Skocz do zawartości
Nerwica.com

Unknown17

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Unknown17

  1. Panno Alicjo, Dziekuje za rade. Powiedziałem jej ,że nie będę jej już mówił ,że mam watpliwosci lub ,że chce odejść. Obiecałem jej wsparcie ale powiedzialem ,że chce by poszla na terapie jakas. Powiedzialem ,że moge z nia byc nawet tam jezeli jej to pomoze. Zareagowała tak: "to idziemy na terapie rodzinna? kochany jestes." Zazwyczaj gdy mnie denerwowała probowalem jej powiedziec co czuje ,że tak nie chce i ,że niechce takiego zwiazku. Moze ta metoda pomoze.
  2. Zalezy mi na niej. Podczas gdy jestesmy jest naprawdę dobrze. Ona wie o mnie i ja o niej takie rzeczy ,których nikomu bym nigdy nie zdradził. Jest dobrze. Chcę żeby nam się ułozyło ale czasem mam wrazenie ,ze jej nie zalezy. Zastanawialem sie czy nie odejść mimo ,że ją kocham.
  3. Powiem Ci jedno. Dobrze jest kogoś kochać ale to nie znaczy ,że musisz poświęcać mu 100% swojej uwagi. Chodzi mi o to ,że nawet jeżeli jest wam dobrze i wam sie uklada pomysl o sobie. chciales byc informatykiem z wyksztalceniem wyzszym to bądź. Tego Ci nikt nie odbierze.
  4. 3 lata temu zerwała ze mną moja pierwsza miłość. Złapałem depresję, opowiedziałem o tym najlepszego przyjacielowi. Okazalo się ,że za moimi plecami powiedział, że "cipka" jestem bo sie rozczulam za baba. Potem on miał podobnie jednak już wtedy nie był moim przyjacielem. J/W wysuń z tego należyte wnioski. Złóż papiery i się przenieś. Jeden rok w plecy to nic złego. Niektorzy maja po 35 lat i studiuja. Moim zdaniem podejmij się czegoś co naprawde Cie interesuje. Jak wyżej napisałem, zerwała ze mną pierwsza miłość. Wiesz co zrobiłem? Kupilem gitare elektryczna, piec i założyłem kapele. Przelałem całe uczucie w piosenki i dobrze mi to wyszło. Do teraz gram i nie zamierzam przestać. Mozna powiedzieć ,że to ona mnie wepchnęła w ręce muzyki. Bardzo jej za to dziękuje. Ty zrób tak samo. Przestan myslec ,że popelniłeś błąd. Jak o tym pomyslisz to walnij się w łeb i zapomnij o tym uczuciu. Zacznij żyć, wymysl plan i się go trzymaj.
  5. Dzisiejsze kręgle: Jechalismy jednym autem. Wiem ,że ona nawet nie cierpi siedziec kolo Pani nr 1 wiec zdecydowalem ze poprowadze, moja usadzilem na siedzeniu pasazera po prawej. Moj brat z swoja dziewczyna i mama cos tam zartowali na rozne tematy. NORMALNIE to pewnie siedziala by cicho nie nawiazujac kontaktu wrokowego, odpowiadajac: TAK lub NIE. DZISIAJ smiala sie jak idiotka z wszystkiego co powiedzieli. Bylo to tak przesadne i sztuczne ,że po prostu od samego wejscia do auta zepsula mi humor. Przed wejsciem do kregielni powiedzialem jej: Sluchaj nie podoba mi sie to, sprawia mi smutek ,że zachowujesz sie tak sztucznie. Podczas kregli uspokoiła się. Po kreglach jechalismy cos zjeść do pizzeri tam sytułacja sie zmienila. Znow stała się "normalna" odpowiadając zdawkowanymi odpowiedziami. Mimo wszystko bylo lepiej niz zawsze. Nie doszlo do klotni. Pozegnalismy sie pogodnie. Nie wiem czy ona mnie nie oklamuje. Mam dosc, nie ufam jej, jestem zmeczony. Pytaem na koniec dnia czy wszystko jest dobrze to powiedziala ze tak. Nie lubie zyc w klamstwie. Najwazniejsze to szczerosc szacunek i zaufanie. Ona łamie zasady, które są dla mnie najwazniejsze w milosci. Przyznała ,że może iść do lekarza. Uznala ,że jest na to gotowa. Jak mam jej pomoc do kogo sie zwrocic. Tabletki to tylko zluda szczescia ,ktora nie eliminuje przyczyny. Co zadziala? Jestem bezradny. Jak mam sie odbić od tego dna ciagnac ja za soba? Tak tak dokladnie tak to wyglada. Czuje sie bezwartosciowa, na krytyke reaguje depresja i smutkiem. Czesto czuje sie zagrozona. Przede wszystkim ogromna potrzeba milości i brak uczenia sie na wlasnych bledach.
  6. Witam, Mam 23 lata, ona jest 3 lata mlodsza. Jestem z nią prawie 2 lata. Wczesniej nie znalismy sie wogule. Jestem gitarzystą w zespole rockowym. W zespole wokalistką była pewna Pani nr 1 Po okolo pol roku zauważyłem jej dziwne zachowanie. Wyraźnie była zazdrosna o wokalistkę. Podczas moich koncertów nie potrafiła się bawić, dużo milczała, praktycznie non stop. Odzywała się jedynie wtedy gdy ktoś się bezpośrednio do niej zwrócił. Rozumiem ,że ktoś może być niesmiały ale w innym towarzystwie gdzie nie była kobiet zachowywała się normalnie i potrafiła wyluzowac. Często dochodziło do sytułacji ,ze była na granicy płaczu. Czułem jej niechęć do wokalistki i do mojej muzyki. Gdy chciałem porozmawiać co się dzieje, mowiła: "wszystko jest okej baw się". Nie potrafiłem, bo jak mogę się cieszyć bawić, podczas gdy z nią jest coś nie tak. Gdy nie chciała mi tego wyjasnić ,chcialem jej zachowanie ignorować ale wyraźnie nie mogłem. Zaczynałem się robić nerwowy. Bardzo często dochodziło do kłótni. Wkoncu powiedziała mi ,że zawsze chciała być wokalistką w zespole swojego chłopaka i dlatego nie potrafi się cieszyc ze mną podczas moich koncertów. Zazdrość doprowadziła do tego ,że nie mogła znieść jej towarzystwa, a nawet widoku. Nigdy nie przychodziła na próby. Unikała jej tak mocno ,że musiłem wstydzic się za jej zachowanie i świecić oczami przed wszystkimi. Po dlugich rozmowach mowila mi ,że przyznaje ,że to nienormalne zachowanie, obiecywała zmiane. Czas mijał ,a jej obietnice na nic się zdawały. Było zawsze tak samo. Wokalistka - smutek, zamykanie sie w sobie - klotnia - jej przeprosiny i obietnice. Tak w koło. Żeby nie bylo wiem ,że to mogła być moja wina. Zawsze starałem się ja dowartościować. Na wokalistkę nie zwracałem uwagi. Gdy dowiedzialem sie o jej zazdrosci to nawet starałem sie nie rozmawiać z nia poza probami. Na poczatku tego lata stworzyła swoją kapele. Moja kapela się rozpadła. Nie z jej winy całkowicie, ani nawet pośrednio. Dlugo mnie prosila bym dolaczyl do nich. Wkoncu z mieszanymi uczuciami dolaczylem w celu samodoskonalenia, mimo iz sa znacznie slabsi ode mnie. Zaaklimatyzowałem się. Myslalem ,że wkoncu bedzie spokoj. Nie ma Pani nr 1 to bedzie okej. Mam brata. Jest 4 lata mlodszy. Moj brat chodzi z pewną Panią nr 2. Wszystko zaczęło się od nowa. Teraz wszystkie jej emocje przeniosły się z pani nr 1 na panią nr 2. Dodam ,że ona miała bardzo mało koleżanek, prawie wogule. Z jedyna przyjaciolka sie poklocila i zerwala kontakt. Teraz mijają prawie 2 lata ,a my klocimy sie prawie codziennie. Jestem strzepkiem nerwów. Ona też. Nie mam na to sił. W prawdzie odnowiła znajomośc z przyjaciolka dzieki moim namowom. Uwazam ,że przyjaźń jest tak samo ważna. Jednak stale klotnie o te same sprawy bola mnie coraz bardziej. Czuje sie jakbym drapał rany polane spirytusem. Ona pewnie ma podobnie. Jest jej ciezko. Moja mama zaprosila mnie mojego brata i nasze dziewczyny na kregle. Jak zreagowała moja? Smutkiem placzem nienawiścia. Powiedziala ,że nie idzie bo tam umrze. Zaczela opowiadac ,że najlepiej gdyby brat pozbyl sie swojej dziewczyny. Ze spokojem i zachowując aserywność opowiedziałem o swoich uczuciach, co mnie boli. Staralem się jej nie oskarżać, tylko mowić o tym co czuje i co jej zachowanie powoduje. Powiedzialem ,ze jestem naszym zwiazkiem zmeczony, powiedziałem ,że tak dłuzej nie moge, powiedziałem ,że odejde bo nie mam sil. Obiecala jak zwykle zmiane. Ona pojdzie na kregle bedzie robic dobra mine do zlej gry. Od rana panikuje i mowi ,że zyga z zdenerwowania. Wiem ,że przesadza ale mimo wszystko to odczuwa. Dziękuję za każdą wypowiedź lub krytykę. Mówcie prawdę. Jestem świadom ,że to równie dobrze może być moja wina. Jesli tak jest zniose to i naprawie.
×