za mała?Już nie wiem czy to ma sens w ogóle to moje leczenie, może rzeczywiście jestem do bani i powinnam się wziąć w garść? Dodam ze chodzę też do psychologa ale są to wizyty raz na 3 tygodnie, obecnie mam za zadanie mówić innym jak mi się coś nie podoba, jak odbieram ich uwagi i czego oczekuję. A także rozmawiać z sobą-radzić sobie tak jakbym radziła przyjaciółce, bo mam problem z empatią, dla innych mam jej mnóstwo a dla siebie wcale, zamiast tego dużo pretensji i niezadowolenia z siebie. Wyrzuty sumienia że już nie mogę tyle co kiedyś.... Z objawów ubocznych ucisk w klatce piersiowej, jakby mi ktoś przywalił w żebra, porażenie prądem w palcach prawej ręki(śmieszne), zapominam co zrobiłam, powiedziałam...ale to też objaw mojej depresji),ból stawów, zwłaszcza kolan STRASZNIE SIĘ ROZPISAŁAM>PRZEPRASZAM
  5. Betiks

    Witam cieplutko

    Pisałam już w w wątku o setalofcie ale jeszcze się oficjalnie nie przywitałam więc szybciutko nadrabiam zaległości. Trafiłam na to forum ponieważ leczę się na depresje....mam też wątpliwości czy to jednak nie dwubiegunówka? Chyba że przy depresji zmiany nastroju z euforycznego na doły to jest normalne zjawisko?? O sposobie leczenia nie będę tu pisała, napisałam to w wyżej wymienionym wątku ale założę również w dziale o leczeniu depresji i tam liczę na Wasze rady i wsparcie.Pozdrawiam
  6. Witam. Pod koniec października, po dwuletniej depresji (cały czas w dół) wybrałam się w końcu do psychiatry. Leczenie zaczęło się od arketisu, najpierw jedna tabletka, potem półtora, potem dwie oraz na wieczór tabletka Lerivonu 10 mg...Początek był rewelacyjny, pierwsze dwa tygodnie powróciła radośc życia, wszystko nabrało kolorów, po Lerivionie spokojnie usypiam-nie kołaczą mi się myśli w głowie. Później nastapiła stabilizacja,zaczęło sie robić szaro, ponuro,znów zaczęłam się przejmować reakcjami innych, co o mnie myślą, zero odporności na krytuke, izolacja psychiczna, bloada i nieduzy fobia społeczna, splątanie w otwartej przestrzeni lub zamkniętym budynku z dużą grupa ludzi, zagubiene....Decyzja lekarki o zmianie Arketisu. Tym razem sprawdzamy setaloft i tak tydzień NIC, potem nagły powrót euforii, radości, zachłyśnięcie życiem-myśli żeby odstawic leki bo przecież ja jestem zdrowa,wystarczy chcieć i dziłać....!!!(nie odstawiałam na szczęście) znów zaczęłam robić plany, wyznaczać sobie cele dużo ponad moje siły i możliwości, gdy z ich realizacją z przyczyn ode mnie niezależnych(opór społeczeństwa;-) )nic nie wyszło momentalny spadek nastroju w dół....dól...dół....i tu nie muszę chyba opisywać co to znaczy,dodam tylko że aż do niewielkich myśli samobójczych, a tak żeby sobie przypadkiem wtargnąć na jezdnie albo pod pociąg.....:-( Na reakcje bliskich"co Ci jest!Coś Ci leki nie pomagają!!(bo reagowałam pomału, dłuugo myślałam, jakbym zawieszona w próżni była) reagowałam jeszcze większą blokadą psychiczną,chciałam usnąć, nie istnieć....I tu znów myśli żeby przerwać leczenie bo mi leki nie pomagają!Ze mi nic nie pomoże...Za przyzwoleniem pani doktor zwiększyłam dawkę stealoftu o pół, tak więc rano 1 tabl(50 mg) i po poludniu pół(czyli25mg) wieczorem leriovon bez zmian..ale dłużej usypiam....:-( Wciąż nie wierzę ze mi leki pomogą, nie czuję się dobrze, choć muszę przyznać ze dziś pierwszy dzień jest jakby lepiej, tylko mówię innym co myślę, to czasami nie jest przyjemne ale taką mam potrzebę, muszą się dowiedzieć ze coś mnie rani, drażni.... Nie wiem czy to działanie zwiększonej dawki? 2 tygodnie brałam 50 mg, tydzień 75 mg, 27 lutego mam kontrole. Mam pytanie odnośnie tego stanu euforycznego, nie wiem czy to był wynik działania leku (ale w takim razie skąd ten nagły spadek nastroju) czy to są objawy depresji czy też może mam depresje dwubiegunową? Zanim zaczęła się moja depresja miałam okres około dwóch lat gdy byłam bardzo nakręcona, miałam masę energii-może to był okres manii, a może byłam po prostu zdrowa bo nie robiłam żadnych głupot jak to bywa w okresach manii, choć przyznam że miałam tendencje do porywania się ze tak powiem "z motyka na księżyc" Druga wątpliwość to nie wiem co z tymi lekami, jeśli nastrój mi się wyraźnie nie poprawi do tego 27 lutego czy zasugerować zmianę leku czy jeszcze czekać? A może dawka ciągle za mała?Już nie wiem czy to ma sens w ogóle to moje leczenie, może rzeczywiście jestem do bani i powinnam się wziąć w garść? Dodam ze chodzę też do psychologa ale są to wizyty raz na 3 tygodnie, obecnie mam za zadanie mówić innym jak mi się coś nie podoba, jak odbieram ich uwagi i czego oczekuję. A także rozmawiać z sobą-radzić sobie tak jakbym radziła przyjaciółce, bo mam problem z empatią, dla innych mam jej mnóstwo a dla siebie wcale, zamiast tego dużo pretensji i niezadowolenia z siebie. Wyrzuty sumienia że już nie mogę tyle co kiedyś.... Z objawów ubocznych ucisk w klatce piersiowej, jakby mi ktoś przywalił w żebra, porażenie prądem w palcach prawej ręki(śmieszne), zapominam co zrobiłam, powiedziałam...ale to też objaw mojej depresji),ból stawów, zwłaszcza kolan .UPS!ALE SIĘ ROZPISAŁAM!!!PRZEPRASZAM!!!
×