Behemoth opowiem ci śmieszną historię.
Ale krótką :)
Nerwicę lękową wywołałam sobie sama próbą samobójczą
Byłam w takim stanie że (przysięgam!) moje ataki paniki trwały kilka - kilkanaście godzin.
trafiłam do psychiatryka i stwierdzono właśnie nerwicę.
Potem psychiatra - leki leki leki jedne, drugie trzecie, nic jeszcze pogarszały sprawę
Po większości z nich miałam gorączkę, a po jednym (Zolofcie) to mnie serce prądem kopało całą noc.
Załamałam się i bałam się nawet leków, nawet po zażyciu magnezu serce mi szalało :)
Mierzyłam sobie ciśnienie co godzinę.
W końcu po kilkunastu wizytach u internisty (wydaje mi się że w końcu mi uwierzyła że mam tak wysoki puls)
dała mi ConcorCor
i to głupie chyba ale ten lek , nie żadne depresanty, sprawiły że strach i lęki (jeśli nie minęły) to znacznie się obnizyły,
teraz nie mam się czego bać bo puls mam w porządku.
Wydaje mi się że właśnie to wysoki puls nakręca lęki i strach.
Poza tym nawet zdrowi psychicznie ludzie, bez nerwicy przy pulsie 120 odczuwają lęk, także obniżenie pulsu
i świadomość że masz zawsze pod reką coś co ci ten puls obniży , sprawia że czuje się taka spokojna. :)
-- 13 lut 2012, 23:01 --
moja rada dla Ciebie to
się czymś zająć, wyjść gdzieś. Poczytać, nie myśleć o tym i nie nakręcać się.
Ciśnienie mierzyć wtedy kiedy naprawdę czujesz że ci serce napieprza,
poza tym co to zmieni że wiesz jakie masz ciśnienie?
Ciśnienie nie jest ważne, ważne jak się czujesz.