kiedyś już pisałam na tym forum ale dopiero teraz znalazłam ten wątek...
chyba wmawiam sobie różne objawy.. ogólnie jest dobrze jeśli o tym nie myślę a jak zacznę skupiać się na jakiejś części ciała zaraz jest z nią coś nie tak... mam dobre wyniki badań.. i stwierdzoną tylko niedoczynność tarczycy.
zaczęło się od tego, że dostałam lekkiego uczulenia na lek i przy okazji lekko poparzyłam sobie język i gardło. Trochę zaczęło puchnąć wypiłam wapno piłam zimną wodę i przeszło. Ale od tego czasu jest makarba.. cały czas jakieś objawy sobie wmawiam. Miałam straszne duszności, byłam cały czas zaspana słaba no i wyszło niedoczynność tarczycy. Morfologia dobra, nie mam nic powiększonego. Biorę leki, kontroluję poziom TSH. Ale objawy są.
Myślałam na początku, że to nerwica. Lekarz rodzinny tez tak twierdził dostałam jakieś tabletki na uspokojenie. Ale teraz widzę, że to nie to. Ja sobie szukam choroby. Zaboli mnie głowa (prawdopodobnie od siedzenia caly czas przed komputerem i szukania info o chorobach) i myślę sobie rak mózgu, zaboli pierś - rak piersi, ręka - powiększone węzły chłonne, sama siebie nakręcam. Są dni, że jest dobrze i nie myśle o tym. Nie wiem jak sobie pomóc.