Skocz do zawartości
Nerwica.com

notmuch

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia notmuch

  1. witam wszystkich. chciałabym podzielić się swoją historią, jednak nie wiem od czego zacząć. Byłam, (jestem) w toksycznym związku, ale nie wiem czy to we mnie jest problem czy w drugiej osobie, a może oboje go mamy. Od 2005 roku kiedy związałam się z moim kolegą, można powiedzieć nawet, że z przyjacielem. Znaliśmy się dosyć długo bo prawie 5 lat, wiedziałam jaki jest, że lubi towarzystwo kolegów, popalać jednak miałam nadzieję, że będąc ze mną zrezygnuje z tego. Praktycznie od początku były jakieś dziwne sytuacje pomiędzy nami, ja chciałam żeby ze mną np. rozmawiał na gg on wolał iść się zobaczyć z kolegami. Później miał pretensje, że np. rozmawiałam z kolegą, bądź z kimkolwiek płci męskiej, poznanym w internecie. Nie było to nic o co mógłby być zazdrosny - jednak był. więc ja szalałam o jego kolegów a on o moich, tak to w skrócie można nazwać. przez cały czas od 2005 działy się sytuacje właśnie na takim tle. z czasem chciałam się od tego wszystkiego uwolnić, znaleźć sobie kogoś innego - jak to mówią "klin klinem" jednak nie udało się.. nagle zaczynało mi zależeć na nim, ogarniały mnie myśli, jak mój świat będzie bez niego wyglądał...itp. te sytuacje doprowadzały do rękoczynów (ja zaczynałam, ale miałam wrażenie, że mnie prowokuje), ja nie mogąc pojąć jak on może mnie nie rozumieć nie miałam siły, więc wyładowywałam się na nim, po czym on wychodził, do kolegów, wiadomo, palenie, imprezy. Ja sama zapłakana, i pozbawiona chęci do życia. To się ciągnęło, byliśmy razem, jednak cały czas było wypominanie, wszystkiego złego co sobie zrobiliśmy. Rozstawaliśmy się i wracaliśmy do siebie. W 2009 zaszłam w ciąże i urodziłam dziecko, on nie chciał, chciał żebym usunęła, bo jak mówił, nie mamy warunków i sobie nie poradzimy i zmarnujemy dziecko. Jednak wszystko ułożyło się na tyle i przez całą ciążę było wszystko wspaniale - podobno byłam wyjątkowo miła i sympatyczna dla niego. Po porodzie nie mogłam karmić piersią, gdy zadzwoniłam do niego i mu to powiedziałam, on się wściekł i tak mnie zjechał, że miałam myśli samobójcze (dosyć często je miewam:() tłumaczył to tym, że stracił pracę, i jego rodzice nie akceptowali dziecka. Po urodzenia dziecka, mieliśmy zamieszkać razem, jednak wszystko się popsuło, ponieważ zaczął do mnie dzwonić chłopak którego poznałam przed zajściem w ciąże... więc znowu była zazdrość, oskarżenia, że niszczę rodzinę, bo gadam po kątach z innym. I tak jest do dziś... ja na prawdę chcę z nim być ale nie umiem, tyle rzeczy wydarzyło się złych, może i z mojej winy:((( ale ja też chcę być szczęśliwa, chcę żeby mały był szczęśliwy, ale nie wiem czy ja sama mogę mu to dać, odbierając mu ojca, czy to wszystko ma jakikolwiek sens. nie wiem co mam robić. Nie wiem czy coś do niego czuje - raczej nie, ale cały czas coś mi każe robić z siebie pośmiewisko i poniżać się i błagać na różne sposoby by znowu to poskładać do kupy. Czy ja jestem normalna??? Proszę, o szczere odpowiedzi, mam nadzieję, że chociaż po części nakreśliłam sytuację... Pozdrawiam
×